Zink pisze:W jakiejś książce medycznej przeczytałem kiedyś (nie udało mi się znaleźć opisu w Wikipedii), że możliwa jest sytuacja, że jeśli organy płciowe nie rozwiną się u płodu męskiego wystarczająco szybko, to geny matki mogą "zwyciężyć" i urodzi się kobieta, co prawda bezpłodna. Ale bezpłodność może też wynikać z innych przyczyn, więc nie wskazuje ona zawsze na niewłaściwą płeć. W związku z tym, skoro zmiana płci może nastąpić bez zmian chorobowych, które jednoznacznie by na nią wskazywały, to chyba może też nastąpić bez żadnych zmian chorobowych? Co prawda nie wiem czy w tym przypadku zachodzi zjawisko niedopasowania umysłu do ciała.
To jest tzw. zespół feminizujących jąder. Ludzki płód jest tak jakby domyślnie zaprogramowany na to, żeby został kobietą, dopóki męskie hormony zakodowane w chromosomie Y nie zapoczątkują odpowiednich procesów, takich jak tworzenie się jąder czy różnicowanie pewnej części podwzgórza. Ten zespół polega na braku receptorów androgenów, w wyniku czego płód rozwija się jak dziewczynka. Osoby takie, pomimo, że genetycznie są mężczyznami, to pod względem fizycznym, psychicznym i społecznym są zdecydowanie kobietami, z tym, że nigdy nie dostają one miesiączki i są bezpłodne. (Co ciekawe, biologia wyodrębnia aż 9 różnych płci - w zależności od genów, narządów płciowych, budowy podwzgórza - różnego u kobiet i mężczyzn, hormonów, zachowania i funkcjonowania społecznego...)
Inne tego typu schorzenie wiąże się z niedoborami enzymów zamieniających testosteron w dihydrotestosteron, który to hormon ma w okresie płodowym znacznie ważniejszy wpływ na wytwarzanie się męskich genitaliów. Scenariusz do 12 roku życia jest taki jak w przykładzie wyżej, ale w okresie dojrzewania następuje skok testosteronu i męskie cechy płciowe, dotąd nieujawnione, nagle pojawiają się w normalnych rozmiarach. I co ma począć taka dziewczynka, która z dnia na dzień zmienia się w chłopca? Myślę, że nie ma poprawnej odpowiedzi na te sprawy...