Jak funkcjonowałoby to forum gdyby stosować się do..

Tu robimy burze mózgów.......
Nick
Posty: 2006
Rejestracja: 29 kwie 2012, 12:54
wyznanie: Protestant
Gender: Male
Kontaktowanie:

Postautor: Nick » 21 lip 2014, 19:57

josta pisze:
Nick pisze:Dziękuję, że to napisałaś.
Porównaj proszę teraz swoją wypowiedź z wypowiedzią Pawła, którą Ci podałem.
Przecież josta, opisując siebie w tym danym temacie, napisałaś dokładnie to samo co względem siebie opisał Ap. Paweł w tym samym temacie! :) Widzisz to???


Hmm.. rzeczywiście coś w tym jest!


Miło, że zauważasz...
Jeśli masz ochotę to zawsze możesz przeanalizować ten temat głębiej, a może nagle okazać się (lub nie), ze to "coś" wcale nie jest aż takim precedensem :)


josta pisze:
Nick pisze:Wiesz, już sama refleksja nad sobą i chęć zmiany czegoś w swoim życiu ze względu właśnie na nową naturę, może świadczyć o pokorze i chęci rozwoju we właściwym kierunku.
Negatywną rzeczą w tym procesie może być to, że Ty chcesz (???) być doskanała już teraz, do razu. Może to wynikać z tego, że jesteś perfekcjonistką. Jesteś?


Raczej nie jestem. A to, ze chciałabym byc doskonała juz teraz to proszę Cię..kto by nie chciał? Ale tak na poważnie to jestem świadoma, kiedy nadejdzie doskonalość, ale zadowalałyby mnie systematyczne postępy w osiąganiu doskonałości, a tu niestety są okresy bezprogresowe. A Ty jak masz?


Jak ja mam..? Od kilku lat dużo się dzieje i wiele mógłbym napisać, jednak nie publicznie na forum, bo złe doświadczenia mam :/

josta pisze:
Nick pisze:
josta pisze:
Hahaha..! :
jeśli odpowiem, że "tak" to zgodzę się, że lubię polemizować, ale moje "tak" będzie zaprzeczeniem polemiki.
a jesli odpowiem "nie" to zaprzeczę, że lubię polemikę, ale samo "nie" będzie polemiką.


:D Ojoj, a to już jest nieświadoma epatacja kobiecości, burza mózgu przy której większość facetów wysiada robiąc taaakie oczy :eek: :lol:
Przypomniał mi się w tej chwili ten skecz: https://www.youtube.com/watch?v=aZBhyPiyeOs


Bo to był kolejny paradoks;)


Paradoks sensu stricto czy paradoks kobiecej natury? :) ;)

P.S. Dzięki josta za miłą rozmowę. Nie pisze tego w sensie, że chcę kończyć, a bardziej, że dobrze rozmawiało/rozmawia mi się z Tobą.


josta
Posty: 1026
Rejestracja: 16 gru 2012, 12:46
wyznanie: Protestant
Gender: Female
Kontaktowanie:

Postautor: josta » 22 lip 2014, 23:19

Nick pisze:Miło, że zauważasz...
Jeśli masz ochotę to zawsze możesz przeanalizować ten temat głębiej, a może nagle okazać się (lub nie), ze to "coś" wcale nie jest aż takim precedensem :)


Ten dylemat nie jest na pewno precendensem, podobnie przecież jak wszystkie nasze problemy, wszystko o już było i nie ma nic nowego pod sloncem, jak mawiał klasyk ;). Bardziej jednak interesuje mnie sposób na wyjście z tego impasu, potrzebuję praktycznej rady. Trudno to trochę opisac mimo, iż w teorii słów nie brakuje, ale wydaje mi się, że wiesz o co chodzi.



Nick pisze:Jak ja mam..? Od kilku lat dużo się dzieje i wiele mógłbym napisać, jednak nie publicznie na forum, bo złe doświadczenia mam :/


Same złe? Chyba pojawiały się także duchowe zwycięstwa nad grzeszną naturą?


Nick pisze:Paradoks sensu stricto czy paradoks kobiecej natury? :) ;)


O ciężkie tematy zahaczasz. W meandrach kobiecych paradoksów rzeczywitość utkana jest z materiałów toksycznych dla ludzkiego poznania. :D


Nick pisze:P.S. Dzięki josta za miłą rozmowę. Nie pisze tego w sensie, że chcę kończyć, a bardziej, że dobrze rozmawiało/rozmawia mi się z Tobą.

Ja również jestem wdzięczna, za przyjazną rozmowę :)


“If we find ourselves with a desire that nothing in this world can satisfy, the most probable explanation is that we were made for another world.” -- C.S. Lewis
Nick
Posty: 2006
Rejestracja: 29 kwie 2012, 12:54
wyznanie: Protestant
Gender: Male
Kontaktowanie:

Postautor: Nick » 23 lip 2014, 20:14

josta pisze:
Nick pisze:Miło, że zauważasz...
Jeśli masz ochotę to zawsze możesz przeanalizować ten temat głębiej, a może nagle okazać się (lub nie), ze to "coś" wcale nie jest aż takim precedensem :)


Ten dylemat nie jest na pewno precendensem, podobnie przecież jak wszystkie nasze problemy, wszystko o już było i nie ma nic nowego pod sloncem, jak mawiał klasyk ;). Bardziej jednak interesuje mnie sposób na wyjście z tego impasu, potrzebuję praktycznej rady. Trudno to trochę opisac mimo, iż w teorii słów nie brakuje, ale wydaje mi się, że wiesz o co chodzi.


Tak, wiem o co chodzi.
I w moim przekonaniu nikt Ci nie poda gotowej rady / rozwiązania jak oczekujesz. Oczywiście mogą być jakieś próby cytowania fragmentów Pisma, wzorów postaw w danych sytuacjach. Problem jednak polega na tym, że naśladownictwo nie zawsze działa bowiem człowiek nie posiada wolnej woli i nie potrafi mocą własnego postanowienia, ot tak zmienić cechy własnego charakteru. Ja na Twoim miejscu brałbym życie takie jakim jest (co nie oznacza zgody na wszystko co się wokoło dzieje i nie jest zachętą do stagnacji!) i cieszył się z tego co jest dobre, bardziej, od martwienia się tym co niedoskonałe- bo to i tak NIC nie zmieni.
Nie wiem czy wyraziłem się zrozumiale, mam nadzieję, że tak.


josta pisze:
Nick pisze:Jak ja mam..? Od kilku lat dużo się dzieje i wiele mógłbym napisać, jednak nie publicznie na forum, bo złe doświadczenia mam :/


Same złe? Chyba pojawiały się także duchowe zwycięstwa nad grzeszną naturą?


:lol:
Nie zrozumiałaś... Złe doświadczenia mam z dzielenia się osobistymi sprawiami publicznie na forum.

josta pisze:
Nick pisze:Paradoks sensu stricto czy paradoks kobiecej natury? :) ;)


O ciężkie tematy zahaczasz. W meandrach kobiecych paradoksów rzeczywitość utkana jest z materiałów toksycznych dla ludzkiego poznania. :D

E tam, wcale nie jest tak strasznie... Kobiety od wieków były natchnieniem dla poetów co to rozpisywali się barwnie o ich naturze, odkrywając ją i zachwycając się pięknem. Nawet ów klasyk o którym wcześniej wspomniałaś zahaczył o ten temat ;) Kobieca natura i wynikający z niej tok rozumowania nie muszą być dla mężczyzny straszne, mogą wręcz stać się piękne o ile tylko wszystko stoi na właściwym miejscu- czyli kobieta jest kobieca, a nie feministyczna, a facet jest facetem, nie pantoflarzem.


josta
Posty: 1026
Rejestracja: 16 gru 2012, 12:46
wyznanie: Protestant
Gender: Female
Kontaktowanie:

Postautor: josta » 27 lip 2014, 00:05

Nick pisze:
Tak, wiem o co chodzi.
I w moim przekonaniu nikt Ci nie poda gotowej rady / rozwiązania jak oczekujesz. Oczywiście mogą być jakieś próby cytowania fragmentów Pisma, wzorów postaw w danych sytuacjach. Problem jednak polega na tym, że naśladownictwo nie zawsze działa bowiem człowiek nie posiada wolnej woli i nie potrafi mocą własnego postanowienia, ot tak zmienić cechy własnego charakteru. Ja na Twoim miejscu brałbym życie takie jakim jest (co nie oznacza zgody na wszystko co się wokoło dzieje i nie jest zachętą do stagnacji!) i cieszył się z tego co jest dobre, bardziej, od martwienia się tym co niedoskonałe- bo to i tak NIC nie zmieni.
Nie wiem czy wyraziłem się zrozumiale, mam nadzieję, że tak.


Dziękuję za poradę - odbieram ją jako zachętę do zaprzestania wnikania w swoje duchowe niepowodzenia, a jeśli już mam chęć coś zmienić (to juz moja refleksja) to chyba powinnam myśli kierować ku Bogu - mówiąc najogolniej. Na zasadzie patrzenia się w kierunek drogi zamiast w moje idące po tej drodze nogi.
Wydaje mi się, co zresztą potwierdza po części Twoja wypowiedż, że zbytnie wnikanie w swoje zachowana, wady i cechy nie powoduje zmian o jakie mogłoby chodzić w chrześcijanskim kontekście.


Nick pisze:
josta pisze:Same złe? Chyba pojawiały się także duchowe zwycięstwa nad grzeszną naturą?


:lol:
Nie zrozumiałaś...

Nawet nie wiesz jak się cieszę, że xle zrozumiałam =D

Nick pisze:Złe doświadczenia mam z dzielenia się osobistymi sprawiami publicznie na forum.

Haha, chyba rzadko kto dobrze tutaj na tym wychodzi. Jeśli jednak miałbys chęć jakieś dowświadczenie mi na pw opisać to z radością poczytam coś "życiowego".


Nick pisze: Kobieca natura i wynikający z niej tok rozumowania nie muszą być dla mężczyzny straszne, mogą wręcz stać się piękne o ile tylko wszystko stoi na właściwym miejscu- czyli kobieta jest kobieca, a nie feministyczna, a facet jest facetem, nie pantoflarzem.


To temat na nowy wątek "gdybologiczny". Ale tak nawiasem mówiąc wydaje mi się, że nawet w zamyśle bożym kobieta zawsze miała byc kobieca a facet "facetowy". Problemy "płciowe" są jedną z cech charakterystycznych rozpoczynającej się degeneracji narodu. Słyszałam kiedyś, że podczas ataku na Rzym amia przeciwnika nie potrafiła odróżnić kobiety od mężczyzny na ulicy - tak byli do siebie podobni.


“If we find ourselves with a desire that nothing in this world can satisfy, the most probable explanation is that we were made for another world.” -- C.S. Lewis
Nick
Posty: 2006
Rejestracja: 29 kwie 2012, 12:54
wyznanie: Protestant
Gender: Male
Kontaktowanie:

Postautor: Nick » 27 lip 2014, 22:28

josta pisze:
Nick pisze:
Tak, wiem o co chodzi.
I w moim przekonaniu nikt Ci nie poda gotowej rady / rozwiązania jak oczekujesz. Oczywiście mogą być jakieś próby cytowania fragmentów Pisma, wzorów postaw w danych sytuacjach. Problem jednak polega na tym, że naśladownictwo nie zawsze działa bowiem człowiek nie posiada wolnej woli i nie potrafi mocą własnego postanowienia, ot tak zmienić cechy własnego charakteru. Ja na Twoim miejscu brałbym życie takie jakim jest (co nie oznacza zgody na wszystko co się wokoło dzieje i nie jest zachętą do stagnacji!) i cieszył się z tego co jest dobre, bardziej, od martwienia się tym co niedoskonałe- bo to i tak NIC nie zmieni.
Nie wiem czy wyraziłem się zrozumiale, mam nadzieję, że tak.


Dziękuję za poradę - odbieram ją jako zachętę do zaprzestania wnikania w swoje duchowe niepowodzenia, a jeśli już mam chęć coś zmienić (to juz moja refleksja) to chyba powinnam myśli kierować ku Bogu - mówiąc najogolniej. Na zasadzie patrzenia się w kierunek drogi zamiast w moje idące po tej drodze nogi.
Wydaje mi się, co zresztą potwierdza po części Twoja wypowiedż, że zbytnie wnikanie w swoje zachowana, wady i cechy nie powoduje zmian o jakie mogłoby chodzić w chrześcijanskim kontekście.


Tak, to właśnie chciałem przekazać.... Formuujesz moje myśli lepiej niż ja sam ;)

Pytanie- czy ta nasza dyskusja przyczyniła się do zmiany Twojego kierunku myślenia w temacie? Albo czy coś nowego dla Ciebie wniosła?
Tak z ciekawości pytam :)

josta pisze:
Nick pisze:Złe doświadczenia mam z dzielenia się osobistymi sprawiami publicznie na forum.

Haha, chyba rzadko kto dobrze tutaj na tym wychodzi. Jeśli jednak miałbys chęć jakieś dowświadczenie mi na pw opisać to z radością poczytam coś "życiowego".


Dziękuję. Pewnie się odezwę.

josta pisze:
Nick pisze: Kobieca natura i wynikający z niej tok rozumowania nie muszą być dla mężczyzny straszne, mogą wręcz stać się piękne o ile tylko wszystko stoi na właściwym miejscu- czyli kobieta jest kobieca, a nie feministyczna, a facet jest facetem, nie pantoflarzem.


To temat na nowy wątek "gdybologiczny". Ale tak nawiasem mówiąc wydaje mi się, że nawet w zamyśle bożym kobieta zawsze miała byc kobieca a facet "facetowy". Problemy "płciowe" są jedną z cech charakterystycznych rozpoczynającej się degeneracji narodu. Słyszałam kiedyś, że podczas ataku na Rzym amia przeciwnika nie potrafiła odróżnić kobiety od mężczyzny na ulicy - tak byli do siebie podobni.


Wątek faktycznie nowy więc dodam tylko, że owa degeneracja zaczyna mieć pomału wymiar globalny... o czym zapewne wiesz.



Wróć do „Gdybolologia - Krolowa Nauk :)”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość