O RÓŻNYCH ZAŁOŻENIACH DOTYCZĄCYCH EWOLUCJI

Dyskusje o powstaniu świata.
biooslawek
Posty: 1246
Rejestracja: 21 lut 2012, 01:04
wyznanie: nie chce podawać
Gender: None specified
Kontaktowanie:

O RÓŻNYCH ZAŁOŻENIACH DOTYCZĄCYCH EWOLUCJI

Postautor: biooslawek » 21 lip 2013, 22:41

O zakładanych mechanizmach ewolucji neodarwinowskiej, o NIEneodarwinowskich przyczynach zmienności, o prawie powtarzalnej zmienności. Oraz o niemożliwości pogodzenia hipotez opartych na przekonaniu o SAMO-dziejstwie z teorią inteligentnego projektu

Obrazek

Według założeń neodarwinistów: podczas replikacji DNA następują błędy [mutacje]. Jedne są niekorzystne [śmiertelne/ letalne], drugie korzystne. Te korzystne zauważa dobór naturalny i selekcjonuje. Każda taka korzystna zmiana [mutacja] daje przewagę selekcyjną mutantowi. To znaczy pozostawia on więcej potomstwa niż inni członkowie populacji. Po jakimś czasie taka korzystna mutacja rozprzestrzenia się w całej populacji i w niej utrwala [mówimy wówczas o zafiksowaniu się mutacji w populacji]. Kiedy populacja składa się już z samych mutantów, nosicieli tej dobrej mutacji u jednego z nich może wystąpić kolejna mutacja i na tej samej zasadzie opanować populację, eliminując konkurencję. Wówczas na polu bitwy pozostanie tylko potomstwo tego mutanta z dwoma pozytywnymi mutacjami. Później u jednego nosiciela dwóch pozytywnych mutacji następuje kolejna, trzecia korzystną mutacja. I znowu na tej samej zasadzie opanowuje populację eliminując konkurencję. No i mamy w efekcie populację złożoną z nosicieli trzech pozytywnych mutacji. To rozprzestrzenianie się pozytywnej mutacji w populacji neodarwiniści określają mianem "selekcyjnego wymiatania". Odwołując się do metafory proces ten można sobie wyobrazić następująco: wyobraź sobie, że kałuża wody to jakaś populacja. Teraz rzucamy kamień na środek tej kałuży [co obrazuje zajście pozytywnej mutacji] , czy gdziekolwiek indziej w obrębie kałuży, i w wyniku tego zaczynają rozchodzić się koliste fale, sięgające aż do brzegów kałuży [co obrazuje granice populacji]. Te fale obrazują rozprzestrzenianie się pozytywnej mutacji w populacji i opanowywanie jej przez nią http://img.national-geographic.pl/image ... 86d3b6.jpg . Neodarwiniści twierdzą ponadto, że podczas takiej ewolucji ma miejsce dobór kumulatywny, co uprawdopodobnia, że w kolejnych pokoleniach zajdą i utrwalą się wszystkie potrzebne mutacje. Na podstawie kolejnej metafory postaram się wyjaśnić na czym według założeń neodarwinistów polega dobór kumulatywny: wyobraź sobie, że jakaś duża grupa graczy gra w totolotka i jeden osobnik trafił jedynkę [ten osobnik obrazuje mutanta z jedną pozytywną mutacją]. Później ten gracz rozdaje kupon z trafioną jedynką wszystkim innym graczom, którzy nie trafili ani jednej prawidłowej liczby [co ma obrazować rozprzestrzenianie się pozytywnej mutacji]. Teraz istnieje już większa szansa, że któryś z graczy trafi drugą potrzebną liczbę z sześciu, ponieważ gra więcej graczy. Jak w normalnym totolotku. Szansa trafienia szóstki jest większa, gdy gra więcej ludzi. Kiedy któryś z graczy trafi drugą wymaganą liczbę znowu powiela prawidłowo wypelniony kupon i rozdaje wszystkim innym graczom. I wszystko zaczyna się od nowa. I tak aż do trafienia wszystkich korzystnych liczb.
Dobór kumulatywny będzie w tym przypadku polegał na tym, że każde kolejne trafienia, kolejnej liczby wiodącej do głównej wygranej (całej szóstki: 1,2,3,4,5,6), bazuje na poprzedniej dobrze trafionej liczbie, czy liczbach. Czyli każde kolejne pokolenie graczy nie zaczyna od zera, tylko bazuje na wcześniej prawidłowo skreślonych liczbach. I taki własnie proces według założeń neodarwinistów sprawia, że ewolucja nawet najbardziej złożonych cech organizmów żywych następuje szybko i łatwo, ponieważ działnie doboru kumulatywnego uprawdopodabnia tą ewolucję. Jak już wspomniałem w "prawdziwej" ewolucji konkurencja gracza [inni gracze] są eliminowani przez selekcję naturalną i tylko jego potomstwo, które odziedziczy dobrą mutację opanowuje populację. Jednak na potrzeby lepszego zrozumienia uprościłem metaforę z graczami w totolotka.

Zmienność neodarwinowska, a rozmnażanie płciowe

Żeby uzupełnić tą hipotezę należy jeszcze wspomnieć o innym założeniu. Otóż neodarwiniści twierdzą, że rozmnażanie płciowe przyśpiesza ewolucję. Można puścić wodze fantazji i założyć, że pozytywne mutacje trafiły się u dwóch osobników w tej samej populacji. Jedna mutacja, dajmy na to, usprawniła szczękę u jednego osobnika płci męskiej, a druga nogi u osobnika płci żeńskiej. Kiedy te dwa osobniki się skojarzą, to ich potomstwo może odziedziczyć za jednym razem te dwie pozytywne cechy. Teoretycznie gen na lepszą szczękę i gen na sprawniejsze nogi mogą się spotkać w jednym osobniku. Kiedy więc w danym środowisku będą promowane takie cechy, to taki organizm zdobędzie znaczącą przewagę selekcyjną. To znaczy jego geny skutecznie się rozprzestrzenią i zdobędą frekwencję.

Na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się wiarogodne i logiczne. Ale tylko na pierwszy rzut oka, ponieważ jak się przyjrzy wszystkiemu bliżej, to zaczynają się schody. Jednym z problemów jest nieredukowalna złożoność, to znaczy pojawia się pytanie: jak to możliwe, że niekompletne organy czy systemy biochemiczne mogły zdobywać przewagę selekcyjną. Weźmy prosty przykład syntazy ATP. Jest to napędzany jonami biologiczny silnik, który syntetyzuje ATP [produkuje niezbędną energię dla organizmu].Każdy wyćwiczony obrońca neodarwinizmu jest zapoznany z podstawowym sloganem używanym przez Richarda Dawkinsa: „większa korzyść z ćwierć, czy połowy skrzydła niż z żadnego skrzydła”. Jeżeli chodzi o skrzydło, to nie będę się spierał (choć i w tym przypadku można się spierać), ale jeżeli chodzi o maszynę do produkcji ATP, to z ćwierć silnika, czy połowy silnika do produkcji ATP żadna korzyść:

http://www.youtube.com/watch?feature=pl ... kP79bTd5aA

http://www.youtube.com/watch?feature=pl ... jdPTY1wHdQ

http://www.youtube.com/watch?feature=pl ... U-B7G6anqw

http://bioslawek.files.wo...mareckim-1.png? w=431&h=285&h=285

http://bioslawek.files.wordpress.com/20 ... =493&h=317

http://bioslawek.files.wordpress.com/20 ... =637&h=399

To samo można też powiedzieć o innym silniku biologicznym. Bardziej skomplikowanym od syntazy ATP. Wici bakteryjnej:

http://www.youtube.com/watch?feature=pl ... y7Emmddf7Y

http://www.aip.org/png/images/flagellum.jpg

http://creationism.org.pl/images/artykuly/flgm2.png

http://creationism.org.pl/images/artykuly/flgm5.png

Neodarwinizm i problem mnogich mutacji

Ale to nie koniec problemów neodarwinizmu. Kolejnym jest problem tzw. mnogich mutacji. Wyobraź sobie, że do powstania jakieś niezbędnej korzystnej funkcji potrzebne są aż 4 mutacje: A,B,C,D. Że dopiero zestaw A,B,C,D może dać korzyść selekcyjną (dostosowanie). Jaka więc korzyść z pojedynczych mutacji: A, B , C czy D, skoro żadna z nich z osobna nie daje żadnej przewagi selekcyjnej? Każda z osobna jest neutralna, bezużyteczna? W tym przypadku, żeby cecha określana przez mutacje: A,B,C,D mogła dać przewagę selekcyjną, to te 4 [kompletny zestaw] mutacje musiałyby nastąpić za jednym zamachem, a prawdopodobieństwo takiego zdarzenia jest znikome. Jeżeli każda z tych 4 mutacji z osobna nie da przewagi selekcyjnej, to taka ewolucja po prostu nie ma szans nastąpić, ponieważ wtedy nie zadziała dobór kumulatywny. Istnieje wiele cech, których funkcję określają nierozerwalne zestawy konkretnie ulokowanych w genach nukleotydów. Jeżeli mutacja wprowadzi zmiany w takich konserwatywnych sekwencjach gen przestaje spełniać swoje funkcje i organizm ginie [efekt letalny]. Wiele enzymów, czy białek strukturalnych, posiadają takie konserwatywne domeny (centra aktywne) i jakiekolwiek zaburzenia paraliżują ich funkcję. Skoro więc do zachowania prawidłowej funkcji potrzeba kilku konkretnych nukleotydów [kompletnego zestawu], to jakże one mogły powstawać w wyniku mutacji, które następowały STOPNIOWO, po kolei? Jak widzimy nie tylko nieredukowalna złożoność układów [kompleksów] biochemicznych stanowi nieprzebytą przeszkodę dla neodarwinizmu, ale i problem "mnogich mutacji".

Prawo powtarzalnej zmienności

Podczas hodowli mutacyjnych wielokrotnie powtarzane eksperymenty, polegające na napromieniowywaniu siewek potwierdziły, że liczba nowych mutantów ciągle się zmniejszała i wciąż pojawiały się te same ich rodzaje. Na podstawie tego zjawiska Wolf-Ekkehard Lönnig sformułował „prawo powtarzalnej zmienności”. Poza tym do dalszych badań wybrano mniej niż 1 procent mutacji roślin, z czego mniej niż 1 procent nadawało się do celów użytkowych. Hodowla mutacyjna zwierząt przynosiła jeszcze gorsze rezultaty, toteż całkowicie zaniechano tej metody.

Więcej tutaj:

Prawo powtarzalnej zmienności, a konsekwencje dla neodarwinizmu. Wolf-Ekkehard Lönnig

http://bioslawek.files.wordpress.com/20 ... c59bci.pdf

Neodarwiniści zapewniają, że mutacje powstają wprawdzie losowo, ale selekcja naturalna nie jest już losowa.

O przypadkowości mutacji:

http://bioslawek.files.wordpress.com/20 ... =306&h=259

Z założenia Przyczyną każdej adaptacji ewolucyjnej muszą być określone korzyści, które dają mutantowi przewagę selekcyjną. Ale zanim to nastąpi muszą się pojawić odpowiednie mutacje i odpowiedni czynnik selekcyjny. Np. „ewolucyjny, lądowy przodek delfina” miał się zmienić w ssaka podobnego kształtem do ryby, ponieważ jego czworonożni przodkowie 50 000 000 lat temu rzekomo zajęli zwolnioną przez wodne gady niszę ekologiczną. Konkretnie oceany.
Opływowy kształt delfinów, ich odpowiednio zbudowany szkielet oraz warstwa tłuszczu o specyficznych właściwościach. Odpowiednio zmodyfikowane oczy, spłaszczona płetwa ogonowa, płetwy boczne i przesunięcie otworu oddechowego ku czubkowi głowy (nozdrze) daje delfinom duże korzyści, jako organizmom wodnym. W tym przypadku ewolucję teoretycznie napędzały mutacje odcedzane przez czynnik selekcyjny, jakim jest wodne środowisko.
U „ewolucyjnego przodka delfina” prawdopodobieństwo pojawienia się mutacji , które mogłyby go przekształcić w hipopotama, krowę, lub jelenia było takie samo, jak te, które stopniowo przekształcały go w delfina. To woda była tym czynnikiem selekcyjnym, który miał wyławiać mutacje na zdelfinowacenie pierwotnego czworonożnego, „praparzystokopytnego przodka delfina”. A więc teoretycznie możliwości ewolucyjne przodka delfina były ograniczone. Nie mógłby on stać się np. z powrotem rybą, czy ptakiem (choć tutaj bym się zastanawiał, ponieważ ewolucjoniści sprawiają wrażenie, jakby uważali, że dla ewolucji nie ma rzeczy niemożliwych).


O przypadkowości selekcji naturalnej:

http://www.inteligentnezabawy.pl/wp-con ... zabawy.jpg

Według założeń neodarwinistów ewolucja opiera się na przypadkowych mutacjach i nieprzypadkowej selekcji naturalnej. Faktem jest, że silna wichura, która może stanowić czynnik selekcyjny w ewolucji, najpierw porwie lżejsze organizmy i ciśnie je do morza, a cięższe oszczędzi, co przyczyni się do ich przewagi selekcyjnej. W tym przypadku nieprzypadkowe jest to, że wichura porwie akurat lżejsze osobniki, a cięższe oszczędzi, ponieważ jest to powszechnie znana reguła, że wiatr prędzej porwie lżejsze niż cięższe organizmy. Jednak silną wichurę wywołują przypadkowe fluktuacje atmosferyczne i prawdopodobieństwo, że wiatr będzie wiał z różną częstotliwością jest takie samo. A więc twierdzenie, że selekcja naturalna jest nieprzypadkowa, to nadużycie obliczone na to, żeby przekonać przeciętnego zjadacza chleba, że w ewolucji działa jakiś czynnik nieprzypadkowy.

W swojej słynnej książce "Ślepy zegarmistrz" Richard Dawkins na temat ewolucji opartej na zasadzie doboru naturalnego napisał tak:

http://bioslawek.wordpress.com/2012/03/ ... garmistrz/

Jesteśmy przyzwyczajeni do koncepcji, że złożoność i elegancja obiektu to świadectwo przemyślanego zamiaru i projektu. (s. 17)
Ale padamy ofiarą złudzenia:
Biologia zajmuje się obiektami złożonymi, tworzącymi wrażenie celowego zamysłu. (s. 21)
Żywe efekty działania doboru naturalnego sprawiają wrażenie przemyślanego projektu, jak gdyby zaplanował je prawdziwy zegarmistrz. (s. 47)
Do wyjaśnienia, dlaczego takie obiekty istnieją, nie jest potrzebna teoria Rozumnego Stwórcy.
Wbrew wszelkim pozorom jedynym zegarmistrzem w przyrodzie są ślepe siły fizyczne (…). Dobór naturalny – odkryty przez Darwina ślepy, bezrozumny i automatyczny proces, o którym wiemy dziś, że stanowi wyjaśnienie zarówno istnienia, jak i pozornej celowości wszystkich form życia – działa bez żadnego zamysłu. Nie ma ani rozumu, ani wyobraźni. Nic nie planuje na przyszłość. Nie tworzy wizji, nie przewiduje, nie widzi. Jeśli w ogóle można o nim powiedzieć, że odgrywa w przyrodzie rolę zegarmistrza – to jest to ślepy zegarmistrz. (s. 27)
Dobór naturalny to ślepy zegarmistrz – ślepy, bo nie patrzy w przód, nie planuje konsekwencji, nie ma celu. (s. 47)

Czy biorąc pod uwagę powyższe słowa i postulowane mechanizmy ewolucji, jakie opisałem w niniejszym tekście, widzisz tutaj jakieś miejsce dla Projektanta? Widzisz jakąś funkcję jego użyteczności? Próby pogodzenia teorii inteligentnego projektu z neodarwinowską wizją SAMOdziejstwa jest po prostu nielogiczna i wewnętrznie sprzeczna. Albo jedno musi być prawdziwe, a drugie fałszywe, albo odwrotnie. Nie można mieć w tym przypadku obu rzeczy. To godzenie neodarwinizmu z teorią inteligentnego projektu, to zwykła socjotechnika, której celem jest złamanie blokady na uwierzenie w hipotezy SAMOdziejstwa u przeciętnego laika, ponieważ każdy doinformowany ewolucjonista czy zwolennik inteligentnego projektu zdaje sobie sprawę, że są to zabiegi pozbawione sensu i podstaw [naukowych i logicznych]. (Psudo)teologowie zawodowi przerabiacze mitów na "prawdy objawione"], którzy pracują nad pogodzeniem SAMOdziejstwa z inteligentnym planem Boga jak dotąd nie zaproponowali konkretnego modelu opisującego funkcję użyteczności Boga w ewolucji. Tak na prawdę, to ich starania są krecią robotą. Mimo to, na zasadzie zaciętej płyty, powtarza się, że wiara w Księgę Rodzaju nie stoi w sprzeczności z neodarwinowską wizją ewolucji.

Całą sytuację bardzo dobrze podsumował duchowny katolicki Michał Chaberek. w pewnym wywiadzie powiedział:

https://fbcdn-sphotos-a-a.akamaihd.net/ ... 9375_n.jpg

http://marucha.wordpress.com/2012/06/11 ... i-kosciol/

"Są chrześcijańscy teologowie, próbujący pogodzić teorię ewolucji Darwina z kreacjonizmem chrześcijańskim. Jest możliwe połączenie tych dwóch koncepcji?


Michał Chaberek:


Niektórzy teologowie uważają, że znaleźli łatwe rozwiązanie trudnego problemu.
Rozwiązania łatwe nie zawsze są prawdziwe. Teologowie ci, korzystając z klasycznej koncepcji tak zwanej „przyczynowości wtórnej” uznali, że Pan Bóg mógł się posłużyć ewolucją stwarzając ten świat. Ewolucja w tym ujęciu jest więc jakby narzędziem Boga. Brzmi to całkiem nieźle, tak długo, jak długo nie zapytamy, jakie jest właściwie chrześcijańskie rozumienie stworzenia i czym właściwie jest ewolucja biologiczna? Jeżeli więc wejdziemy nieco głębiej w to zagadnienie, to napotykamy szereg logicznych, dogmatycznych, filozoficznych, a nawet przyrodniczych problemów. Po pierwsze stworzenie jest bezpośrednim działaniem Boga i żadne stworzenie nie może służyć Bogu za pomoc. Po drugie, ewolucja jest zmianą, a stworzenie nie jest zmianą, lecz prostym wyłonieniem bytu. W końcu stworzenie się zakończyło, a ewolucja nie. Z drugiej strony ewolucja biologiczna najczęściej jest definiowana jako proces zupełnie przypadkowych zmian poddanych naturalnej selekcji. W ten sposób cała różnorodność stworzeń miałaby być dziełem przypadku. To zaś kłóci się z chrześcijańskim rozumieniem stworzenia jako materialnej realizacji jasnego planu tkwiącego w Boskim umyśle. Z kolei, jeżeli teologowie mówią o ewolucji kierowanej przez Boga, to twierdzenie, że jakiś proces jest jednocześnie chaotyczny i kierowany jest niespójne logicznie. Jak dotąd więc teologowie nie przedstawili takiej wersji ewolucji, która byłaby wolna od tych lub innych problemów. Moim zdaniem te dwie wizje są nie do pogodzenia.".--- Chaberek tutaj wprawdzie mówi o teorii inteligentnego projektu, która Projektanta jednoznacznie utożsamia z Bogiem Biblii. Ale nawet jeżeli założymy [co jest moim zdaniem bez sensu], że mógł być nim ktoś inny, to i tak słowa Chaberka podważają i taką interpretację. Zwolennicy ewolucjonizmu teistycznego [tzw. "kreacjonizmu neodarwinowskiego"] nie wyjaśniają, jakimi metodami posługiwał się Bóg Projektant, aby sterować ewolucjami polegającymi na powstaniu życia i dalszej ewolucji biologicznej. Jakie to prawa niby stworzył, żeby można było stwierdzić, że stwarzał za pośrednictwem ewolucji?
"

https://fbcdn-sphotos-a-a.akamaihd.net/ ... 9375_n.jpg

Nic dodać nic ująć. Hipotezy oparte na przekonaniu o twórczej roli SAMOdziejstwa są nie do pogodzenia z teorią inteligentnego projektu zarówno w kontekście teologicznym, jak i na polu metodologii naukowej.

Dryf genetyczny i inne przyczyny NIEneodarwinowskiej zmienności

Model, który opisałem komplikuje wiedza z dziedziny genetyki populacyjnej, ale nie ma tutaj potrzeby tego wszystkiego szerzej opisywać, ponieważ niczego na korzyść neodarwinizmu informacje te nie zmienią. A jedynie skomplikują to, co można było wyjaśnić prosto, co zrobiłem. więc może się ograniczę do wyjaśnienia [tym, którzy nie wiedzą] na jakich zasadach działa dryf genetyczny i co, to jest zmienność w ramach normy reakcji na środowisko.

Dryf genetyczny

Wyobraźmy sobie kopiec fasoli składający się z trzech rodzajów nasion fasoli: A, B, C. Teraz wyobraźmy sobie, że w jakiś sposób przez sito przedostały się tylko nasiona A i B. Następnie ktoś użył kolejnego sita i przesiały się tylko nasiona odmiany A.
Rodzaje fasoli A, B ,C obrazują różne allele tego samego genu w populacji (wielokrotność alleli w populacji), co skutkuje tzw. polimorfizmem genetycznym. Jeżeli w wyniku dryfu genetycznego (wąskiego gardła, lub efektu założyciela) zostaną wyselekcjonowane tylko Allele A, to będziemy mieli do czynienia ze stanem homozygotycznym i w tym układzie allele A zdobędą frekwencję w populacji. Populacja będzie się składała z genotypów A, A, Angelina A. Kamińska

http://www.sciaga.pl/data/dictionary/7/14/6/2320.png

http://www.sciaga.pl/data/dictionary/3/6/16/2321.png
1)Efekt założyciela 2)Efekt wąskiego gardła
(wg Kowalczyk, Filipska, 2004) (wg Kowalczyk, Filipska, 2004)


W obu przypadkach pula genowa nowej populacji jest różna od puli genowej populacji wyjściowej. Następuje zmniejszenie różnorodności genetycznej populacji (zmniejsza się pula genowa populacji).

Dryf genetyczny jest obserwowanym zjawiskiem i bazuje na zmienności genetycznej, która nie jest efektem opisanej w niniejszym artykule, postulowanej, zmienności neodarwinowskiej. Organizmy rozmnażające się płciowo posiadają podwójne zestawy chromosomów homologicznych, a odpowiadające sobie geny na tych chromosomach [loci], to tak zwane allele. Jeden taki gen może kodować ciemny kolor skóry, drugi jasny i w zależności od tego, który allel zdobędzie frekwencję [ulegnie ekspresji] taki kolor skóry będzie miał właściciel tego genu. Oczywiście mogą też powstawać nowe warianty alleli w obrębie jednej populacji i wówczas mamy do czynienia z wielokrotnością alleli, polimorfizmem w populacji. Ale nie powstają one w wyniku zmian neodarwinowskich, tylko w wyniku rekombinacji genetycznej, która jest wynikiem skomplikowanych procesów genetycznych obecnych w organizmie. A więc obserwowana zmienność nie jest wynikiem zmian neodarwinowskich, tylko przeważnie mendlowskich. I polega na zmienności w występowaniu [frekwencji] alleli. A ta zmienność jest wywoływana właśnie dryfem genetycznym.

Istnieją też inne NIEneodarwinowskie procesy, które umożliwiają zmienność w ramach normy reakcji na środowisko i o tym można poczytać tutaj:

"Przyczyny mimikry u motyli; upadek kolejnego neodarwinowskiego mitu"

http://bioslawek.wordpress.com/2012/06/ ... ego-mitu/i

tutaj:

"Forma żywa a koncepcja gatunku biologicznego"
http://bioslawek.wordpress.com/2012/10/02/1485/

tutaj:

"Ewolucja kontrolowana"

'Zespół naukowców z Princeton University odkrył, że łańcuchy białek znajdowanych w większości żywych organizmów zachowują się jak adaptacyjne maszyny, kontrolujące swoją własną ewolucję. Zaobserwowane rezultaty są dokładnie takie, jak przewidują to równania teorii kontroli, co stanowi kolejny dowód owocności w badaniach biologicznych metodologii bazującej na projekcie.'

tutaj:
http://www.nauka-a-religia.uz.zgora.pl/ ... kst&id=237

"Adaptacje obserwowane u bakterii są niewątpliwie niezwykłe. Czy jednak stanowią one nieodparte świadectwo ewolucji na dużą skalę? I tym razem nie jest to cała historia. W rzeczywistości te adaptacje wytwarzane są przez mechanizm przeznaczony specjalnie do tego celu. Jesteśmy świadkami działania złożonej,
solidnej maszynerii, nie zaś mutacji na oślep eksplorujących nowe projekty.Na przykład, kiedy bakterie w populacji są wystawione na trudne warunki, zazwyczaj przyspieszają swoje tempo mutacji. To tak, jakby został wysłany sygnał mówiący: „Czas się przystosować”. Ponadto mała część populacji jeszcze
bardziej zwiększa tempo mutacji. Dzięki tym „hipermutatorom” wypróbowana zostanie większa różnorodność zmian adaptacyjnych. Takie hipermutacje mogą w pewnych przypadkach być istotne dla przetrwania populacji bakterii. Same
mutacje nie pojawiają się w genomie losowo, lecz koncentrują się w określonych obszarach, w których mogą zostać zapoczątkowane korzystne zmiany. Innymi słowy, ścieżki adaptacji są do pewnego stopnia uprzednio wytyczone.
Nasza wiedza o odporności owadów na pestycydy sugeruje podobny scenariusz. Jedno z badań popularnej muszki owocówki ujawniło, że odporność na pestycydy zapewnia jej gen, który jest cały czas obecny. Gen ten służy do niszczenia pestycydu. Przed pojawieniem się wywieranej przez pestycyd presji gen
był mniej aktywny. Jednak po pojawieniu się pestycydu u odpornej muszki gen zwiększa swoją aktywność, a zjawisko to wywoływane jest przez wysłany do niego sygnał, by znieść ograniczenia produkcyjne. Wygląda to zatem, jakby odporność
na pestycyd była skutkiem jedynie wciśnięcia guzika uruchamiającego genetyczną linię produkcyjną, nie zaś stworzenia nowej fabryki. Te odkrycia są godne uwagi, ale trudno uznać, że przemawiają one za ewolucją.
Każe nam się teraz wierzyć nie w to, że pojedyncze mutacje wiodą krok po kroku do nowych funkcji, lecz że ewolucja wyprodukowała cudowne maszyny, dzięki którym nastąpić mogą bardziej skomplikowane zmiany. Genomy musiały wykształcić zdolność reagowania na przewidywalne wyzwania środowiska
przewidywalnymi zmianami. Tempo mutacji jest przyspieszane wówczas, gdy jest to potrzebne, i koncentrowane w tych lokalizacjach, w których są potrzebne. Na szczęście, w pojedynczym kroku mogą wystąpić liczne mutacje. W ten sposób ewolucja wyprodukowała machinę, która może ewoluować."

I tutaj:

"Czy nabywanie oporności na antybiotyki i pestycydy dowodzi makroewolucji? Czy zjawiskami patologicznymi można wyjaśniać powstawanie zaawansowanych technicznie urządzeń molekularnych?"
http://bioslawek.wordpress.com/2011/09/ ... oewolucji/

“Naukowcy z kanadyjskiego McMaster University wykazali, że lekooporność jest naturalnym zjawiskiem, które o wiele, wiele lat poprzedza zastosowanie antybiotyków w praktyce klinicznej. W artykule opublikowanym w Nature powołują się na przykład antybiotykooporności sprzed co najmniej 30 tys. lat.
Antybiotykooporność jest postrzegana jako współczesnym problem. Nie da się co prawda zaprzeczyć, że antybiotyki stają się obecnie mniej skuteczne w wyniku szerzącej się w szpitalach oporności, lecz nadal podstawowym pytaniem pozostaje: skąd zjawisko się wzięło? – przekonują Gerry Wright i Hendrik Poinar.
Po latach badania bakteryjnego DNA z gleby pochodzącej ze zmarzliny Jukonu sprzed 30 tys. lat akademikom udało się opracować skuteczną metodę ekstrahowania niewielkich fragmentów prehistorycznego kwasu nukleinowego. Poza DNA mamutów, koni, bizonów i różnych roślin, które występowały tylko tutaj w czasie ostatniego interglacjału w plejstocenie, zidentyfikowano geny antybiotykooporności.
Kanadyjczycy skupili się na rejonie związanym z opornością na wankomycynę. Problem ten pojawił się w latach 80. ubiegłego wieku i nadal nie został rozwiązany. Brian Golding z Wydziału Biologii tłumaczy, że nie mamy do czynienia ze współczesnymi zanieczyszczeniami. Gdy odtworzyliśmy produkt genu w laboratorium, a następnie oczyściliśmy białko, wykazaliśmy, że przed tysiącami lat działało ono tak samo i miało taką samą budowę jak teraz. Naukowcy z McMaster University z dumą podkreślają, że to drugi przypadek, kiedy w laboratorium udało się ożywić prehistoryczne białko.
Antybiotyki stanowią część naturalnej ekologii planety, dlatego kiedy sądzimy, że wynaleźliśmy lek, który nie będzie wywoływał oporności […], sami siebie oszukujemy. […] Mikroorganizmy opracowały sposób radzenia sobie z nimi, nim w ogóle wymyśliliśmy, jak je stosować.
W dalszej kolejności akademicy chcą badać jeszcze starszą zmarzlinę (sprzed milionów lat), by dotrzeć do jak najwcześniejszych przykładów antybiotykooporności.”


LINKI:

Warsztaty Karola Darwina
http://bioslawek.wordpress.com/2012/02/ ... a-darwina/

‘Marzenie nanotechnologów: silnik protonowy bakterii Escherichia coli’
http://bioslawek.wordpress.com/2011/07/17/137/

Czy możliwa była ewolucja procesu widzenia na poziomie biochemicznym?
http://bioslawek.wordpress.com/2012/03/ ... hemicznym/

Problemy związane z hipotezą ewolucji jądra komórki eukariotycznej (mitozy) i hipotezą endosymbiozy
http://bioslawek.wordpress.com/2012/03/ ... osymbiozy/

Nieredukowalne instynkty
http://bioslawek.wordpress.com/2012/02/ ... instynkty/

Czy była możliwa ewolucja przeobrażenia zupełnego (holometabolii) u owadów?
http://bioslawek.wordpress.com/2012/04/ ... -u-owadow/

O formie i kształcie: obalenie mitu o NIE-inteligentnym projekcie w przyrodzie
http://bioslawek.wordpress.com/2012/12/ ... ksztalcie/


Wróć do „Kreacjonizm vs. Ewolucjonizm”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości