julaine pisze:rozumiem, że gdyby napadnięto cię w ciemnej uliczce, to byś się nie bronił? "a niech mnie zadźgają, nie mam prawa decydować"
oczywiscie, ze nie mam prawa decydowac: Bog zdecydowal za mnie i jako chrzescijanin mam obowiazek wyeliminowac przestepce ktory nie ma prawa do zyca (sam sobie to prawo zabral wstepujac na droge przestepstwa)
she188 pisze:Każda ciąża zagraża życiu (głównie) matki?
zagrozenie - nie jest zero-jedynkowe, i takie postawienie sprawy - otwiera drzwi do dowolnej widzimisiowej interpretacji. Jakas kandydatka na matke moze stwierdzic, ze jej zycie nie ma sensu skoro przez kilka miesiecy nie bedzie miala figury "jak osa" - i juz bedzie wnioskowac o usuniecie ciazy z powodu zagrozenia jej zycia (zycie jest zagrozone, gdy zmienia sie jego jakosc - "co to za zycie" skoro nie mam czasu na ogladanie ulubionej mydlanej opery).
she188 pisze: w każdym przypadku kobieta w ciąży jest umierająca i musi decydować czy woli własne życie czy życie dziecka?
w definicji jaka poddalem krytyce nie bylo nic o "umieraniu" a o zagrozeniu zycia - bez zdefiniowania co za zagrozenie zycia sie uwaza. Taka plynna definicja nie daje prawa odmowic prawa do aborcji kobiecie, ktora zda sobie sprawe ze nie bedzie juz mogla co wieczor byc w dyskotece jak urodzi dziecko i ze nie zmiesci sie do swego ulubionego smarta z wozkiem i niemowlakiem i bedzie musiala zmienic samochod. Po prostu taka definicja jest zla i pozwala dokonywac morderstwa dla widzimisie i bez uzasadnienia.
julaine pisze:odmawiając możliwości aborcji w takich wypadkach czynisz założenie, że życie dziecka znaczy więcej, niż życie matki
zycie dziecka jest niezagrozone - zycie matki nie wiadomo czy jest zagrozone. Akurat jestem szczesliwym malzonkiem kobiety, ktora jako plod miala byc usunieta - wszystkie badania lekarskie mowily, ze jej mama nie przezyje tej ciazy a dziecko urodzi sie najprawdopodobniej z wada. Zarowno powiatowi jak i wojewodzcy specjalisci robili jej awantury - ze nie stawila sie na zabieg usuniecia ciazy i wyzywali od niepowaznych - nieodpowiedzialnej kobiety, ktora chce osierocic 6 innych dzieci, perswazje i naciski na "ciemna babe ze wsi" jak ja wyzywali - nic nie dzialaly. Tesciowa sie uparla, ze jako chrzescijanka za jaka sie uwazala (katoliczka rzymska) nie zabije dziecka - a jak Bog chce ja zabrac (tesciowa byla na Syberii "na wczasach u wojka Stalina" jak to zartobliwie nie raz okreslala - i staniecie okiem w oko z rzeczywistym czy wyimaginowanym zagrozeniem nie robilo na niej wrazenia) - to nie bedzie sie z Nim klocic.
Porod naturalny, terminowy, corka bez jakichkolwiek klopotow zdrowotnych w dziecinstwie.
Lekarze sie myla - i nie mozna na ich diagnozach zbytnio polegac. A na pewno nie na tyle aby mordowac czlowieka - bo wysnili sobie, ze nie zabicie czlowieka moze zagrozic byc moze zyciu drugiego czlowieka.