Postautor: Grażyna » 15 kwie 2014, 23:14
A ja mam skromną historyjkę, ale Bogu dziękuję za wszystko, a małe rzeczy też mnie bardzo radują.
W tym miesiącu z kasą trochę krucho. Wypatrzyłam sobie w sklepie na osiedlu spódniczkę. Schudłam, więc niektóre rzeczy są za duże. Sklep był czynny w niedzielę, miałam iść, bo wtedy jest najtaniej, ale rano ktoś potrzebował mojej pomocy i porozmawiałam z nim na Skype, a potem poszłam do Misji. Jak wróciłam, już zamknięte było.
Idę sobie wczoraj i tak nie chcę wchodzić, ale czuję, że jednak wejść powinnam. Wlazłam. Sympatyczna ekspedientka, porozmawiałyśmy chwilę. I mówię: a była tu taka spódniczka, ale już nie widzę. Wybierałam się wczoraj, bo.... i patrzę: jest.
I mówię do kobiety, że w niedzielę przyjdę. Może będzie.. i się śmieję. A ona popatrzyła na mnie, zważyła ją i mówi: odłożę pani i sprzedam po cenie jak w niedzielę. Zamurowało mnie, podziękowałam i poszłam.
Dzisiaj mówię do męża, w czym rzecz. A ten zakazał mi grzebać w drobniakach w skarbonce i dał mi kasę.
W sklepie była inna kobieta, ale jak zapytałam, czy coś jest odłożone, od razu wiedziała o co chodzi.
Drobiazg, w końcu to tylko spódniczka. Ale tylko Bóg wie, jaką radość sprawiło mi to, że ktoś o mnie pomyślał, był życzliwy, a mąż dał kasy więcej niż na ten ciuszek. I tego nie dostałabym, gdybym była paniusią z wypchanym portfelem, która kupuje sobie odzież w luksusowym sklepie.
Choćbym nawet szedł ciemną doliną, zła się nie ulęknę, boś Ty ze mną, laska Twoja i kij Twój mnie pocieszają... Ps. 23:4
Grażyna