Jak Bóg przyprowadził mnie do siebie
- kruszynka
- Posty: 2844
- Rejestracja: 10 cze 2013, 16:56
- wyznanie: nie chce podawać
- Lokalizacja: Śląsk
- Gender:
- Kontaktowanie:
Jak Bóg przyprowadził mnie do siebie
Przede wszystkim nagle i bez uprzedzenia.
A było tak:
Urodziłam się w rodzinie katolickiej i w tym kościele dożyłam 40-tki. Byłam wierzącą i praktykującą. Religia jak trzeba coniedzielne nabożeństwo, kultywowanie świąt, wszystko cacy (no może parę rzeczy mi nie pasowało: nie umiałam namówić się na pielgrzymki, nie modliłam się do świętych, nie całowałam figurek po polichromii itp). Czułam, że Bóg mnie kocha co dawało mi zawsze poczucie bezpieczeństwa. Nigdy nie przyszło mi do głowy szukanie innego kościoła. Za mąż wyszłam z miłości. Po ślubie mąż odkrył, że małżeństwo nie jest dla niego. Oznajmił, że nie kocha i nigdy nie kochał. Wcześniej chciał iść do zakonu, ale matka postarała się, by nie wyszło. Po 10 latach małżeństwa, czyli całkowitego ignorowania mnie, odeszłam z dzieckiem. Rozmowy, czekanie...nie pomogły. Opuściłam zakon.
Po paru latach zaczęłam szukać uczucia w sieci. Zainteresował mnie ktoś rozmową o Bogu. Poznaliśmy się. Po miesiącu zaprosił mnie do "innego" kościoła. Aha! Mamy sektę jak nic No to se pooglądamy Zatarłam ręce i pojechałam, ale postanowiłam być czujna. Co my tu mamy: grupa ludzi w wynajętej salce.....phi, to ma być kościół? Jakieś popowe granie, a ja wolę organy, więc dziób w kubeł. Potem godzinne kazanie i......pierwsze zaskoczenie: łzy cisnęły mi się do oczu. Kurczę blaszka, ale obciach. Pożyczyłam parę kazań, zaczęłam interesować się swoim wzruszeniem.
Pojechałam znów. Na koniec nabożeństwa pastor pyta: kto chce przyjąć Jezusa jako swojego Pana i Zbawiciela...mnie wystrzeliło z krzesła, no pewnie,że ja, co to w ogóle za pytanie?!
Wracam na miejsce i.........drugie zaskoczenie: NAGLE nic nie czuję do osoby, która mnie tam zaprosiła, a przecież było inaczej. Hm, pewnie źle się czuję.
Wracam do domu i........zaskoczenie trzecie: 5 ton literatury i gadżetów okultystycznych. Musicie wiedzieć, że 20 lat zajmowałam się wróżbiarstwem. Astrologia, chirologia, wszystko się zgadzało, a skoro tak to musiało pochodzić od Boga. Proszę się nie śmiać. To prosta logika A teraz NAGLE w to nie wierzę. No, na pewno źle się czuję. Do jutra przejdzie. Przecież włożyłam w tę pasję 20 lat!
Nie przeszło ani jutro, ani nigdy. Jakby mi ktoś mózg wyjął i podmienił inny.
Poprosiłam "chłopaka" cobyśmy zaprzestali spotykania, bo mi się coś stało i nie chcę. On w 100 smsach wymieszał mnie z błotem, dziwny chrześcijanin
Ale jeździłam dalej, choć daleko. Opowiadałam o swoich zaskoczeniach, a oni: że narodziłam się na nowo, stare przeminęło, a wszystko stało się nowe. Taaaak? Ja nigdy o tym nie słyszałam
Zaczęłam czytać Pismo. NAGLE zaczęłam je rozumieć. Wszystko się zgadzało.
Wszystko co wyczytywałam było dla mnie nowe. Dlaczego, przecież byłam ewangelizowana?! Byłam?
Byłam taka szczęśliwa. Chodziłam nie dotykając ziemi. Znacie to.
Powyższe zmiany były natychmiastowe, po prostu sekunda. Jednak w ciągu paru lat Bóg zmienił we mnie jeszcze wiele rzeczy, za każdym razem ku mojemu zaskoczeniu. Bez mojej pracy i wysiłku. Chwała Bogu!
Dzieliłam się świadectwem. Nie straciłam w związku z tym ani rodziny, ani przyjaciół, ani w pracy nikt ze mnie nie drwił....hm. Znajomy ksiądz cieszył się, że znalazłam Boga.....hm. Głosiłam córce. Rok. Ona nic. Jak zrozumiałam, że nie ode mnie zależy jej zbawienie, przestałam. Niedługo potem Bóg postąpił z nią równie nagle i równie skutecznie
Alleluja!
A było tak:
Urodziłam się w rodzinie katolickiej i w tym kościele dożyłam 40-tki. Byłam wierzącą i praktykującą. Religia jak trzeba coniedzielne nabożeństwo, kultywowanie świąt, wszystko cacy (no może parę rzeczy mi nie pasowało: nie umiałam namówić się na pielgrzymki, nie modliłam się do świętych, nie całowałam figurek po polichromii itp). Czułam, że Bóg mnie kocha co dawało mi zawsze poczucie bezpieczeństwa. Nigdy nie przyszło mi do głowy szukanie innego kościoła. Za mąż wyszłam z miłości. Po ślubie mąż odkrył, że małżeństwo nie jest dla niego. Oznajmił, że nie kocha i nigdy nie kochał. Wcześniej chciał iść do zakonu, ale matka postarała się, by nie wyszło. Po 10 latach małżeństwa, czyli całkowitego ignorowania mnie, odeszłam z dzieckiem. Rozmowy, czekanie...nie pomogły. Opuściłam zakon.
Po paru latach zaczęłam szukać uczucia w sieci. Zainteresował mnie ktoś rozmową o Bogu. Poznaliśmy się. Po miesiącu zaprosił mnie do "innego" kościoła. Aha! Mamy sektę jak nic No to se pooglądamy Zatarłam ręce i pojechałam, ale postanowiłam być czujna. Co my tu mamy: grupa ludzi w wynajętej salce.....phi, to ma być kościół? Jakieś popowe granie, a ja wolę organy, więc dziób w kubeł. Potem godzinne kazanie i......pierwsze zaskoczenie: łzy cisnęły mi się do oczu. Kurczę blaszka, ale obciach. Pożyczyłam parę kazań, zaczęłam interesować się swoim wzruszeniem.
Pojechałam znów. Na koniec nabożeństwa pastor pyta: kto chce przyjąć Jezusa jako swojego Pana i Zbawiciela...mnie wystrzeliło z krzesła, no pewnie,że ja, co to w ogóle za pytanie?!
Wracam na miejsce i.........drugie zaskoczenie: NAGLE nic nie czuję do osoby, która mnie tam zaprosiła, a przecież było inaczej. Hm, pewnie źle się czuję.
Wracam do domu i........zaskoczenie trzecie: 5 ton literatury i gadżetów okultystycznych. Musicie wiedzieć, że 20 lat zajmowałam się wróżbiarstwem. Astrologia, chirologia, wszystko się zgadzało, a skoro tak to musiało pochodzić od Boga. Proszę się nie śmiać. To prosta logika A teraz NAGLE w to nie wierzę. No, na pewno źle się czuję. Do jutra przejdzie. Przecież włożyłam w tę pasję 20 lat!
Nie przeszło ani jutro, ani nigdy. Jakby mi ktoś mózg wyjął i podmienił inny.
Poprosiłam "chłopaka" cobyśmy zaprzestali spotykania, bo mi się coś stało i nie chcę. On w 100 smsach wymieszał mnie z błotem, dziwny chrześcijanin
Ale jeździłam dalej, choć daleko. Opowiadałam o swoich zaskoczeniach, a oni: że narodziłam się na nowo, stare przeminęło, a wszystko stało się nowe. Taaaak? Ja nigdy o tym nie słyszałam
Zaczęłam czytać Pismo. NAGLE zaczęłam je rozumieć. Wszystko się zgadzało.
Wszystko co wyczytywałam było dla mnie nowe. Dlaczego, przecież byłam ewangelizowana?! Byłam?
Byłam taka szczęśliwa. Chodziłam nie dotykając ziemi. Znacie to.
Powyższe zmiany były natychmiastowe, po prostu sekunda. Jednak w ciągu paru lat Bóg zmienił we mnie jeszcze wiele rzeczy, za każdym razem ku mojemu zaskoczeniu. Bez mojej pracy i wysiłku. Chwała Bogu!
Dzieliłam się świadectwem. Nie straciłam w związku z tym ani rodziny, ani przyjaciół, ani w pracy nikt ze mnie nie drwił....hm. Znajomy ksiądz cieszył się, że znalazłam Boga.....hm. Głosiłam córce. Rok. Ona nic. Jak zrozumiałam, że nie ode mnie zależy jej zbawienie, przestałam. Niedługo potem Bóg postąpił z nią równie nagle i równie skutecznie
Alleluja!
- Imperator
- Posty: 6337
- Rejestracja: 22 kwie 2010, 17:05
- wyznanie: Prezbiterianizm
- Lokalizacja: Merry ol' England
- O mnie: PhD
- Gender:
- Kontaktowanie:
kruszynka pisze:Poprosiłam "chłopaka" cobyśmy zaprzestali spotykania, bo mi się coś stało i nie chcę. On w 100 smsach wymieszał mnie z błotem, dziwny chrześcijanin
Faktycznie dziwny.
Dziekuje za podzielenie sie sie przezyciami.
Teologia na poważnie i z humorem: http://mlodykalwin.blox.pl
- kruszynka
- Posty: 2844
- Rejestracja: 10 cze 2013, 16:56
- wyznanie: nie chce podawać
- Lokalizacja: Śląsk
- Gender:
- Kontaktowanie:
Wybrałeś z mojego posta jakby najmniej istotne zdanie, patrząc na temat.
Jednak: wierzący przyprowadza do kościoła kobietę, z którą grzeszyli, ona rodzi się na nowo, chce przestać grzeszyć i ........słyszy obelgi. To był mój pierwszy kontakt z kościołem, mogłam się od razu zrazić, odejść. Na szczęście tak się nie stało.
Jednak: wierzący przyprowadza do kościoła kobietę, z którą grzeszyli, ona rodzi się na nowo, chce przestać grzeszyć i ........słyszy obelgi. To był mój pierwszy kontakt z kościołem, mogłam się od razu zrazić, odejść. Na szczęście tak się nie stało.
-
- Posty: 3695
- Rejestracja: 17 gru 2012, 11:03
- wyznanie: nie chce podawać
- Gender:
- Kontaktowanie:
kruszynka pisze:Jednak: wierzący przyprowadza do kościoła kobietę, z którą grzeszyli, ona rodzi się na nowo, chce przestać grzeszyć i ........słyszy obelgi. To był mój pierwszy kontakt z kościołem, mogłam się od razu zrazić, odejść. Na szczęście tak się nie stało.
Może dlatego , że ten ktoś poczuł się przez Ciebie wystawiony ? Rzucanie epitetami w Twoją stronę bez wątpienia nie było przejawem kultury , ale pomyśl w ten sposób , że on mógł się poczuć podobnie , jak Ty po niespodziewanym odejściu ex-męża..
Gdybyś się zraziła do Kościoła w tej sytuacji , to świadczyłoby o tym , że zaczęłaś uczęszczać do niego w poszukiwaniu ludzi , a nie Boga , co właściwie mijałoby się z celem..
- SzalonyJogurt
- Posty: 252
- Rejestracja: 07 kwie 2012, 22:58
- wyznanie: nie chce podawać
- Lokalizacja: Płock
- Gender:
- Kontaktowanie:
- kruszynka
- Posty: 2844
- Rejestracja: 10 cze 2013, 16:56
- wyznanie: nie chce podawać
- Lokalizacja: Śląsk
- Gender:
- Kontaktowanie:
Piotrku. Na pewno tak się poczuł. Bolało mnie to. Jednak nie został wystawiony przeze mnie. Ja CHCIAŁAM CHCIAŁAM dzielić z nim życie. Po modlitwie KU MOJEMU ZASKOCZENIU PRZESTAŁAM TEGO CHCIEĆ. To jest sedno mojego posta.
A ex-mąż nie odszedł. Ja odeszłam.
Jako dziecko Boże i nadal nie rozwiedziona zaczęłam inicjować spotkania z mężem, rozmawiać o Bogu, zapraszałam do kościoła i chciałam wrócić do małżeństwa.
Nie udało mi się. obecność kobiety to ostatnia rzecz, której by chciał. Niedoszły Kameduła.
A ex-mąż nie odszedł. Ja odeszłam.
Jako dziecko Boże i nadal nie rozwiedziona zaczęłam inicjować spotkania z mężem, rozmawiać o Bogu, zapraszałam do kościoła i chciałam wrócić do małżeństwa.
Nie udało mi się. obecność kobiety to ostatnia rzecz, której by chciał. Niedoszły Kameduła.
- kruszynka
- Posty: 2844
- Rejestracja: 10 cze 2013, 16:56
- wyznanie: nie chce podawać
- Lokalizacja: Śląsk
- Gender:
- Kontaktowanie:
Miałam robić pierogi, ale jeszcze coś dodam.
Mnie najbardziej zachwyca to że Słowo Boże okazało się nie być "symbolicznym" ale dosłownym.
Że "nowym człowiekiem" to nie poezja, ale fakt. Ja nawet w przybliżeniu nie przypominam byłej osoby, a jak sobie przypomnę to ciarki mnie przechodzą (a chyba siebie lubiłam).
Byłam też melomanką. Co w tym złego? 2 godziny dziennie na symfonie, koncerty, kasa na płyty. I tak 30 lat. Pierwsza wypłata w 60% poszła na muzykę. Ślad po tym nie pozostał. Też NAGLE Ten czas lepiej spędzić z Bogiem niż z Mozartem.
Mnie najbardziej zachwyca to że Słowo Boże okazało się nie być "symbolicznym" ale dosłownym.
Że "nowym człowiekiem" to nie poezja, ale fakt. Ja nawet w przybliżeniu nie przypominam byłej osoby, a jak sobie przypomnę to ciarki mnie przechodzą (a chyba siebie lubiłam).
Byłam też melomanką. Co w tym złego? 2 godziny dziennie na symfonie, koncerty, kasa na płyty. I tak 30 lat. Pierwsza wypłata w 60% poszła na muzykę. Ślad po tym nie pozostał. Też NAGLE Ten czas lepiej spędzić z Bogiem niż z Mozartem.
-
- Posty: 14953
- Rejestracja: 11 lip 2009, 10:19
- wyznanie: Inne Charyzmatyczne
- Gender:
- Kontaktowanie:
Dziękuję za świadectwo
Melomanką byłam i pozostałam Odeszłam tylko z chóru. Kiedyś śpiew był moją wielką pasją, ale nagle przyszło olśnienie, ze tam nie mogę być, bo chór ten związany był z KK.
kruszynka pisze:Byłam też melomanką. Co w tym złego? 2 godziny dziennie na symfonie, koncerty, kasa na płyty. I tak 30 lat. Pierwsza wypłata w 60% poszła na muzykę. Ślad po tym nie pozostał. Też NAGLE Ten czas lepiej spędzić z Bogiem niż z Mozartem.
Melomanką byłam i pozostałam Odeszłam tylko z chóru. Kiedyś śpiew był moją wielką pasją, ale nagle przyszło olśnienie, ze tam nie mogę być, bo chór ten związany był z KK.
Bóg Ojciec, Syn Boży, Duch Święty to trzy suwerenne osoby jednego suwerennego Boga.
- Imperator
- Posty: 6337
- Rejestracja: 22 kwie 2010, 17:05
- wyznanie: Prezbiterianizm
- Lokalizacja: Merry ol' England
- O mnie: PhD
- Gender:
- Kontaktowanie:
kruszynka pisze: A ex-mąż nie odszedł. Ja odeszłam.
Moim zdaniem on odszedl - porzucil swoje obowiazki wzgledem zony - ciebie. Choc na pewno jest to bardziej skomplikowana sprawa niz zostalo opisane w tym watku.
Teologia na poważnie i z humorem: http://mlodykalwin.blox.pl
- kruszynka
- Posty: 2844
- Rejestracja: 10 cze 2013, 16:56
- wyznanie: nie chce podawać
- Lokalizacja: Śląsk
- Gender:
- Kontaktowanie:
Imperatorku.
Myślałam, ze inaczej rozwinie się ten wątek, znaczy mój post. Że będzie alleluja i już.
Ale nie.
Może i słusznie, bo sprawa jest skomplikowana.
Mój mąż ma na ścianie obraz przedstawiający "trójcę świętą". Poniżej jest półka ze świecami, poniżej różaniec. Tam na klęczkach spędza kawał życia. Jest osobą bardzo szanowaną przez wzgląd na swoją religijność. Zawsze przed świętem wielkanocnym czuwa przy grobie, całuje figurę Jezusa i nie wychodzi z kościoła 3 dni (choćby nawet dom się palił) Ja nigdy nie przestałam go kochać, ale jeśli gość przez 14 lat nie ma potrzeby zamienić ze mną choćby jednego słowa, no to sory.
Nie pozwoliłam się dalej upokarzać.
Myślałam, ze inaczej rozwinie się ten wątek, znaczy mój post. Że będzie alleluja i już.
Ale nie.
Może i słusznie, bo sprawa jest skomplikowana.
Mój mąż ma na ścianie obraz przedstawiający "trójcę świętą". Poniżej jest półka ze świecami, poniżej różaniec. Tam na klęczkach spędza kawał życia. Jest osobą bardzo szanowaną przez wzgląd na swoją religijność. Zawsze przed świętem wielkanocnym czuwa przy grobie, całuje figurę Jezusa i nie wychodzi z kościoła 3 dni (choćby nawet dom się palił) Ja nigdy nie przestałam go kochać, ale jeśli gość przez 14 lat nie ma potrzeby zamienić ze mną choćby jednego słowa, no to sory.
Nie pozwoliłam się dalej upokarzać.
- Zbyszekg4
- Posty: 13148
- Rejestracja: 06 lut 2010, 15:00
- wyznanie: Kościół Adwentystów Dnia Siódmego
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- O mnie: Ten świat nie jest domem mym... Lepszy będzie ten: sprawdź Filipian 3,20-21
- Gender:
- Kontaktowanie:
kruszynka pisze:Imperatorku.
Myślałam, ze inaczej rozwinie się ten wątek, znaczy mój post. Że będzie alleluja i już.
Ale nie.
Może i słusznie, bo sprawa jest skomplikowana.
Mój mąż ma na ścianie obraz przedstawiający "trójcę świętą". Poniżej jest półka ze świecami, poniżej różaniec. Tam na klęczkach spędza kawał życia. Jest osobą bardzo szanowaną przez wzgląd na swoją religijność. Zawsze przed świętem wielkanocnym czuwa przy grobie, całuje figurę Jezusa i nie wychodzi z kościoła 3 dni (choćby nawet dom się palił) Ja nigdy nie przestałam go kochać, ale jeśli gość przez 14 lat nie ma potrzeby zamienić ze mną choćby jednego słowa, no to sory.
Nie pozwoliłam się dalej upokarzać.
Nie wiem czy w takim przypadku coś takiego jak unieważnienie małżeństwa by się nie zdało przeprowadzić (ale to tylko taka luźna myśl...)
Zapewniam was: Wszystko, co zrobiliście dla jednego z tych najmniejszych moich braci, zrobiliście dla Mnie - powiedział Jezus [Mt 25,40]
➤ Facebook
➤
➤ siepomaga.pl - DOŁĄCZ I POMAGAJ ➤ TV LEKCJE BIBLIJNE ➤ KURSY BIBLIJNE
Staram się zadowolić wszystkich we wszystkim, dbając nie o to, co mi służy, lecz co służy innym, bo zależy mi na ich zbawieniu - napisał Paweł [1Kor 10,33]
➤
➤ siepomaga.pl - DOŁĄCZ I POMAGAJ ➤ TV LEKCJE BIBLIJNE ➤ KURSY BIBLIJNE
Staram się zadowolić wszystkich we wszystkim, dbając nie o to, co mi służy, lecz co służy innym, bo zależy mi na ich zbawieniu - napisał Paweł [1Kor 10,33]
- kruszynka
- Posty: 2844
- Rejestracja: 10 cze 2013, 16:56
- wyznanie: nie chce podawać
- Lokalizacja: Śląsk
- Gender:
- Kontaktowanie:
No luźna myśl. Też mi przeleciała przez głowę. Ale jeśli wyszłam za mąż z miłości....hm. Kto ma unieważnić?
Czemu też miałoby to służyć? Mojej wolności? Ja nie zamierzam się już z nikim wiązać. To jedna z tych rzeczy które Bóg zmienił: zero potrzeby związków, zakochań. To też stało się nagle. Bardzo dobrze się z tym czuję, ale jeśli mój mąż zrobiłby choćby pół kroku, to ja zrobiłabym 10. No i mamy sciente fiction.
Czemu też miałoby to służyć? Mojej wolności? Ja nie zamierzam się już z nikim wiązać. To jedna z tych rzeczy które Bóg zmienił: zero potrzeby związków, zakochań. To też stało się nagle. Bardzo dobrze się z tym czuję, ale jeśli mój mąż zrobiłby choćby pół kroku, to ja zrobiłabym 10. No i mamy sciente fiction.
-
- Posty: 14953
- Rejestracja: 11 lip 2009, 10:19
- wyznanie: Inne Charyzmatyczne
- Gender:
- Kontaktowanie:
kruszynka pisze:No luźna myśl. Też mi przeleciała przez głowę. Ale jeśli wyszłam za mąż z miłości....hm. Kto ma unieważnić?
Czemu też miałoby to służyć? Mojej wolności? Ja nie zamierzam się już z nikim wiązać. To jedna z tych rzeczy które Bóg zmienił: zero potrzeby związków, zakochań. To też stało się nagle. Bardzo dobrze się z tym czuję, ale jeśli mój mąż zrobiłby choćby pół kroku, to ja zrobiłabym 10. No i mamy sciente fiction.
Gdyby nawet on zrobił całą drogę, to ciężko byłoby ci z nim, bo on katolik, a ty chrześcijanka narodzona z Ducha Świętego. Przepaść ogromna.
Bóg Ojciec, Syn Boży, Duch Święty to trzy suwerenne osoby jednego suwerennego Boga.
Wróć do „Świadectwa, rozważania, nauczania ... ku wzajemnemu zbudowaniu”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości