Popatrz co napisałaś najpierw
madelinka pisze:Chrystus każdemu kto do Niego przyjdzie, obiecuje uwolnienie z grzechu:"Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię."Mt.11:28
a następnie tak:
madelinka pisze:Pokrzepienia? A ja myślałam , że sednem chrześcijaństwa i obietnicą w Chrystusie jest uwolnienie od grzechu.
a więc najpierw cytujesz werset wypowiedzi Chrystusa o pokrzepieniu i tłumaczysz go po swojemu, że oznacza on obietnicę uwolnienia z grzechu. A potem ze zdziwieniem piszesz ze znakiem zapytania wyraz "pokrzepenia?", który jest moim nawiązaniem bezpośrednim do twojej wypowiedzi. Na prawdę nie pamiętasz, co napisałaś? A może ze mnie zrobisz wariata?
Sednem chrzescijaństwa i obietnicą Chrystusa jest przede wszystkim zbawienie dla tych, którzy wierzą, uwolnienie od kary za grzechy. Tylko chyba w trzech miejscach biblii NT jest mowa o uwolnieniu od grzechu. Ale ci, którzy to powiedzieli od razu w innym miejscu pisali i to w tym samym liście, że popełniają grzechy, których nie chcą popełniać (Rz 7,16-17,20). A inni apostołowie piszą, że często upadają. Jak wiec ten sam człowiek może pisać, że jest wolny od grzechu a jednoczesnie popełnia grzechy, których nie chce popełniać? Gdyby to rozumieć literalnie, to mamy tu do czynienia z schizofrenicznym typem myślenia. Najwyraźniej termin "zniewolenie przez grzech" nie oznacza trudności z porzuceniem grzechu, ale oznaczać może np. niezdolność do przyjęcia bożego punktu widzenia na ten grzech. Taki człowiek istotnie jest prawdziwie zniewolony i niezdolny do poprawy, gdy nie widzi i nie rozumie, że to co robi jest złe.
Tak więc literalne rozumienie i absolutne tego wersetu z Rzymian 6,18 czy Ap 1,5 w świetle całości pisma wydaje się być błędem. Tu raczej jest alegoryczna interpretacja właściwsza. Chodzi o przemianę serca (myślenia) i uwolnienie symboliczne od władzy grzechu, której to władzy czy zniewolenia skutkiem jest niewiara i skazanie na piekło. Już raz pisałem i powtórzę, Chrystus ma moc wyrwać człowieka z jego cierpienia czy grzechu, ale nie zawsze to robi. Czasami człowiek sam musi to zrobić. I to jest doświadczenie milionów jesli nie miliardów chrześcijan, którzy żyją obecnie i żyli przed nami.