Na bezdrożach hipotezy wieloświatów

Dyskusje o powstaniu świata.
biooslawek
Posty: 1246
Rejestracja: 21 lut 2012, 01:04
wyznanie: nie chce podawać
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Na bezdrożach hipotezy wieloświatów

Postautor: biooslawek » 29 wrz 2013, 16:00

HIPOTEZA WIELOŚWIATÓW / HIPOTEZA WSZECHŚWIATÓW RÓWNOLEGŁYCH

Obrazek

Multiwersum to zbiór wszystkich możliwych wszechświatów, także tych równoległych do naszego. Naukowcy od wielu lat zastanawiają się nad prawdopodobieństwem jego istnienia i dochodzą do wniosku, że wszechświat, w którym żyjemy, może być zaledwie jednym z wielu.

http://odkrywcy.pl/kat,111402,title,Jak ... aid=61162e
„Wszechświaty równoległe
Kolejnym pomysłem, który wynika z teorii strun, jest pojęcie „braneworlds”, czyli wszechświatów równoległych, które unoszą się poza zasięgiem naszego własnego. Koncepcja ta przewiduje, że przestrzeń, w której żyjemy, ma 10 (lub 26) wymiarów, przy czym trzy z nich (długość, szerokość i wysokość) oraz czas są otwarte, natomiast pozostałe są zakrzywione (zwinięte) do rozmiarów subatomowych i dlatego ich nie dostrzegamy. Z teorii tej wynika możliwość istnienia oprócz naszego trójwymiarowego świata innych, podobnych.

Inne rozważania związane z tą koncepcją sugerują, że nie zawsze są one równoległe i poza naszym zasięgiem. Czasami mogą się zderzać, wywołując powtarzające się Wielkie Wybuchy, które przesuwają inne wszechświaty. „
http://pl.wikipedia.org/wiki/Wieloświat
„Wieloświat (multiwersum, multiświat, metawszechświat, super-wszechświat, multiwszechświat, ultrawszechświat) – zbiór wszelkich możliwych wszechświatów[1], zawierający w sobie wszystko inne (w tym wszystkie możliwe, potencjalne – niezależnie od rozważanych czasoprzestrzeni lub wymiarów, w których się znajdują – wszechświaty; w tym także tak zwane wszechświaty równoległe). Do powstania tej definicji doprowadziła idea istnienia innych wszechświatów oprócz naszego. […..] Według kwantowej teorii wielu światów Hugh Everetta III, nazywanej przez niego „Wieloświatową Interpretacją Mechaniki Kwantowej” (ang. The Many-Worlds Interpretation of Quantum Mechanics), wszystko co może się zdarzyć, zdarza się na pewno w którejś z odnóg rzeczywistości, która przypomina wielkie, rozgałęziające się w każdej chwili drzewo życia. U Everetta każdy stan superpozycji jest jednakowo realny, lecz zdarza się w innym, równoległym wszechświecie. Kwantowy multiwszechświat (termin zaproponowany przez Deutscha) jest jak rozgałęziające się w nieskończoność drzewo. Oznacza to między innymi, że i my, przebywający na takim drzewie, chcąc nie chcąc także się rozgałęziamy ”

Dostępne nauce dowody wskazują na fakt, że materialny wszechświat, w którym żyjemy miał początek. Obecnie się uważa, że powstał w wyniku wielkiego wybuchu. Istnieje też alternatywna do standardowej teorii wielkiego wybuchu; http://pl.wikipedia.org/wiki/Wielki_Wybuch hipoteza multiwszechświatów (wszechświatów równoległych). Mawia się, że koncepcja wieloświatów w jakiś sposób uprawdopodabnia możliwość spontanicznego powstania życia, jakie znamy. To nieprawda, bo nawet jeśli istniałaby taka ilość wszechświatów - niekończona, to każdy z takich wszechświatów, w którym obowiązywałyby stałe fizyczne, jakie istnieją w naszym wszechświecie, bo tylko takie stałe fizyczne pozwoliłyby na zaistnienie życia w znanej mam postaci, byłby z założenia skończony i dysponowałby określoną ilością czasu swojego istnienia - od powstania do zagłady. Nawet jakby w przeszłości isniała nieskończona liczba takich samych planet, jak nasza, i w przyszłości istniałaby nieskończona liczna takich samych planet jak nasza, to i tak taki fakt nie zmniejszałby prawdopodobieństwa powstania życia, jakie znamy. Ponieważ dla każdej takiej planety należałoby osobno przeprowadzać wyliczenia.
A więc żaden znany nam rodzaj planety, we wszystkich takich możliwych wszechśwatach i we wszystkich możliwych ich konfiguracjach, o takiej samej naturze jak nasz, pod względem takich samych stałych fizycznych, nie istniałby tak długo, żeby mogła w nim zajść abiogeneza. Jeszcze raz przypominam: taką możliwość ogranicza zakładany wiek -od powstania do unicestwienia – takiego rodzaju wszechświata, w jakim żyjemy oraz zakładany przez współczesną naukę możliwy wiek planet, a właściwie układów słonecznych od powstania do zagłady. Po prostu nie starczyłoby czasu, żeby mogła odbyć się wystarczająca liczna eksperymentów, która umożliwiałaby samoistne powstanie w nich życia w formie, jaką znamy. A ponadto nieprzebytą przeszkodą byłaby nieredukowalna złożoność takich układów i czas istnienia, możliwe warunki panujące na planetach w takich wszechświatach oraz ilość samych wszechświatów, nie ma tutaj żadnego znaczenia; http://bioslawek.wordpress.com/2013/08/ ... adzenia-2/ . Ponieważ na przykład jakie to warunki mogłyby doprowadzić do ominięcia problemu nieredukowalnej złożoności przez stopniową ewolucję i jaką role w ominięciu tego problemu mógłby odegrać czas? Ludzie, którzy chcą dowodzić możliwości abiogenezy poprzez odwoływanie się do koncepcji wieloświatów, usiłują udowodnić, że to czego nie mogą dowieść raz, poprzez zastosowanie szczegółowego modelu teoretycznego, stało się, dalej się staje i będzie się stawać nieskończoną ilość razy.
Jeżeli hipoteza wieloświatów byłaby słuszna, w wersji proponowanej przez jej zwolenników, to można by się było spodziewać, że gdzieś w jakichś wymiarach istnieje nieskończona liczba wszechświatów o takiej samej naturze jak nasz – pod względem obowiązujących w nich praw fizycznych, z nieskończoną liczbą identycznych układów słonecznych i planet, gdzie istnieją naturalne pokłady złotych monet z wytłoczoną na awersie podobizną papieża Jana Pawła II, lub naturalne kopalnie szampanów napoleońskich/ rosyjskich/ polskich, z wizerunkiem Napoleona Bonapartego/ Józefa Stalina/ Józefa Piłsudskiego na nalepce, na której w dodatku jest wydrukowany rok i miejsce wyprodukowanie trunku we Francji /Rosji/ czy Polsce. Nie można by też twierdzić, że kiedykolwiek w nieskończonym multiwszechświecie nie istniały jakiekolwiek takie zdarzenia.
Innymi słowy hipoteza wieloświatów zakłada, że proces powstawania i zagłady różnych wszechświatów o takiej samej naturze jak nasz, nie miał początku i nie będzie miał końca. Więc nie można by też było mówić o jakimkolwiek czasie, gdy podczas cyklów powstawania i zagłady wszechświatów, z takimi samymi prawami fizycznymi jakie istnieją w naszym, był taki moment, kiedy nie istniało w nich życie jakie znamy i to we wszelkich możliwych przejawach; http://bioslawek.wordpress.com/2012/12/ ... ksztalcie/ . Po prostu ta hipoteza sugeruje - rozpatrując problem w kontekście wszystkich możliwych wszechświatów, w których panują te same stałe fizyczne co w naszym, jakie kiedykolwiek istniały i będą istnieć, że życie jakie znamy w obecnej postaci nie miało początku i nie będzie mieć końca.
Z tej hipotezy wynika wiele absurdalnych wniosków: że nie było czasu, w którym gdzieś, w jednym z wszechświatów podobnym do naszego, kiedykolwiek nie istniałyby naturalne pokłady trunków napoleońskich, dolarów, pieniędzy euro z 2066 roku, pralek automatycznych, ludzi, którzy powstali przypadkowo od razu bez udziału ewolucji biologicznej (za pośrednictwem doboru jednorazowego), a nawet całych biosfer powstałych za jednym zamachem (bez udziału ewolucji biologicznej) i że w dodatku, jak w przypadku życia, nigdy nie było i nie będzie czasu, żeby gdzieś w multiwszechświecie takie zdarzenia nie miały miejsca.
Innymi słowy podsumowując; ludzie, którzy przyjmują, że hipoteza multiwszechświatów jest prawdziwa w postaci, jaka jest głoszona, muszą przyjąć, że na przykład prawdziwe jest założenie, iż nie było w nim czasu, gdy nie byłoby w nim naturalnych pokładów radzieckich zegarków kieszonkowych, dinozaurów czy ludzi, a nawet nieskończonej liczby ich własnych sobowtórów, lub ćwierć, czy pół-sobowtórów. Praktycznie na planecie, na której nie byłoby bakterii można sobie 'wyobrazić' naturalne pokłady złożone z powstałych przypadkowo twoich ćwierć czy pół – sobowtórów, ponieważ nie następowałby rozkład ciał. Twoich ćwierć i pół-sobowturów powstałych w tym samym czasie gdzieś w multiwszechświecie, lub w czasie przeszłym, lub takich, którzy dopiero powstaną. Proces taki nie miałby początku i końca.
Czy taka bajkowa hipoteza może być uznawana za naukową? Nic dziwnego, że w świecie nauki jest traktowana, jako fantastyczna ciekawostka. A posiłkują się nią ('na bezrybiu i rak ryba') tacy powodowani ideologicznie ateo-teoretycy, jak Richard Dawkins, Jerry Coyne, czy PZ Myers.

http://autodafe.salon24.pl/495603,wszec ... -z-niczego

Obrazek


Wróć do „Kreacjonizm vs. Ewolucjonizm”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości