Magnezik pisze:Przyjaźń kobiety z mężczyzną poza małżeństwem i zakochaniem
a rozmowa starszego zboru lub pastora ze zborownikiem np. starszy zboru mężczyzna
a zborownik kobieta to zupełnie inna sprawa.
Przy założeniu że:
Pastor w sensie nie tylko człowiek po teologi
ale człowiek powołany do tego
który posiada relacje z Bogiem na tyle bliską,
że Bóg mu daje mądrość by pomagać innym zborownikom nie tylko słowem w niedziele.
Starszy zboru to nie ten co się zasiedział 5,10,20 lat w kościele
i teraz ma statut starszego zboru.
Nie ten który jest starszym bo nikt nie chce nim być
lub jest starszym bo przytakuje dla pastora
ale starszy bo posiada po mimo upływu lat żywą relacje z Bogiem.
Więc jeśli mowa o takim pastorze i o takim starszym zboru
to powinni oni być odporni na pokusy podczas rozmów ze zborownikami odmiennej płci.
Myśląc o przyjaźni mężczyzny z kobietą poza małżeństwem nie miałem na myśli pastora ani starszego zboru,
ponieważ oni wyjątkowo powinni panować nad swoimi pożądliwościami.
Nie chodzi tu o jakąś nadmierną przyjaźń ale o przyjaźń taką by człowiek czuł się bezpieczny kiedy musi mówić o problemie.
Jeśli jednak pastor uznał by, że jednak sobie nie daje rady z pożądaniem to powinien znaleźć starszego zboru który daje sobie rade z takim problemem.
Pewnie świetnie jest kiedy mężczyzna może pójść do mężczyzny starszego w wierze
a kobieta do kobiety starszej w wierze z problemem
ale co jeśli w danym temacie nie ma takiej osoby tej samej płci.
Pomocne może być kiedy pastor uprzedza swoją żonę, że dzisiaj ta i ta siostrą przyjdzie na rozmowę w cztery oczy
a siostra uprzedza męża, że potrzebuje rozmowy z pastorem w cztery oczy.
Pomocne może być też miejsce, gdzie wszyscy zborownicy wiedzą, że jest to miejsce porady.
Czyli np. wszyscy wiedzą, że pastor udziela porad w swojej kancelarii.
Jeśli pastor nie może podwieźć zborowniczki samochodem to coś jest chyba nie tak ze zborem albo z pastorem lub jedno i drugie.
Jakieś zaufanie do przywódców trzeba mieć a jeśli nie to dlaczego są przywódcami.
Szczerze powiem, że zdrady nie są dla mnie problemem, bo nie zdradzam. Mój mąż nie jest moim pierwszym mężczyzną. Miałam kiedyś męża, którego oddaliłam z powodu wszeteczeństwa, agresji i braku dbałości o rodzinę. Kiedy byłam narzeczoną mojego obecnego męża, ani mi do głowy nie przyszło, aby go zdradzać. Przespać z innym facetem? Ale po co? Bo są problemy i to pomoże? Bzdura! Aby się dowartościować? Ale kiepski sposób na poprawę swojego wizerunku... Bo jest pokusa? To trzeba ją zwalczyć. Albo dotrzymuje się obietnicy i myśli głową, albo hormonami i potem żal po fakcie... Pan Jezus nie pochwalał łajdactwa. I co tu Bogu powiedzieć, a poza tym jak tu potem spojrzeć do lustra przy myciu zębów a potem małżonkowi w oczy?
Romans jest jak
Wydaje się czymś bardzo przyjemnym, niby uskrzydla, są motylki w brzuchu, a potem człowiek się budzi, przepraszam, z ręką w nocniku.
Choćbym nawet szedł ciemną doliną, zła się nie ulęknę, boś Ty ze mną, laska Twoja i kij Twój mnie pocieszają... Ps. 23:4
Grażyna