Postanowiłem skrobnąć coś o mnie, o tym, jak poznałem prawdę. Nie podoba mi się to co napisałem. Napisałbym to inaczej, gdybym umiał Ale mówiłem, że podzielę się, więc się dzielę Pewnie pozmieniam trochę
"Poznacie prawdę, a prawda uczyni was wolnymi."
Za pierwszym razem "sprzedali" mi prawdę. Ładniutka była. Owinięta w piękne papierki, kolorowe obrazki i pochlebne słówka. I byłem pewny, że ją znam – przecież mówili, że ją poznaję.
Czy rzeczywiście tak było?
Miałem jedenaście lat. W tym wieku, gdy słyszysz kogoś, kogo masz za autorytet – byłem naprawdę zafascynowany Biblią - powie tak, a nie inaczej – to wierzysz mu bez wątpliwości. I rzeczywiście – chłonąłem jak gąbka!
Trzeba przyznać, że nieźle byłem zaangażowany. Znałem na pamięć wiele wersetów, dobrze radziłem sobie z Biblią...
Miałem sporą – jak na ten wiek – wiedzę.
Oczywiście, nie miało to wielkiego znaczenia – znałem prawdę, ale nie uczyniła mnie wolnym. Byłem pochłonięty bardziej doszukiwaniem się nieprawidłowości w nauczaniu Kościoła katolickiego.
Grasujący w Internecie chrześcijanie – apologeci (jeden z nich jest dziś moim kochanym, duchowym braciszkiem), których spotkałem szybko nie pozostawili złudzeń – ja nie znam prawdy i jest ona baaardzo daleko.
Kiedy wiedziałem, że się mylę, zacząłem podświadomie zadawać sobie pytanie:
"Panie, gdzie miałbym pójść?"
Prawie wszyscy pomagający mi użytkownicy, łącznie z moim bratem, byli katolikami. Gdzie iść, jak nie do Kościoła, który założył sam Jezus? Tak przynajmniej mi się wydawało. Nie dopuszczałem do siebie żadnych argumentów, choć w duchu pozostawiłem pewną niezależność (wierzyłem na przykład w ograniczone odkupienie i predestynację). Nadal chciałem poznawać Boga, jednak uważałem, że poza Kościołem katolickim Go nie znajdę.
Czy się modliłem? Oczywiście. Bóg mi pomagał – czułem Jego pomoc. Ale brakowało mi czegoś bardzo ważnego – bliskiej relacji. Nie byłem Jego przyjacielem – raczej biedakiem, na ulicy, któremu czasem wrzucił coś dobrego do czapki. Jednak – nawet wtedy, kiedy byłem takim "biedakiem", zdawało się, że Bóg staje codziennie na ulicy i mnie obserwuje. Zastanawiam się, ile razy wołał, żebym do Niego przyszedł.
Nie chcę, żeby zabrzmiało dramatycznie – ja nie byłem na dnie. Jednak najlepiej to ilustruje moje 'duchowe dno', czyli kompletny brak relacji ze Stwórcą.
Pewnego dnia wszystko się zmieniło.
"Chrystus zostawił nam przykład"
Wreszcie, zacząłem rozumieć. Wraz z połową roku 2014 coraz lepiej uświadamiałem sobie, do kogo ja właściwie należę. Nie należę do żadnego ludzkiego Kościoła – należę do Boga, do Chrystusa, który odkupił mnie swoją własną krwią.
Wielu ludzi nie potrafi żyć bez organizacji. Ja się tego nauczyłem i jest mi wspaniale.
Bóg dał mi wszystko, co mi jest potrzebne. Braci, bliskich przyjaciół, na których mogę liczyć i wraz z nimi poznawać Boga. Dał mi możliwość chrztu. Dał mi możliwość głoszenia dobrej nowiny. Daje mi swojego świętego Ducha, który pomaga mi postępować.
Niesamowite wreszcie iść bezpośrednio za Jezusem.
Odczułem taką potrzebę i niesamowicie się z tego cieszę. Fajnie jest mieć świadomość, że pomiędzy mną, Nim a żywym Bogiem nie ma już żadnej zasłony, nie ma ofiary, którą musiałbym złożyć, nie ma żadnego ktosia, który staje pomiędzy mną a Jezusem i mówi mi gdzie mam iść.
Cóż jeszcze dodać?
Dziękuję Bogu za wszystko, co dla mnie robi. Chwała Mu!
Niech Święty Jehawah będzie wywyższony ponad wszystko, niech króluje nad całą ziemią.
Niech Chrystus zawsze będzie ze mną, niech mnie pilnuje, bym tak jak On, zwyciężył świat, dla chwały Jego i Ojca.
Niech Duch święty umacnia i jednoczy lud Boży, pobudza nas do służby i miłości.
Chwała niech będzie Bogu, wczoraj, dziś i na wieki, przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego.
Hallelujah!
Bóg i ja
- magda
- Posty: 12518
- Rejestracja: 29 cze 2012, 23:27
- wyznanie: Brak_denominacji
- Lokalizacja: Warszawa
- O mnie: Wierzę w 5 sola Jezus jest moim panem
- Gender:
- Kontaktowanie:
cieszę się ze tak z tobą jest teraz wszystko na tym polega żebys wytrwał w tym . Mój syn był taki jak ty wierzacy a jak posedł na studia to wrócił obcy, wez Boga i wyśmiewajaący sie z tego co kiedys dla niego było tak ważne jek dla ciebie. dlatego ważne jest wytrwanie do końca.
Mt 24:13 bw "A kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony."
Nigdy o tym nie zapominaj.
Mt 24:13 bw "A kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony."
Nigdy o tym nie zapominaj.
Hi 42:7 bw ".... Mój gniew zapłonął przeciwko tobie i przeciwko dwom twoim przyjaciołom, ponieważ nie mówiliście o mnie prawdy, jak mój sługa Job."
-
- Posty: 8825
- Rejestracja: 07 kwie 2011, 16:43
- wyznanie: Brak_denominacji
- Gender:
- Kontaktowanie:
-
- Posty: 8825
- Rejestracja: 07 kwie 2011, 16:43
- wyznanie: Brak_denominacji
- Gender:
- Kontaktowanie:
Wróć do „Świadectwa, rozważania, nauczania ... ku wzajemnemu zbudowaniu”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości