Ale najadłam się w środę nerwów. Zarzuciło mnie o 180' i wylądowałam w
zaspie... U nas są straszne lodowe koleiny przez tą zimę. Jechałam do miasta
i szli ludzie od autobusu. Zjechałam na lewy pas i kiedy wracałam to mnie
elegancko szarpnęło. Na szczęście, ani mnie, ani samochodowi nic się nie
stało... Wyciągnąć mnie musieli ciągnikiem, bo samochód nie dał rady. Bogu
dzięki, że to nie stało się 2-3 metry wcześniej, bo zatrzymałabym się na
betonowo-drewnianym płocie...
Dzięki Ci o Panie!!!
Piruet na drodze...
Wróć do „Świadectwa, rozważania, nauczania ... ku wzajemnemu zbudowaniu”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości