Czy Polska w 2017 roku będze płonąć?

Chrześcijańskie spojrzenie na wydarzenia polityczno-ekonomiczne - zarówno te krajowe jak i zagraniczne
Awatar użytkownika
Dzik
Posty: 974
Rejestracja: 18 lut 2011, 14:00
wyznanie: Protestant
Lokalizacja: Polska
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Re: Czy Polska w 2017 roku będze płonąć?

Postautor: Dzik » 14 sty 2017, 22:39

artur403 pisze:Wiwat Polska Królestwo Chrystusa!!!

Polska będzie górą. Z Polski wyjdzie nadzieja dla świata umęczonego brakiem Boga.

Nie nadzieja tylko iskra Arturze. Iskra taką przepowiednię wymyślili watykańscy jezuici. Pozwól że ją zacytuję
1732. Gdy się modliłam za Polskę, usłyszałam te słowa: Polskę szczególnie umiłowałem, a jeżeli posłuszna będzie woli mojej, wywyższę ją w potędze i świętości. Z niej wyjdzie iskra, która przygotuje świat na ostateczne przyjście moje.

Z dzienniczka Faustyny - dzienniczka całkowicie fałszywego i wymyślonego przez bajkopisarzy watykańskich.
(podobnie jak wymyslone przez jezuitów w watykańie tzw "objawienia fatimskie" które zdemaskował były jezuita Alberto w komiksie PROROK
http://www.alberto.pl/index.php/rozne-a ... rorok.html)

W tym bałwochwalczym dzienniczku watykańskim "siostry Faustyny" watykaniści napisali całe mnóstwo herezji . Na szybko znalazłem takie np:
152 usłyszałam głos z tabernakulum... już niedługo trwać będą cierpienia twoje.
161 Maryjo... Serce Twe dla Jezusa było pierwszym tabernakulum na ziemi...
W początku Mszy św. widziałam Jezusa... błogosławił nam i wszedł do tabernakulum.dla ciebie założyłem tron miłosierdzia na ziemi, a tym tronem jest tabernakulum... i całe mnóstwo innych głupot i wymysłów:
https://www.faustyna.pl/zmbm/konkordanc ... bernakulum
https://pl.wikipedia.org/wiki/Tabernakulum

Przykro mi że Artur podobnie jak wielu Polaków nie zna i nie czyta Biblii i nie zna mocy i proroctw Jezusa.Za to zna
wiele proroctw i wymysłów waykańskich całkowicie fałszywych dających złudną fałszywą nadzieję jak na przykład dzienniczki siostry Faustyny czy objawienia Fatimskie itd... Czy to fałszywe "proroctwo"
o iskrze lub nadziei która wyjdzie z Polski.
Z przykrością zawiadamiam cię Arturze i innych katolików wierzacych w fałszywe wymysły i dogmaty watykańskie,że dopóki Polska będzie krajem wyznaniowym katolickim z kultem bałwochwalczego obrazu z Częstochowy na którym jest namalowana czarnoskóra czarownica z Afryki (Maria matka Jezusa nie była murzynką) to z Polski nie wyjdzie żadna nadzieja i żadna iskra na świat i Polska nie będzie górą na czele z bałwochwalczym kościołem katolickim.. Co najwyżej będzie wychodzić dalej wychodzić z Polski bałwochwalstwo ośmieszające Polskę i Polaków na cały świat.
Tożsamość narodowa Polaków nie zawiera się w obrazie afrykańskiej czarownicy.:
https://uderzwfalsz.wordpress.com/2015/ ... ca-voodoo/

Tożsamośc Polsków nie jest zbudowana na wymyslonych basniach Paulinów z Częstochowy:
https://husyta.wordpress.com/2009/05/27 ... stochowie/
Tożsamość Polaków jest gdzie indziej.

A nawiązując do bałwochwalstwa rządzących:

Antoni Macierewicz – Protest w Sejmie zakończony dzięki Matce Boskiej :
https://www.youtube.com/watch?v=UqmHoBHTuYk

Obrazek
Antoni Macierewicz – Protest w Sejmie zakończony dzięki Matce Boskiej / fot. Jacek Lagowski, Krzysztof Wojcik / źródło: Forum

Antoni Macierewicz na antenie telewizji Trwam przedstawił swoją teorię na temat zakończonego protestu.
- Nie byłoby tak skutecznego i szybkiego działania, które zrealizowało kierownictwo PiS, gdyby nie obecność kierownictwa Prawa i Sprawiedliwości 23 grudnia 2016 roku przed ołtarzem, przed obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej. Nie ma wątpliwości, że ta nasza modlitwa wspólna wówczas była dobrym znakiem, dobrą zapowiedzią, jednym z wielu skutecznych decydujących działań, które zaowocowały dniem dzisiejszym - powiedział minister obrony narodowej.
- Liczę na to, że nigdy więcej do takich działań w Polsce nie dojdzie
http://www.newsweek.pl/polska/antoni-ma ... 416,1.html

Politycy Prawa i Sprawiedliwości modlili się wieczorem w sanktuarium na Jasnej Górze w intencji Ojczyzny. W nabożeństwie maryjnym wzięli udział między innymi premier Beata Szydło, prezes PiS Jarosław Kaczyński i marszałek Sejmu Marek Kuchciński
adom, bz publikacja: 21.12.2016 aktualizacja: 07:29
http://www.tvp.info/28303088/potrzebne- ... snej-gorze

Obrazek
(fot. tt/jasnagora.pl)
Panie Antoni bogobojna Maria - matka Jezusa teraz nie żyje i czeka na zmartwychwstanie i na pewno nie chciałaby aby po jej śmierci
modlono się do obrazu na której jest namalowana czarnoskóra czarownica z Afryki. Przecież to jest wielka obraza dla niej ale przede wszystkim dla Boga-Stwórcy, który w drugim przykazaniu dekalogu (księga wyjścia 20,4) zakazał czynienia obrazów czegokolwiek co jest na niebie w górze i czegokolwiek co jest na ziemi w dole i kłaniania się i klękania przed tymi obrazami i służenia im - jest to jawny wołający o karę boża grzech zwany bałwochwalstwem.
http://www.zbawienie.com/balwochwalstwo.htm
poza tym kult tzw "królowej Nieba" Bóg wielokrotnie potępił w Biblii i obiecał klątwę na kraje które kultywują ten starożytny potępiony kult królowej nieba:
http://eliasz.dekalog.pl/goscie/palla/krolowa.htm
http://www.zbawienie.com/krolowa-niebios.htm

Obraz do którego modlło sie kierownictwo PIS nia ma nic wspólnego z zakończeniem protestu, najprawdopodobniej protest sie zakończył ze starchu przed karami finansowymi dla uczestników tego protestu którymi nastraszł PIS.



Sejm polski będzie ogrodzony od obywateli ponad dwumetrowym murem !!!


Aby wewrześniu 2017 seim polski mógł spokojnie obchodzić rocznicę koronacji obrazu na którym jest namalowana czarnoskóra czarownica z Afryki (bogobojna Maria matka Jezusa nie była murzynką) władza ustawodawcza w Polsce czyli sejm polski odgradza się od suwerena pierwszy raz w historii Polski ponad dwumetrowym murem. Czyżby sie obawiali zakłócania bałwochwalczego "świętowania" koronacji obrazu?
Czy dla Polaków 2,2 metra będzie przeszkodą nie do pokonania?
Być może już zobaczymy wkrótce.
Przy Wiejskiej ma wkrótce stanąć ażurowy, wysoki na ponad dwa metry płot. Szacowany koszt budowy sejmowego ogrodzenia to milion złotych. Zdaniem Prawa i Sprawiedliwości jest ono niezbędne ze względów bezpieczeństwa. Opozycja mówi o odgradzaniu się od obywateli.
Po wydarzeniach z grudnia, gdy w parlamencie doszło do kryzysu politycznego, a pod budynkiem Sejmu gromadzili się demonstranci, policja kilkakrotnie ustawiała na Wiejskiej barierki. Ale, jak pisze „Rzeczpospolita”, niedługo takie działania nie będą już potrzebne. Kancelaria Sejmu zamierza bowiem wybudować przy sejmowej ulicy ogrodzenie na stałe.
Wedle najnowszych planów parkan miałby stanąć na już istniejącym przy ulicy Wiejskiej murku i mieć 2,2 m wysokości. Z informacji dziennika wynika, że na ten cel w budżecie na 2017 rok zarezerwowano 1 milion zł.
Rzecznika PiS Beata Mazurek argumentuje, że plany postawienia ogrodzenia dyktowane są względami bezpieczeństwa, jednak zdaniem opozycji, to jedynie odgradzanie się od obywateli.
http://www.newsweek.pl/polska/polityka/ ... 979,1.html

Obrazek
Ogrodzenie Sejmu. Przy Wiejskiej pojawi się wysoki parkan / fot. Rafał Guz / źródło: PAP


Awatar użytkownika
Samolub
Posty: 4751
Rejestracja: 12 wrz 2015, 22:28
wyznanie: Protestant
Lokalizacja: Loch Ness
Gender: Male
Kontaktowanie:

Re: Czy Polska w 2017 roku będze płonąć?

Postautor: Samolub » 14 sty 2017, 22:52

Obrazek

Heh nawet na ujęciu specjalnie za głową znajduje się lampa już sugerująca sporządzenie aureoli na przyszłym obrazie


Dwie, albo i więcej mafii oglupiają ten ciemny lud Polski niszcząc wszystko i wszystkich, łupią i budują swoje imperia komunistyczne, kleryckie, republikańskie, nacjonalistyczne, liberalne

Niby ze sobą rywalizujac o Wasze głosy. Ludzie oni bez Was nic nie mogą to wy ich karmicie ! Zbuntujcie się, ale nie potrzeba rewolty, wypiszcie się, przestancie płacić składki, przestańcie popierać mafie a zyskacie wolność, jesli tego nie zrobicie staniecie się niewolnikami, a kiedyś nie wystarczy chciejstwo bycmoze trzeba będzie wziąść los we własne ręce.


Obrazek HAPPYSAD- Jałowiec
Od połowy stycznia'17 nie udzielam się na forum bojkotując działania części moderacjii (Efendi oraz Kaan'a) jeśli obie te osoby ustąpią ze swoich funkcjii na forum rozważę powrót. Spotkasz mnie na moim >blogu< zapraszam
artur403
Posty: 4107
Rejestracja: 03 mar 2014, 21:49
Ostrzeżenia: -1
wyznanie: Rzymsko Katolickie
Gender: Male
Kontaktowanie:

Re: Czy Polska w 2017 roku będze płonąć?

Postautor: artur403 » 14 sty 2017, 23:08

Cieszę się, że Dzik też dostrzega działanie Matki Bożej w naszym świecie.
I pozdrawiam!


Sobota, czy niedziela? Trójca, czy nie? Czy zbawienie jest utracalne? Czy charyzmaty przeminęły? Czy deprawacja człowieka jest zupełna? Czy chrzest niemowląt jest ważny? Czy zbawienie jest chwilą? Jak rozumieć Sola Scriptura? Czy Biblia jest doskonała? Jezus rządzi na ziemi, czy nie?
Awatar użytkownika
Dzik
Posty: 974
Rejestracja: 18 lut 2011, 14:00
wyznanie: Protestant
Lokalizacja: Polska
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Re: Czy Polska w 2017 roku będze płonąć?

Postautor: Dzik » 02 lut 2017, 21:18

artur403 pisze:Cieszę się, że Dzik też dostrzega działanie Matki Bożej w naszym świecie.
I pozdrawiam!

Maka Boża nie działa w naszym świecie gdyż umarła i jej teraz po prostu nie ma i jeszcze nie zmartwychwstała i czeka na sąd i nie należy do niej się modlić:
https://www.gotquestions.org/Polski/Mod ... rlych.html
Działa natomiast kara za bałwochwalstwo polegające na czczeniu, modleniu się i klęczeniu przed obrazem na którym jest namalowana czarnoskóra czarownica vooduu z Afryki (Maria matka Jezusa nie była murzynką)
http://www.zbawienie.com/balwochwalstwo.htm
http://www.zbawienie.com/krolowa-niebios.htm
Skutek rocznicy 300 koronacji obrazu którego kopię nosi w klapie od blisko 30 lat były prezydent Polski Lech Wałesa w styczniu 2017 sam odczuł:
Lech Wałęsa nosi w klapie znaczek z wizerunkiem Matki Boskiej od blisko 30 lat
Metal zamiast plastiku.Jak wygląda nowy znaczek? Przede wszystkim jest z metalu - poprzedni był plastikowy. Na biało-czerwonym tle umieszczona jest głowa Matki Boskiej Częstochowskiej w złotym kolorze.(...) Jakaś kobieta przyszła i założyła mi ten znaczek, poświęcony wcześniej dla mnie przez prymasa Stefana Wyszyńskiego. Byłem tak daleko zaskoczony, że w pierwszej chwili nie wiedziałem co zrobić. Ale ponieważ jestem wierzący, więc powiedziałem, że bardzo się cieszę i będę go zawsze nosił w publicznych miejscach. Lech Wałęsa Trzydzieści lat z jednym znaczkiem Znaczek z Matką Boską Wałęsa nosi od czasu strajku w Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1980 r. - Przyjechała wtedy pielgrzymka z Jasnej Góry. Jakaś kobieta przyszła i założyła mi ten znaczek, poświęcony wcześniej dla mnie przez prymasa Stefana Wyszyńskiego. A kamery filmowały to wszystko. Byłem tak daleko zaskoczony, że w pierwszej chwili nie wiedziałem, co zrobić. Ale ponieważ jestem wierzący, więc powiedziałem, że bardzo się cieszę i będę go zawsze nosił w publicznych miejscach - opowiada Wałęsa. http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju, ... 87558.html

Obrazek
http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/ ... se/khflcjw

Potepiony w Biblii kult królowej nieba jest w rzeczywistości kultem demona zwanego królową niebios:
http://eliasz.dekalog.pl/goscie/palla/krolowa.htm
Odżegnajmy się od kultu istoty, która nie ma nic wspólnego z błogosławioną matką naszego Pana, Jezusa Chrystusa. Oddawanie czci Królowej Niebios jest kultem stworzenia a nie Stwórcy. Zdaje nas i nasz kraj na łaskę istot, które nie są przyjazne nam, ani Bogu, choć deklarują wiarę w Niego.
Wszystkim nasuwa się pytanie, czy symbole okultystyczne, talizmany, amulety i innego rodzaju fetysze, mogą być naprawdę niebezpieczne? Czy taki mały przedmiot, może wyrządzić nam krzywdę. Otóż jak się okazuje tak i to wcale nie małą. Złe duchy przyciągane są przez znaki, które im odpowiadają. To słowa św. Augustyna, słowa, które potwierdza Kościół w swej nauce. Potwierdza również św. Paweł, który upomina, że cześć oddawania bożkom przechodzi na demony http://www.pedkat.pl/index.php/677-skut ... ystycznych

Cenniejsze jest dobre imię niż wielkie bogactwo, lepsza przychylność niż srebro i złoto. Przypowieść Salomona 22.1


Obrazek

Informacja o "Bolku" poszła w świat. Według zachodnich mediów Wałęsa to „komunistyczny szpieg”, „donosiciel” i „płatny informator służb”
a. Hiszpański „El Pais” nazywa byłego prezydenta Polski i byłego lidera „Solidarności”, „komunistycznym szpiegiem”.
http://www.cenaprawdy.net/index.php/pol ... ator-sluzb
– Prowadząc długotrwałe badania zebrali materiały na podstawie, których okazało się, że od 29 grudnia 1970 r. do 19 czerwca 1976 r. późniejszy przywódca Solidarności Lech Wałęsa był tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa zarejestrowanym pod kryptonimem Bolek – podał Jarosław Szarek, prezes IPN.

To zmieniło wszystko w światowym postrzeganiu Wałęsy. Media nie zostawiły na byłym prezydencie suchej nitki.

Mirror (Wielka Brytania): – Wałęsa bohater polskiej niepodległości był agentem komunistycznej tajnej policji. Wałęsa, który był laureatem Pokojowej Nagrody Nobla, w 1983 r. zdobył sławę dzięki jego roli w upadku komunizmu.

Daily Mail (Wielka Brytania): – Polski bohater Solidarności był tajnym agentem Rosji, wynika z analizy IPN, która badała odręczne dokumenty podpisywane przez agenta o pseudonimie “Bolek”. Prezes IPN powiedział, że dokumenty obejmują lata 1970-1976, a według opinii uczestniczącego w ich badaniu są one autentyczne.

The Washington Post (USA): – Wałęsa pomagał tajnej policji. Analiza pisma ręcznego potwierdza, że Lech Wałęsa współpracował z komunistyczną tajną policją i pobierał od nich pieniądze pomiędzy 1970 a 1976 rokiem”

Euronews.com:– Lech Wałęsa był płatnym komunistycznym agentem. Nowo odkryte dokumenty pokazują, że Lech Wałęsa – były prezydent i bohater Solidarności, był wcześniej płatnym informatorem sowieckich służb bezpieczeństwa.

Rzhlas.cz (Czechy):– Były prezydent Polski i laureat Pokojowej Nagrody Nobla Lech Wałęsa świadomie współpracował z komunistyczną tajną policją. We wtorek, potwierdził to Instytutu Pamięci Narodowej. Ale Wałęsa zaprzecza.
http://pikio.pl/wyniki-ekspertyzy-ipn-n ... hamulcow/#

Co myślicie o pomyśle noszenia kopi obrazu z jasnej góry w klapie marynarki ?
Co myślicie o tym wszystkim?


Awatar użytkownika
Dzik
Posty: 974
Rejestracja: 18 lut 2011, 14:00
wyznanie: Protestant
Lokalizacja: Polska
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Re: Czy Polska w 2017 roku będze płonąć?

Postautor: Dzik » 04 lut 2017, 20:49

Taka prawdziwa historia "cudu" w Częstochowie powinna znaleźć się w nowej podstawie programowej pani minister edukacji aby każdy Polak
wiedział co się naprawdę działo w Częstochowie i każdy Polak katolik powinien znać prawdziwa historię "cudów" i "cudownego obrazu.

Bardzo proszę uprzejmie moderatorów aby wyjątkowo pozostawili w całości tą historię na forum i w następnym poście, aby każdy Polak mógł poznać prawdę o bałwochwalczym obrazie w Częstochowie, na którym budowana jest przez Watykańczyków fałszywie tożsamość narodowa Polaków.

Obrazek
Ciemne sprawy Jasnej Góry #1
Autor tekstu: Bogdan Motyl

W mentalności oraz świadomości zdewociałej części naszego społeczeństwa, nic tak nie koduje się w pamięci, jak różnego rodzaju cuda, będące rzekomym dowodem szczególnej opieki niebios nad Polską. Jeżeli nawet cud się nie wydarzył, to można go stworzyć, wykorzystując do tego fakty historyczne...
Któż nie słyszał o "obronie" Jasnej Góry przed Szwedami w roku 1655?. [_1_]Osobliwością tego historycznego faktu jest natomiast to, że nie było żadnej cudownej obrony jasnogórskiego kurnika, ani nadzwyczajnego heroizmu paulinów, co wychwalał swojego czasu obecny papież. Oto jakimi słowami kłamstwa opiewał "geniusz" i "odwagę" Kordeckiego, metropolita krakowski, kardynał Karol Wojtyła w homilii wygłoszonej w Wieruszowie 6 maja 1973 r.: "... geniusz dziejowy ojca Kordeckieg osławił w swoich paryskich wykładach największy poeta i wieszcz narodowy, Adam Mickiewicz... kiedy cała Polska jest już zalana potopem, ten moment dziejowy wskazuje na to, że jego geniusz był zapoczątkowaniem nowych czasów , zadań dziejów i ducha polskiego (...) nie ma już miejsca na ziemi polskiej, które by było niepodległe, a co gorsza, szerzy się przekupstwo i zdrada (...) przeor jasnogórski podejmuje swoją decyzję: Nie oddamy Jasnej Góry, będziemy jej bronić do ostatka... Decyzja żołnierska, ale o dziwo, podejmuje ją mnich, kapłan. Widać do takiej wielkiej decyzji trzeba było nie tylko odwagi wodza, ale także poświęcenia i pokory zakonnika..."
Podczas narady w klasztorze rozprawiano o szansach jego obrony. Przeor Kordecki przygnieciony argumentami wojskowych, będących wynikiem rozważenia wszystkich "za" i "przeciw", im właśnie, "dowódcom zostawia decyzje". Siły obrońców liczyły 160 zaciężnych żołnierzy, 70 zakonników, i około 20 rodzin szlacheckich, które znalazły w klasztorze schronienie. Ponadto dysponowali 24 działami i sporym zapasem prochu i kul .
Tuż przed przybyciem Szwedów, obraz Matki Boskiej Częstochowskiej został wyjęty z ramy i wyekspediowany z klasztoru, i wiele nie brakowało, a wpadłby w ich ręce. Ikonę wywieziono w nocy z 7 na 8 listopada 1655 r. do Lublińca na Śląsku i ukryto w zamku Andrzeja Cellari'ego, a następnie w Głogówku u tamtejszych paulinów. Tak więc już początek mitu o cudownej obronie klasztoru, zawiera kłamstwo: podczas oblężenia Jasnej Góry, domniemanego sprawcy cudu, niemniej cudownego obrazu, po prostu tam nie było! W ramy oryginału paulini wstawili wierną kopię, o czym w ogóle nie wiedziała załoga klasztoru.
Paulini złożyli w Krakowie marszałkowi Arvidowi Wittenbergowi hołd poddaństwa "Najjaśniejszemu Panu, Królowi Karolowi Gustawowi", uzyskując od szwedzkiego monarchy glejt, zapewniający nietykalność sanctuarium . Mnisi jednak mieli swoje powody, aby zbytnio nie wierzyć protestantom, i mimo wszystko czynili ciche przygotowania do obrony "kurnika". I okazało się, że mieli rację.
Wojska dowodzone przez generała Müllera stanęły pod Jasną Górą 18 listopada 1655 r. i praktycznie zaczęło się oblężenie. Drobne potyczki, utarczki, wzajemne ostrzeliwanie się bez widocznych efektów, i nade wszystko rokowania - to przebieg czterdziestodniowego biwakowania Szwedów pod klasztorem. Przeor Augustyn Kordecki (1603-1673) sam tak o tym pisze: "Uporczywe te usiłowania nieprzyjaciół nie bardzo oblężonym szkodziły". Nieprawdziwe są kolorowe opisy przedstawiające walczących na murach klasztoru i inne opinie wyobrażające obrońców klasztoru w walce z wojskami Karola X Gustawa. Nieprawdziwą jest także lansowana przez Kościół legenda o rzekomej "determinacji"obrońców i ich niczym niezachwianej woli walki. 26 listopada 1655 r. część załogi - w tym także paulini! - zbuntowała się, żądając poddania klasztoru Szwedom. Przeor Kordecki zażegnał bunt podwojeniem żołdu, a najbardziej kapitulancko nastawionych, wyprawił z Jasnej Góry.
Rozkaz Karola X Gustawa (1622-1660) z 12 stycznia 1656 r. po raz kolejny nakazywał gen. Müllerowi przerwanie oblężenia. Aby jednak Szwedzi "zachowali twarz", król polecił zawarcie układu, w którym paulini "oddadzą się na łaskę" i nie będą utrzymywać żadnych kontaktów z polskim królem, Janem Kazimierzem. Należy przyznać, iż paulini wykazali się przebiegłością w trakcie rokowań ze Szwedami. Kordecki przyznaje, że poczynania zakonników (bynajmniej nie na polu walki!) doprowadziły do wycofania się napastników: "Müller trapił się niepomału wyrzutami towarzyszy, a szczególnie starszyzny wojskowej, że dał się oszukać kuglarstwom mnichowskim i odstąpił od zdobywania klasztoru." Jednak w innym miejscu swojego pamiętnika jasnogórski przeor mówi o odmiennych przyczynach odstąpienia Müllera, o czym wspomnimy dalej.
Rokowania dotyczyły kwestii obsadzenia klasztoru załogą szwedzką. Kolejne rozmowy, jakie miały miejsce między 15 a 18 grudnia, bardzo urealniły poddanie się obrońców. Kordecki jednak stawiał warunek, aby dowódcą załogi został Polak-katolik, co było nie do przyjęcia przez Müllera,
Nagle w nocy z 26 na 27 grudnia 1655r. wojska szwedzkie zwinęły obóz pod Jasną Górą i wycofały się w różnych kierunkach, m.in.: Piotrkowa, Kościana, Krakowa i Wielunia. Zanim jednak napastnicy odstąpili od klasztoru, w jego murach ponownie odezwały się głosy (wśród nich - paulinów), aby poddać twierdzę. Nastroje te spowodowała wieść, że Szwedzi planują przypuścić zdecydowany szturm. Widząc Szwedów zwijających obóz, obrońcy uznali, że są to przygotowania do ataku.
Nie znamy powodów nagłego wycofania się najeźdźców spod Jasnej Góry... Müller jakoś dziwnie ociągał się z odstąpieniem od murów mimo kilkakrotnie ponawianych rozkazów kwatery głównej króla Karola X Gustawa. Niewykluczone, iż w końcu otrzymał okup, którego od początku oblężenia domagał się od klasztoru?
Przeor Augustyn Kordecki twierdzi natomiast, że gen. Müller wycofał się spod Jasnej Góry "jedynie za przyczyną słowa i groźnej twarzy poważnej kobiety, która przed nim stanęła." (...) "Jenerał przez kobietę, która mu się ukazała, surowo upomniany został, ażeby od oblężenia odstąpił, bo inaczej całe jego wojsko ze szczętem zginie". Jak zapewniają nas kościelni kronikarze, Matka Boska Częstochowska, przechadzając się po murach klasztoru, osobiście celowała z armat do Szwedów. I po co tyle fatygi?! Nie prościej było tak pokierować biegiem wydarzeń, aby Szwedzi w ogóle nie stanęli pod "kurnikiem"?!
Święte kłamstwa
Kordecki opisał przebieg oblężenia w pamiętniku Nowa Gigantomachia wydanym jakoby w roku oblężenia, czyli w 1655 (sic!). Przytacza tam m.in. treść listu z 21 listopada 1655 r. do gen. Müllera, w którym niczego szczególnego nie znajdujemy. I pozostalibyśmy po wsze czasy w błogiej niewiedzy i zarazem kłamstwie historycznym stworzonym przez Kościół, gdyby nie prawdziwy cud! Oto dyrektor królewskiego archiwum Szwecji, Theodor Westrin, odnalazł oryginał tegoż listu, i opublikował w roku 1904. Jego treść zaszokowała badaczy "potopowego" okresu... Okazało się, że przeor Augustyn Kordecki poddał klasztor królowi Karolowi X Gustawowi!
Oto co naprawdę napisał (m.in.) Kordecki w liście do gen. Müllera 21 listopada 1655 r.: "Ponieważ całe królestwo polskie posłuszne jest Najjaśniejszemu Królowi Szwecji i uznało Go za swego Pana, przeto i my wraz ze świętym miejscem, które dotąd królowie polscy mieli we czci i poszanowaniu, pokornie poddajemy się Jego Królewskiej Mości Panu Szwecji, zgodnie z listem z dnia 28 października, nadesłanym nam przez Wielmożnego Posła Wittenberga. Nasze poddanie się ponawiamy w liście do Warszawy (do króla Karola Gustawa - przyp. B.M.), na który łaskawej obecnie czekamy odpowiedzi. Jako wierni poddani Jego Królewskiej Mości Króla Szwecji, a naszego Najmiłościwszego Pana, nie myślimy podnosić więcej oręża przeciwko wojsku Waszej Dostojności". (tj. Müllera - B.M.). "Zanosimy ustawiczne modły do Boga i Najświętszej Bogarodzicy, czczonej w tym miejscu, o zdrowie i pomyślność Najjaśniejszego Pana, Króla Szwecji, Pana i Protektora naszego Królestwa..." O polskim królu, Janie Kazimierzu, Kordecki najwyraźniej już zapomniał!
W Nowej Gigantomachii przeor Augustyn Kordecki zakłamał treść owego listu do gen. Müllera. Próżno w nim szukać wiernopoddańczych deklaracji pod adresem szwedzkiego władcy. Kordecki oddał się w opiekę Karolowi X Gustawowi, uznając go za swojego króla. Niewykluczone, że mając na uwadze poddanie się protestantom, Kordecki miał przekonanie, że Müller działał na własną rękę, przeto i bronił klasztor, przynajmniej do czasu wyjaśnienia tej sprawy.
Obalony też został klerykalny mit o wierności paulinów polskiemu królowi. Fakty przeczą, że w obliczu niebezpieczeństwa paulini stali przy Janie Kazimierzu.
Kościół budował dalej "cudowną" martyrologię obrony jasnogórskiego sanktuarium, dopuszczając się bezceremonialnie rozmaitych fałszerstw i kombinacji. Pamiętnik oblężenia napisany przez Kordeckiego ukazał się z datą wydania 1655 r.! Data miała za zadanie uwiarygodnić autentyczność i prawdziwość zapisów, czynionych jakoby "na bieżąco". Trzeba przyznać, iż byłoby to iście cudowne tempo wydania , mając na uwadze, że oblężenie zakończyło się na pięć dni przed końcem 1655 roku. Z wielu egzemplarzy pierwszego wydania Nowej Gigantomachii, które wpadły w łapy Kościoła, usunięto z czasem kartę, na której widniała data: "20 X 1657", która była datą kościelnej cenzury i zgody na druk. Tym sposobem chciano zataić fakt wydania pamiętnika dopiero w 1657 roku! Zawarte w nim opisy i relacje były wyolbrzymione, nieprawdziwe i przedstawiające w korzystnym świetle Kordeckiego. Także jego postawa względem Jana Kazimierza była już "właściwa", bowiem okazało się, ze jednak nadal Jan Kazimierz, a nie Karol X Gustaw, był królem Polski. Chcąc podnieść własne notowania, Kordecki zawyżył liczbę wojsk szwedzkich, oblegających Jasną Górę. Według niego było tam 9000 jazdy, podczas gdy w rzeczywistości tylko 1100 i kilkaset piechoty. Był to oddział niewiele wart pod względem przydatności do walki. Przemarznięci, schorowani i wygłodzeni napastnicy, nocujący zimą praktycznie pod gołym niebem, nie mogli stanowić realnego zagrożenia. Nawet wówczas, kiedy 10 grudnia nadciągnęły dwa ciężkie działa, spośród których, jedno rzeczywiście się "rozpukło". Generał Müller potwierdza słabość własnych oddziałów w liście do króla Karola Gustawa z 22 listopada 1655 r.: "Trzymać się będą tem uparciej, że nie widzą u mnie wielkiej masy żołnierza ani odpowiedniej artylerii".
Kościelni mimo wszystko utrzymują, że Kordeckiego należy uznać za bohatera narodowego. Nie przyjmują do wiadomości aktu poddania się szwedzkiemu królowi, a fakt obrony klasztoru, należy rozpatrywać w kategorii "cudu", geniuszu i bohaterstwa Kordeckiego. Musi jednak zastanawiać fakt, dlaczego Watykan nie chciał ani słyszeć o beatyfikacji przeora Augustyna Kordeckiego?. Czyżby kuria rzymska nie mogła mu wybaczyć, że nie tylko poddał katolicki klasztor protestanckiemu władcy, ale na dodatek zdradził katolickiego, prawowitego króla polskiego?!
Tak więc wygląda prawda o oblężeniu Jasnej Góry i jej cudownej obronie. Polski ciemnogrodzki grajdołek dewocyjny nie bacząc na prawdę, której się brzydzi, jeżeli nie służy jego własnym celom, nurza się w kloace kłamstwa, pieczołowicie ją pielęgnując, bacząc uważnie, aby nikt nie naruszył jego świętości. Okazuje się często, że historia Polski jest "tworzona" pod określone zapotrzebowanie, a wówczas nie liczą się fakty, ale ideologia... Gdyby na Westerplatte w roku 1939 był bodaj jeden ksiądz katolicki, bohaterstwo obrońców byłoby bez wątpienia przypisane jemu właśnie, no i oczywiście niebiosom. Kościół już o to by się postarał.
Najskuteczniejszą ochroną przed krytyką jasnogórskiego klasztoru i tamtejszych lokatorów, jak propagandowa aureola świętości, stworzona przez nich samych. Wytresowana pobożność wiernych nawiedzających narodowe sanctuarium nakazuje zostawiać mnichom ślubującym ewangeliczne ubóstwo tak zwane "datki", bez zastanowienia, co się z tymi pieniędzmi dzieje. A dzieją się różne rzeczy... Zawartość klasztornego skarbcamogłaby być obiektem pożądania niejednego banku centralnego, a mimo to, potrzeby paulinów są ciągle niezaspokojone. Ciekawą informację o "depozytowej" wiarygodności bankierów w białych habitach, znajdujemy w "Pamiętniku Dziecka Warszawy" [_2_]:
"Był wówczas słynny oryginał, znany dobrze całej Warszawie, hrabia Męciński, kiedyś pan bogaty, a teraz zbankrutowany, który wiódł proces z Paulinami Częstochowskimi o wielki skarb jaki oni mieli sobie zagrabić, chociaż był złożony u nich w depozycie. Męciński przy swej oryginalności miał wiele dowcipu. Kiedy raz w uroczysty dzień Matki Boskiej, ujrzano go jak szedł za procesyą, jeden z jego znajomych mówi:
- Ja kto, pan hrabia tu, a procesujesz się z Matką Boską Częstochowską?
- Nic nie szkodzi, odpowiada poważnie: przyjaźń przyjaźnią, a interes interesem."
Około roku 1850 w Krakowie odbył się proces pasera-jubilera, niejakiego Westfalkiewicza, którego oskarżono m.in. o kupno złotych guzików od żupana, wysadzanych brylantami, skradzionych na Jasnej Górze... Sprzedającym był paulin.
Z kolei w roku 1904 jeden z warszawskich adwokatów miał wnieść pozew do sądu przeciwko któremuś z jasnogórskich zakonników. Powódka dołączyła do akt sprawy spory pakiecik listów miłosnych, zabarwionych tak wyrafinowanym erotyzmem, wulgaryzmami i zwyrodniałą zmysłowością, że publiczne ich odczytanie mogłoby wywołać niemały skandal.
Ów paulin nie tylko, że osobiście nawiedzał powódkę, ale na dodatek raczył ją listami w stylu wyżej wspomnianym. Kochanka mnicha gromadziła jego "literacką" twórczość, którą jej przysyłał, aż wreszcie zażądała od niego dość znacznej sumy, za jakieś niespełnione deklaracje. Mnich jednak zdecydowanie odmówił. Wtedy postanowiła wystąpić na drogę sądową i oddała adwokatowi sprawę. Wobec takiego dictum, odezwał się jasnogórski zakon... Zapłacił za wybryki swojego pobratymca i odebrawszy listy-dowód, zatarł wszelkie ślady po szykującym się skandalu.
Relacja rzeźbiarza Stanisława Szukalskiego (1895 -?) jest kolejnym dowodem wyjątkowej więzi paulinów z Narodem polskim, na koszt którego, wiodą spokojny i dostatni żywot, nie wstrząsany żadnymi uwarunkowaniami ekonomicznymi. Zachowuję pisownię oryginału.
"... było to, zdaje się w roku 1924, kiedym w Krakowie zmarnował jeden rok. Pan Adolph Szyszko-Bochusz, [_3_] widząc moją skorość rzeźbienia czegoś dla Wawelu, zaproponował mi zrobienie "tabernaculum" dla Jasnej Góry. Ojcowie Paulini zwrócili się do niego, by znalazł "kogoś", ktoby w blasze złotosrebrnej zrobił to dla wielkiego ołtarza.
... charakterystyczne jest to zdanie się na trzecie osoby z wyborem artysty. Gdyby pan Bochusz nie był inżynierem, bawiącym się w architekta i miał trochę humoru, powinien się zwrócić do rzeźbiarza Hohmana. Boć Ojcom Paulinom nie chodziło o talent, wyznanie, i.t.p., lecz o "kogoś"-kolwiek.
... wybór taki, zdecydowanie się kapłanów na przypadkowego "kogoś" dawało niezbite dowody niewytłumaczonego pośpiechu. Zapytany o to pan Adolph Bochusz objaśnił mnie: Rząd Polski w trosce o zbudowanie złotego polskiego (10.000.000 marek na 1 dolar) w tragicznej potrzebie postawienia finansów państwa uwolnionego, nosi się z zamiarem skonfiskowania złotych i srebrnych wotów, które w tysiącznych ilościach uzbierały się na Jasnej Górze i leżą w kufrach bezużyteczne. Otóż Ojcowie Paulini, by im Rząd tych martwych bogactw nie zabrał i nie zamienił na pomoc materialną dla Polskiego narodu w katastrofie ekonomicznej, zdecydowali się stopić na "blachę" wszystkie te błyskotki i zrobić z niej "tabernaculum". Wtedy już głodna ręka narodu nie waży się sięgnąć po "poświęconą błyskotkę", chyba pod "niebezpieczeństwem" klątwy świętokradztwa.
... mimo oburzenia odpowiedziałem grzecznie panu Adolphowi, że do świństw ręki nie przykładam.
...gdybym był więcej chrześcijaninem niżeli Polakiem, tobym podjął się tej "roboty". Lecz będąc więcej Słowianinem niżeli Łacińcem, więcej Polakiem niżeli chrześcijaninem, więcej Obywatelem niżeli Katolikiem, nie przyjąłem jednej z licznych "okazyj" zarobienia pieniążków drogą obłudy. Wierzyłem, że Bóg zadowolony będzie ze mnie, iż wolałem aby Naród otrzymał pomoc w nieszczęściu, niżeliby "jego" nibyto Kościół dodał więcej zbędnych świecidełek do ołtarzy jego świątyń.
... woli On niegramatyczne słowa modlitwy dziękczynnej, niżeli złoto pomylonych kapłanów w świątyniach, gdzie jęki nędz-ubogich się rozlegają i szlochanie zawodzi pod jego sklepienia.
... woli On, by chleb wypełnił nędzą padłe policzki ludu, który w Niego wierzy, niżeli by świecidełka złote miały wypełniać kufry pleśnią cechłe, lub kruszec krwawego złota walał stół, na którym Franciszek z Assyżu ofiary z chleba i wody czynił. Gwoździe co zawieszały Chrystusa na krzyżu - nie były ze złota.
... obstalunku podjął się i dotrzymał "umowy" krakowski rzeźbiarz, Zahukan."
Czytelników zwiedzających kaplicę jasnogórskiego sanctuarium, a zdolnych współczuć łaknącym, głodnym, nienasyconym i bezdomnym, proszę o chwilę zadumy i refleksji, kiedy będą spoglądać na "złoto-srebrną blachę" tabernaculum... Nie znam przypadku, aby jakikolwiek biskup rzymski, stacjonujący w Polsce, oddał swój skromny pałac na potrzeby bezdomnych. Ba, próżno szukać przykładu, aby jakiś proboszcz oddał chociaż jedną salkę katechetyczną! Tak już jest ten chrześcijański świat dziwnie urządzony... Ci, którzy mają żyć w skromności, potrzebują zawsze najwięcej! Boy-Żeleński miał po stokroć rację, mówiąc, że Kościół rzymski to w 80% doskonale zorganizowane przedsiębiorstwo finansowe, a zaledwie w 20% - to religia.
*
Tak zwana "tradycja" tworzona przez Kościół, często wbrew faktom historycznym, powiada, że obraz znany jako Matka Boska Częstochowska, 31 sierpnia 1384 r. przywiózł do Polski książę Rusi, Władysław Opolczyk (?-1401). Niestety, owa "tradycja" nie mówi, czy malunek miał od czasu powstania cudowne właściwości, czy też nabył ich dopiero u paulinów? Należy przyjąć, że ten nic niewart obraz (jego wartość materialna oraz artystyczna jest zerowa), został swojego czasu skradziony prawowitym właścicielom, to jest Rusinom.
W roku 1620 na sejmie warszawskim, Laurenty Drzewiński, "deputat" ziemi wołyńskiej, oskarżał Polaków w obecności króla Zygmunta III Wazy (1566-1632) o gnębienie i prześladowania jego rodaków. W swoim wystąpieniu domagał się sprawiedliwości i poszanowania dla ciemiężonych. Zebrani usłyszeli z ust Drzewińskiego między innymi: "...zmuszeni będziemy zapozwać was przed trybunał Boski i razem z prorokiem zawołać: "Osądź mnie Boże, rozsądź sprawę moją!". Będziemy wzywać dotąd, dopóki imię Polski nie będzie wymazanym z pomiędzy narodów niezależnych. Święcie wierzymy, że na sądzie tym, stanie po naszej stronie Matka Boska Częstochowska, którąście zrabowali na Rusi!"
Niebiosa wysłuchały próśb Wołynian, a i zrabowana na Rusi M.B.Cz. stanęła po ich stronie, gdyż nie długo trzeba było czekać, aby Polskę zalał z północy POTOP, a nieco później została "wymazaną z pomiędzy narodów niezależnych", stając się łupem zaborców, w czym ma swój haniebny udział Kościół.
W klasztorze na Jasnej Górze zawsze się działo coś ciekawego. Zgnilizna moralno-obyczajowa nie ominęła narodowego sanctuarium, którego lokatorzy słysząc zew ludzkiej natury, dawali niejednokrotnie upust jej niepohamowanym potrzebom. Nie mówię teraz o wszelkich ewangelicznych cnotach i zasadach, które są ustawicznie łamane, gdyż są one kwintesencją słów Zbawiciela: "Strzeżcie się pilnie fałszywych proroków, którzy do was przychodzą w odzieniu owczym, a wewnątrz są wilcy drapieżni. Z owoców ich poznacie je." (Mt. 7: 15-16) "Biada wam, doktorowie i faryzeusze obłudnicy, iż jesteście podobni grobom pobielanym, które z wierzchu zdają się piękne ludziom, ale wewnątrz są pełne kości umarłych i wszelakiego plugastwa. Także i wy z wierzchu się wprawdzie zdajecie ludziom sprawiedliwi, lecz wewnątrz pełni jesteście obłudy i nieprawości." (tamże; 23: 25-27)
U schyłku XVI wieku dały się zauważyć tendencje dość luźnego i swobodnego traktowania życia klasztornego, które cechowała zasada: "wolność Tomku w swoim domku". Zjawisko to było na tyle niepokojące, że w roku 1623 kapituła generalna powierzyła prowincji polskiej zreformowanie reguły zakonnej, a zadanie to mieli wykonać prawnicy akademii krakowskiej. Klasztory paulinów miały tak złą reputację, że papież Urban VIII (1623-1644) nosił się z zamiarem zniesienia zakonu i wcielenia go do dominikanów.
Kronikarze jasnogórscy rozpaczają, że kiedy "wszyscy królowie polscy korzyli się przed majestatem Matki Bożej na Jasnej Górze", król Stanisław August Poniatowski (1732-1798), nigdy nie zaszczycił swoją obecnością murów sanctuarium. Co gorsze! Nie dał mnichom niczego w darze lub ofierze. I cokolwiek nie powiedzieć o Stanisławie Auguście, z punktu widzenia nauk Zbawiciela, pomagał on trwać paulinom w ewangelicznym ubóstwie, "zagrabiając" im z klasztornego skarbca złoto i srebro na potrzeby mennicy państwowej.
28 października 1793 r. paulini z honorami podejmowali króla Prus, Fryderyka Wilhelma II (1786-1797), który nazajutrz zwiedził m.in. kościół oraz skarbiec. Przełożeni klasztoru otrzymali od monarchy w prezencie złote medale, a pozostali zakonnicy, srebrne. Ponadto Wilhelm II zostawił paulinom 3200 złp. w celu wspomożenia biednych. Być może pruski gość uznał za stosowne w ramach rewanżu, zabrać paulinom dwa stoły z klasztornej biblioteki. Tylko i wyłącznie fakt, iż nie można ich było wynieść przez drzwi w stanie nienaruszonym, uratował mnichów przed zabraniem mebli. Po prostu stoły były zbyt duże i nie mieściły się w drzwiach.
Prusacy stanęli 28 lutego 1793 roku pod murami Jasnej Góry, a już 7 marca byli w klasztorze! Tym razem nie było "cudownej" obrony! Tegoż 1793 roku na sejmie grodzieńskim spierano się z przedstawicielem Prus, Buchholtzem o zwrot jasnogórskiej ryciny, którą Prusacy bezceremonialnie zabrali ze sobą, opuszczając narodowe sanctuarium. Fakt ten jest skrzętnie skrywany przed opinią publiczną, bowiem w żadnym razie nie podnosi notowań samego obrazu, a wręcz przeciwnie: kompromituje cudowne moce, które - jak się okazało- zawiodły na całej linii!
Fryderyk Wilhelm II osobiście nakazał zwrócić paulinom ich pokaźne źródło dochodów finansowych. Ci, w dowód wdzięczności za oddanie "interesu", przesłali królowi Prus wiernopoddańczy list, deklarując w nim urabiać pątników na wiernych poddanych pruskiej korony... Zobowiązali się ponadto tępić u pielgrzymów uczucie patriotyzmu i zarzewia buntu przeciwko Najjaśniejszemu Panu, ponadto "uprawiać szpiegostwo na rzecz Prus, a może i pomagać pruskim władzom w wybieraniu rekruta spośród pątników napływających na Jasną Górę, z różnych stron kraju".
W klasztorze na Jasnej Górze pojawił się także cesarz Wszechrosji, Aleksander I (1777-1825). Paulini wyjątkowo kochali tego władcę, przynajmniej póki żył! Aleksander I przybył do klasztoru 18 października 1820 roku... Jak mówią źródła kościelne, "dzień 18 października, nader był szczęśliwym dla mieszkańców okolic Częstochowy, w którym o godzinie 12 w nocy, pierwszy raz ujrzano Najjaśniejszego Gościa, w osobie Cesarza i Króla". Paulini z całą wyszukaną prezencją i gościnnością przygotowali się na przyjęcie niecodziennego gościa... "Wizytator Jeneralny XX. Paulinów, przybrany w ubiór kościelny, otoczony całem swem Zgromadzeniem, w drzwiach głównych kościoła powitał Monarchę, i z zwykłą uroczystością przed Obraz św. wprowadził. Odbyto wielkie nabożeństwo, za szczęśliwe przybycie Najłaskawszego Monarchy" - czytamy w zapiskach kronikarzy-paulinów. Trzeba przyznać, że nawet etosowych bonzów politycznych III RP, paulini nie witali z taką pompą i oddaniem. W klasztorze znalazło się nawet miejsce vis a vis ołtarza NMP na popiersie cesarza Aleksandra I. Po raz drugi cesarz przybył do klasztoru 2 września 1822 roku, o godz. 19, dając w prezencie przeorowi Skibińskiemu złoty pierścień. Po śmierci "umiłowanego" władcy, paulini odprawili uroczyste nabożeństwa, a w klasztorze zapanowała głęboka żałoba...
Skoro mowa o paulinach i ich klasztorze, owym "cudownym" i nadzwyczajnym miejscu, "drogiemu każdemu Polakowi", należy dodać, że jasnogórski "kurnik" palił się wiele razy. Niebiańska straż pożarna nie uczyniła nic, aby ratować ulewą deszczu sanctuarium. Przeto paulini w pierwszym odruchu samoobrony przed ogniem, ratowali "cudowny" obraz, czyli klasztorny interes, bez którego znaczenie klasztoru, byłoby zerowe. "Źródło polskości" podlegało wszelkim nieszczęściom jakie są udziałem normalnych domostw i siedzib ludzkich.
Hitlerowski okupant nie miał nadzwyczajnych trudności w pozyskaniu sojuszników w Częstochowie. Gubernator GG, Hans Frank (1900-1946), zezwolił w roku 1940 wydawać katolickiego "Rycerza Niepokalanej" i inne pisma diecezjalne. Najwcześniej władze okupacyjne pozwoliły wydawać (od 14 września 1939 r. do stycznia 1945 r.) "katolicki organ prasowy Generalnego Gubernatorstwa", noszący tytuł "Kurier Częstochowski". Tytuł i miejsce wydawania, zostawię bez komentarza.
Ciemne sprawy Jasnej Góry #2

W roku 1909 z powodu pewnego wydarzenia w murach klasztoru na Jasnej Górze, policja wszczęła dochodzenie. Klucz śledztwa otworzył bramy jasnogórskiego Piekła, w którym morderstwo, kazirodztwo, krzywoprzysięstwo, świętokradztwo, złodziejstwo, kurestwo i inne bezeceństwa, płynęły szerokim kanałem...
Pod koniec XIX stulecia w celi klasztornej został zamordowany ojciec Adrian, któremu poderżnięto gardło. Aby zatrzeć ślady zbrodni, sprawca oblał zwłoki naftą i podpalił. Przy okazji zrabował przysięgającemu ubóstwo mnichowi około 20.000 rubli. Z kolei paulin Jodl zmarł na delirium z przepicia, jakkolwiek z czasem nabrano podejrzeń, że został otruty.
Ale oto w październiku 1909 roku dewocja polska otrzymała straszliwy cios, który odbił się szerokim echem. Okradziono obraz Matki Boskiej Częstochowskiej na Jasnej Górze! Nie wiadomo czego paulini żałowali najbardziej: faktu kompromitacji "cudownego" malunku, który ani drgnął w samoobronie, czy też wartościowych votów z niego skradzionych...?!
24 października tegoż roku "niemocna rycina" została odarta z drogocennej sukni, korony wysadzanej klejnotami i innych kosztownych "dodatków", którymi była obwieszona. Zgodny chór kompradorów Watykanu wołał, że jest to wynik szerzonej przez socjalistyczną propagandę zgnilizny moralnej. Ale przecież zbrodnie popełnione zostały w murach klasztoru, gdzie nie sięgała żydowsko-masońsko-socjalistyczna ideologia! Prawicowo-klerykalna prasa gremialnie oskarżała o zbrodnię świętokradztwa lewicę. Zarzucano tym ugrupowaniom, iż pod pozorem zorganizowania w Częstochowie wystawy rolniczej, dokonano kradzieży i profanacji świętego miejsca.
Ale niebawem Opatrzność zadała drugi cios, boleśniejszy od pierwszego. Okazało się, że złodziejami byli strażnicy narodowej świętości, świątobliwi ojcowie paulini! Tymczasem główny sprawca tych czynów, paulin Damazy Macoch uciekł z Częstochowy i w towarzystwie Heleny Krzyżanowskiej podróżował po Polsce. Po jakimś czasie ją aresztowano w Proszowicach, a jego w Krakowie na dworcu kolejowym, gdy wysiadł z pociągu. W czasie pierwszego przesłuchania przyznał, że podebrał "z tacy" 35 tysięcy rubli. Poza tym, oskarżono go m.in. następujące czyny:
- swojej kochance, Helenie Krzyżanowskiej, sfałszował metrykę ślubu ze swoim nieistniejącym bratem. Następnie sfałszował akt zgonu "brata". Pozwoliło mu to przedstawiać później Helenę Krzyżanowską jako swoją bratową-wdowę;
- uczyniwszy ją brzemienną, wydał za swojego stryjecznego brata, Wacława Macocha, dając im ślub, po czym drwiąc sobie dalej z celibatu, cudzołożył z "bratową";
- wspólnie z innymi paulinami kradł pieniądze składane przez pątników na msze i ofiary. Gotówkę trwonił na hulankach, spore sumy łożył na kochankę, a także przepuszczał je z publicznymi kobietami;
- z "kolegami" z klasztoru okradał "cudowny" obraz (vide: prorok Baruch!), a drogocenne kamienie i inne wartościowe vota sprzedawał lub rozdawał w prezencie innym kobietom;
- zamordował swojego stryjecznego brata, Wacława Macocha. Kiedy Wacław spał w klasztornej celi, Damazy uderzył go kilka razy siekierą w głowę siekierą. Gdy po zadanych ciosach Wacław jeszcze charczał, paulin-zbrodniarz skrwawionymi rękoma, "dysponował go na śmierć", po czym poderżnął rannemu gardło, a następnie udusił.
Ale czemu się dziwić?! Wybiegając nieco przed chronologię wydarzeń, przytoczę pewien epizod z sali sądowej, który miał miejsce podczas procesu paulina, Damazego Macocha. Otóż jako świadek, zeznawał jego rodzony ojciec, Roch Macoch. Adwokat zapytał świadka: "Czy rodzice Damazego nie mieli skłonności do pijaństwa?" "Nie!" - padła odpowiedź. Przewodniczący składu sędziowskiego: "A Damazy?" Świadek, Roch Macoch: "Zaczął pić, gdy został księdzem, dawniej był porządny."
Paulin Damazy Macoch wywiózł z klasztoru zwłoki zamordowanego przez siebie Wacława Macocha w sofie, którą następnie zatopił w stawie. Dorożkarz przewożący zwłoki został zaprzysiężony przez Damazego do zachowania tajemnicy: "Zanim siądziecie do pojazdu, musicie na rany Zbawiciela przysiąc, że o tym, co się tu stało, nigdy nikomu nie powiecie. Dla dobra Obrazu naszej Panienki stało się, co się stać musiało." Po czym wyjął zza pazuchy krucyfiks i dorożkarz złożył nań przyrzeczenie. Sofa ze zwłokami została odnaleziona przypadkowo już na drugi dzień. Śledztwo doprowadziło policję do owego dorożkarza, który przy wódce za dużo mówił. Jednak podczas przesłuchania, związany przysięgą milczenia, nie chciał niczego ujawnić. Dopiero kiedy został z niej zwolniony, obciążył swoimi zeznaniami paulina, Damazego Macocha.
Po śmierci ojca Gawełczyka, Macoch ukradł z jego spuścizny obligacje wartości 5000 rubli, które wymienił w Warszawie na gotówkę paulin Olesiński. Bazyli Olesiński i Izydor Skarszewski wspólnie z Macochem tworzyli ekipę, która działała razem. Inni paulini woleli "pracować" solo. Ojciec Olesiński miał na utrzymaniu kochankę w osobie pani Nowakowskiej, córki handlarza dewocjonaliami w Częstochowie. Macoch i jego mnisi-wspólnicy okradali skarbiec klasztorny, podkładali fałszywe perły w miejsce prawdziwych. Niewykluczone iż z tego powodu stracił nagle życie inny paulin, który zajmował się jubilerstwem. Mógł przecież rozpoznać z łatwością falsyfikaty od oryginału.
Po tych wydarzeniach nabrano podejrzeń, czy ojciec Jodl zmarł rzeczywiście na delirium tremens, czy został zamordowany?
Ówczesny przeor klasztoru, ojciec Euzebiusz Rejman nie przejawiał specjalnego zainteresowania dyscypliną mnichów. On także balował w szerokim świecie, ciesząc się życiem "normalnego" człowieka. Mówiono, iż zażywał kąpieli morskich w Biarritz oraz w innych hiszpańskich ośrodkach wczasowych i kurortach. Widywano go z jakąś śpiewaczką operową, której w prezencie dawał między innymi brylanty z jasnogórskiego skarbca.
Przeor Rejman miał bardzo dobre układy z caratem, dzięki czemu mógł pełnić funkcję "szefa" klasztoru przez piętnaście lat wbrew woli władz kościelnych. Delegat carski Pietrow, przybywszy na Jasną Górę w związku ze skandalem, nakazał natychmiast opuścić klasztor komisarzom biskupa Zdzitowieckiego, którzy póki co, mieli zawiadywać sanctuarium.
Prasa klerykalna nie mogła przejść obojętnie obok ujawnionych zbrodni na Jasnej Górze. Ksiądz Jan Pawelski pisał w Przeglądzie Powszechnym (1910 r.): "Po kraju całym rozeszła się ponura wieść: Jasnogóra zbezczeszczona! W chwili gdy te słowa piszemy, klasztor częstochowski opasany jest kordonem wojska rosyjskiego i ścisłemu poddany śledztwu. Krew się ścina na myśl, że w sanktuarium Polski przedstawicielem prawa i sumienia jest w tej chwili prawosławny żołdak, a ci, których powołaniem było to sakrum własnym życiem uświęcać, są pod pręgieżem opinii. Straszną była wiadomość przed rokiem, że znalazł się zbrodniarz, który śmiał targnąć się na święty obraz jasnogórski. Kapłan, zakonnik, który miał być stróżem świętości, zaprzysiężonym sługą Królowej Korony Polskiej, był, jak się okazało, ohydnym zbrodniarzem. Rozpusta, pospolita kradzież, wyrafinowane świętokradztwo, fałszerstwo, bratobójstwo - oto, co się kryło pod białym habitem, w którym cały naród widział relikwię Kordeckiego."
Ksiądz Pawelski znalazł jednak usprawiedliwienie dla zwyrodnienia paulinów. Według niego, nie tyle Macoch i inni są winni, że doszło do takiej zbrodni i świętokradztwa, ile fakt, że "chociaż Jasnogóra jest własnością całej Polski, ale dziś szczególniej do Polski rosyjskiej i jej warunkom podlega. Że te warunki nie sprzyjają sprawie katolickiej, tak samo jak nie sprzyjają polskości, to każdy wie." W dalszej części swoich wywodów ks. Pawelczyk już dosłownie majaczy. Winą za zaistniały stan rzeczy obarcza również mariawitów [_4_], których zaistnienie i działalność jest, jego zdaniem, przyczyną, że "zbrodnie jasnogórskie są dalszym ciągiem tego anormalnego stanu". Zresztą wszyscy są winni! Wolnomyśliciele, Żydzi, ateiści, masoneria, bezbożnicy, feministki, ugrupowania lewicowe -dosłownie wszyscy, tylko nie Kościół i paulini...
W trosce o nadszarpniętą reputację "cudownej" ryciny słychać było i inne głosy wołające o pomstę do nieba. 9 października 1910 roku ksiądz Seweryn Popławski w kościele Wszystkich Świętych grzmiał z ambony, w duchu ewangelicznej miłości: "Za to zdeptanie naszych serdecznych uczuć, za pohańbienie naszych świętości - ach! Pasy byśmy z niego darli, szarpali na sztuki!" Ksiądz Popławski nie kryje motywów swojego oburzenia i ujawnia prawdziwy powód napadu wściekłości. Był rozbrajająco szczery: "Powiedzmy sobie otwarcie, my, którym chodzi o wiarę, o dusze współbraci, że żadna sekta, żadna najsilniejsza propaganda ateizmu tyle szkody w duszach zdziałać, tyle ich oderwać nie mogła, ile to uczyniło zbezczeszczenie Jasnej Góry."
Na łamach "Miesięcznika Kościelnego" (1911 r.) ks. Euzebiusz Stateczny, piętnuje poczynania paulinów: "Ta szajka morduje, kradnie, używa, oddaje się rozpuście." Nie szczędzi także słów krytyki przeorowi Rejmanowi.
Po ujawnieniu zbrodni na Jasnej Górze przez kraj przelała się fala oburzenia kleru katolickiego i dewocji. Kazania, procesje, pokuty, modlitwy, odczyty, uczone wykłady i prelekcje - te działania miały wydźwięk propagandowy o charakterze psychologicznym. Czyniono wszystko, aby w polskim bajorku dewocyjnym nie było czasu i sposobności do zastanawiania się nad bezradnością "cudownego" obrazu i w ogóle nad tym, co się stało i kto dopuścił się profanacji.
Już 25 listopada 1909 roku, przeor Euzebiusz Rejman w kazaniu na Jasnej Górze przechodząc do ofensywy propagandowej, powiedział do wiernych: "Dziś patrzymy na znieważony obraz Najświętszej Panny, odarty ręką zbrodniarza z koron i sukni, przy którym od sześciu wieków tylu doznano łask, tylu chorych uleczonych, tylu smutnych pocieszonych, tylu grzeszników nawróconych! Skąd się wziął zbrodniarz i podobny świętokradca tak wielki i gdzie się tego nauczył? Niestety, dziś nie trudno tego się nauczyć: dożyliśmy czasów strasznych, oszczerstwa, kradzieże, kłamstwa, zabójstwa, bluźnierstwa i naśmiewanie się z rzeczy świętych na każdym kroku. Niektóre bezbożne pisma jawnie bluźnierstwa sieją i na Boga powstają, bluźnią Najświętszej Pannie! Czyż od takich nauk daleko jest do czynienia świętokradztwa?" To są słowa człowieka, który sam kradł, kombinował i ponosi całą odpowiedzialność za moralne bagno jasnogórskiego klasztoru. Słowa człowieka, który przepuszczał pieniądze złożone przez pątników w ofierze klasztornej Panience. Miał tyle czelności i tupetu, aby w ten sposób przemawiać do wiernych... W końcu przeor Euzebiusz Rejman uciekł do Ameryki, nie czekając sądowego finału sprawy Macocha i pozostałych. Mówiono o nim, że miał zawsze przy sobie wartościowe papiery opiewające na milion rubli.
Powszechnie zarzucano paulinom, że każdy z nich ma kochankę, a sam przeor Rejman miał ich jakoby aż cztery. Jak zwykle bywa w podobnych sytuacjach, "ludowa" twórczość "okolicznościowa" zaczęła owocować różnego rodzaju wierszykami i piosenkami:
Ojciec Damazy
Kradł z Jasnej Góry, kradł z Jasnej Góry
Obrazy -
A ojciec Izydory
Wkładał je w wory
A ojciec Bazylii
Wywoził je do Brazylii
Odkurzono i te zapomniane powiedzenia pod adresem pobożnych mnichów wszelkiej odmiany i barwy...
"Mnichy są szyderstwem z bożego słowa na ziemi."
"Mnichy tuczą się na grzechach i tyją na padle."
"Klasztory są kamieniem, który przytłoczył ukrzyżowanego przez Rzym Chrystusa."
"W klasztorze wszystko można, nasz gwardian powiada,
byle się nie zwiedziała za bramą gromada."
W XVIII wieku ksiądz Hieronim Juszuński (?) napisał poemat oktawą w sześciu pieśniach pod tytułem "Asketomorja, albo Zgromadzenie fartuszkowe czyli sejm mniszek". Dzieło przypomina "Monamonachię" Krasickiego i poczytywane jest jako aluzja do dzieła Targowicy. Dla nas istotna jest opinia księdza-autora o ówczesnych mnichach jasnogórskich...

To gdy się dzieje, Przeor z Jasnej Góry
Nowe prowadzi z sobą matedóry.
Ta zgraja, którą z sobą przyprowadził,
Był to Pankracy, sławny kaznodzieja,
Ildefons, który zawsze chytrze radził,
Jan, co Przeora znał za dobrodzieja,
Barnab, co trzykroć kapitułę zdradził,
Marek, co już był miany za złodzieja,
Bo kradł spiżarnię, w urzędzie szafarza,
A nawet mówią, iż Wota z ołtarza.
To samo w ten czas u mnichów się działo,
Ludzie nie znani z osób i nazwiska,
Gdy im sposobu do życia nie stało,
Różnej fortuny dziwaczne igrzyska,
Złożyły Mnichów polityczne ciało.
Tupet Kościoła i mnichów jasnogórskich po ujawnieniu zbrodni świętokradztwa popełnionej przez nich samych, jest godny podziwu i przeszedł wszelkie oczekiwania. Problem był jednak o wiele poważniejszy, aniżeli tylko kwestia, że oto znalazł się jeden zbrodniarz w ich szeregach. I cóż oni są temu winni?! Dewotki wyjąc, mdlały z wrażenia. Odnotowano przypadki pomieszania zmysłów. Wreszcie paulini wydali apel-odezwę do wiernych, gdyż trzeba było ratować własną reputację i klasztornego biznesu...
"Wobec stwierdzonego udziału Damazego Macocha, Paulina, w ohydnej zbrodni morderstwa, ojcowie Paulini, ciężko dotknięci straszną zniewagą Boga w miejscu, szczególnej czci Jego Matki od wieków poświęconym, dotknięci sprofanowaniem tej Jasnej Góry, będącej twierdzą ducha narodu, dotknięci wreszcie pohańbieniem swej Matki-Zakonu, czują się w obowiązku z najwyższym bólem i oburzeniem przeciwko ohydnej zbrodni zaprotestować i wobec świata i narodu z całą mocą zaznaczyć, iż najmniejszego nie mieli w niej udziału. My, niegodni stróże, najdroższego skarbu narodu, aż nazbyt pojmujemy cały bezmiar zbrodni, wobec której, zda się, niknie i blednie świętokradzkie znieważenie cudownego obrazu i odarcie go z kosztownych koron i szat. Tamta zbrodnia dla zakonu naszego była to klęska i ból. Obecna jest hańbą! Tamta wywołała po całej polskiej ziemi nieprzerwane ekspiacyjne nabożeństwa, zakończone epoką, niezapomnianą chwilą koronacyi, które zwiększyła w narodzie cześć i miłość dla naszej Jasnogórskiej Pani. Obecna wzbudza tylko drżenie rąk i lęk, czy przez nią nie zachwieje się wiara narodu? [_5_] Wobec ogromu nieszczęścia, jakie nas przygniotło, złamani i bezradni w miłosierdziu Boga jedynie całą ufność naszą pokładamy. Odruchowo tylko raz jeszcze wobec kraju całego protestując zapewniamy, że wszelkich dołożymy usiłowań, by świątobliwem i zakonnem życiem odpowiedzieć szczytnemu powołaniu stróżów miejsca świętego. Od kilku lat czyniliśmy wszystko, co było w naszej mocy, aby na drodze legalnej zaprowadzić ścisłe przestrzeganie reguł i konstytucyi zakonnych. Nie od nas jednak zależało zmienić przepis prawa państwowego, który czuwanie nad karnością zakonną nie całemu zgromadzeniu, ale jednej tylko osobie powierza. [_6_] Przed paru miesiącami, opierając się na dekrecie Stolicy Świętej, przez obecnie panującego monarchę najwyżej zaakceptowanym, staraliśmy się przepis rządowego prawa ku lepszemu pełnieniu cnót zakonnych wykorzystać, zmieniając osobę kierującą. [_7_] Jak wówczas zwróciliśmy się do społeczeństwa z prośbą, by niewczesną ingerencyą swą nie przeszkodziło nam w podjętym dziele reformy, tak dziś znowu zwracamy się do społeczeństwa, prosząc o sprawiedliwość, by za zbrodnie jednostki nie piętnowano zakonu. Przepraszając Boga za przyczyną Najświętszej Maryi Panny jasnogórskiej za zbrodnię, przez nieszczęsnego brata popełnioną, wzywamy cały kraj do udziału w ekspiacyi za bezmierną zniewagę miejsca świętego. Na przebłaganie Boga ojcowie Paulini, w cudownej kaplicy na Jasnej Górze codziennie odprawiać będą msze święte wynagradzające; w przyszłą zaś niedzielę, 9 października, odprawią uroczyste ekspiacyjne nabożeństwo z wystawieniem Najświętszego Sakramentu. OO. Paulini. Jasna Góra, dn. 5 października 1910 r."
Oczywistą jest rzeczą, że w tych wszystkich działaniach paulinów i Kościoła chodziło o to, aby wierni nie wyzbyli się przywiązania i nie zaprzestali wdzięczyć do "narodowej świętości"... Bo tak naprawdę tutaj w grę wchodzą niewyobrażalne sumy pieniędzy zostawianych na Jasnej Górze przez pątników.
Biskup Zdzitowiecki, wsławiony pisaniem do władz zaborczych skarg na tych, którzy różnili się od niego poglądami, podszedł do paulinów zgoła inaczej. Po ujawnieniu jasnogórskich podłości, przybył do klasztoru i po długiej modlitwie przed "cudownym" obrazem, zwołał konwent paulinów do kapitularza. Poinformował zakonników, że postanowił:
"Wobec strasznej, a w dziejach naszego Kościoła niesłychanej zbrodni i hańbiących nadużyć, jakich widownią stał się klasztor Jasnogórski, to Sanctuarium nasze, z uwagi na oburzone i zatrwożone sumienie religijne i narodowe, Ojcowie Paulini, nim będą poczynione dalsze kroki, zostaną odsunięci od zarządu klasztoru. Pieczę nad nim obejmuje specjalna delegacya biskupia, składając się z duchowieństwa świeckiego. Na znak żałoby zostaną zawieszone solenne nabożeństwa, śpiewy, nawet gra na organach, odprawione będą tylko ciche Msze św."
Następnie opieczętowano klasztorny skarbiec i sporządzono stosowny protokół. Decyzje bpa Zdzitowieckiego zostały ujęte w następujące punkty:
1. Klucze od zakrystii, stypendia mszalne i wszelkie vota pozostawać mają pod opieką delegowanych przez J.E. komisarzy.
2.Wszystkie przybywające na Jasną Górę kompanie pątników przyjmowane i wprowadzane być mają do klasztoru przez świeckich księży.
3. OO. Paulinom zabroniono odprawiać msze św. i nabożeństwa przed obrazem M.B.Cz.
4. Ofiary składane przez nabożnych, wręczane być mają ojcu przeorowi za pokwitowaniem na piśmie.
5. Wszelkie wypłaty ma dokonywać włącznie przeor klasztoru.
6. Przyjmowanie osób obcych na noclegi do klasztoru jest zakazane.
7. Osobom obcym wstęp za klauzurę jest surowo zabroniony.
8. Komisarze, delegowani przez J.E. Biskupa, mają prawo wydawać inne rozporządzenia, które uznają za stosowne.
I na tym można by było zakończyć krótką relację z epizodu na Jasnej Górze, ale dla ścisłości, należy jeszcze dodać, że paulini nie mając pewności co do samych siebie, woleli nie kusić szatana, przeto zabezpieczyli obraz przed kolejnymi kradzieżami, bardzo zmyślnym urządzeniem. A więc srebrną blachę, przymocowano na trzycalową stalową płytę, a pod obrazem umieszczono stalową skrzynię. Zasłona zakrywająca ikonę wchodziła swoim brzegiem do skrzyni, która samoczynnie zatrzaskiwała się w razie próby dotknięcia obrazu. W ten sposób M.B.Cz. w chwili niebezpieczeństwa "ewakuowała się" do owego stalowego i ogniotrwałego pudła. Tak więc klasztorny "majątek narodowy" doczekał się ludzkiej, porządnej ochrony, gdyż do tej pory był bezbronny i "niemocny".
I również nigdy nie będziemy wiedzieć na czym polega "cudowność" jasnogórskiego obrazu. Jeżeli bowiem zgodzimy się, że nie chodzi tutaj o "cudowne" przysparzanie gotówki zawiadującym ikoną paulinom, to obraz może tylko pomóc co niektórym dewocieć w sentymencie religijnym, który na przestrzeni wieków, Kościół wypracował i rozbudził. Ci, którzy głoszą i propagują "cudowność" obrazu N.M.B. sami w te jego wszystkie nadprzyrodzone cechy nie wierzą. Kardynał Aleksander Kakowski (1862-1938) wolał wyjechać w roku 1934 do sanatorium w Karlsbad (Karlovy Vary) w heretyckich Czechach w celu podratowania zdrowia, niż udać się z prymicją na Jasną Górę, aby tam wymodlić cudowne uleczenie. No bo któż może doświadczyć dobroczynnych skutków nadzwyczajnych właściwości obrazu, jak nie ksiądz, a co dopiero biskup?!
Kończę już wątek ciemnych spraw Jasnej Góry. Dodam tylko, że w dzień Trzech Króli 1912 roku wpłynął do sądu akt oskarżenia przeciwko trzem księżom paulinom: Damazemu Macochowi, Izydorowi Starczewskiemu i Bazylemu Olesińskiemu. Ponadto oskarżono cztery osoby świeckie. Zarzucano im morderstwa, udzielanie pomocy zabójcom, zacieranie śladów zbrodni Wacława Macocha, dorobienie kluczy do skarbca klasztornego, kradzież 10 tysięcy rubli z "tacy", wykradzenie zmarłemu paulinowi Gawełczykowi 5 tysięcy rubli w listach zastawnych oraz fałszowanie metryk i pieczęci. Księdza paulina Damazego Macocha oskarżono ponadto o poślubienie H. Krzyżanowskiej pod fałszywym nazwiskiem. Przeor paulinów, Euzebiusz Rejman podupadł był coś nagle na zdrowiu i leczył się w tym czasie w zakładzie dla nerwowo chorych w "Barmherziger Brueder" pod Wiedniem, gdzie paradował w ubiorze świeckiego księdza.
Niepocieszony "nadzorca" jasnogórskiego klasztoru, biskup Zdzitowiecki, zwrócił się do sądu, aby rozprawa toczyła się przy drzwiach zamkniętych. Sąd jakkolwiek niezawisły, lecz bojaźliwy i asekuracyjny, wysłał zapytanie do ministra sprawiedliwości, czy proces może być prowadzony przy drzwiach zamkniętych. Ministerstwo orzekło, iż zgodnie z prawem proces powinien toczyć się przy drzwiach otwartych.
W międzyczasie pojawiła się informacja, że w więzieniu przejęto gryps paulina Starczewskiego do paulina Macocha, w którym nadawca zwracał się do Damazego, aby nie mówił przed sądem, że on, Starczewski, wiedział coś o planowanym morderstwie. Z tego powodu prokuratoria chciała ponoć przeprowadzić dodatkowe śledztwo.
Tymczasem pojawiło się papieskie motu proprio żądające, aby nie stawiano kleru przed świeckimi sądami, nawet za przestępstwa kryminalne. Papież najwyraźniej był pod silnym wpływem dzieł "świętego" Liguori'ego, który nauczał "chrześcijańskiej moralności" sofizmatami, rozgrzeszającymi każdą, nawet największą podłość, jeżeli została spełniona w Kościele lub dla jego dobra.
Sąd piotrkowski skazał paulina Damazego Macocha na 12 lat ciężkich robót; paulina Izydora Starczewskiego na 5 lat rot aresztanckich; paulina Bazylego Olesińskiego na 2 i pół roku rot aresztanckich; Helenę Macoch na 2 lata więzienia. Poza tym skazano pozostałe osoby. Za granicę zdołali zbiec: klasztorny sługa, Załóg, oraz przeor klasztoru, ksiądz Euzebiusz Rejman. Za obydwoma rozesłano listy gończe, jednak nigdy nie dosięgła ich ręka sprawiedliwości świeckiej...

[_1_] O poddaniu Jasnej Góry przez przeora Augustyna Kordeckiego, pisałem w "BEZ DOGMATU", nr 13/1994 r.
[_2_] K.W. Wójcicki: Pamiętnik Dziecka Warszawy,1870 r.
[_3_] Jeden z architektów zatrudnionych przy pracach remontowych na Jasnej Górze.
[_4_] Założona w roku 1893 przez F. Kozłowską w Płocku Polska Kongregacja religijna mająca na celu odnowę życia chrześcijańskiego w Kościele katolickim. W roku 1906 potępiona przez Rzym i rozwiązana na mocy decyzji władz kościelnych. Kontynuowała działalność jako odrębna sekta.
[_5_] Przynajmniej to zdanie jest szczere.
[_6_] Ładne musiały być obyczaje na Jasnej Górze, skoro karności "świątobliwych mężów", idących "za powołaniem" na służbę Bogu, musiało strzec wielu obserwatorów, bowiem zakonnicy sami sobie nie wierzyli i nie byli pewni, czy zdołają wytrwać w cnotach ewangelicznych
[_7_] Chodzitu o osobę przeora, w duchu ewangelicznej miłości bliźniego, szczerze znienawidzonego przez biskupa Zdzitowieckiego, któremu kanonicznie podlegał jasnogórski klasztor. Główną przyczyną antypatii biskupa do Rejmana były między innymi jego więcej niż dobre stosunki z rosyjskimi władzami, oraz "nieusuwalność" z funkcji przeora.


Awatar użytkownika
Dzik
Posty: 974
Rejestracja: 18 lut 2011, 14:00
wyznanie: Protestant
Lokalizacja: Polska
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Re: Czy Polska w 2017 roku będze płonąć?

Postautor: Dzik » 04 lut 2017, 20:50

Ciąg dalszy prawdziwej historii "cudów" na Jasnej Górze

Bardzo proszę uprzejmie moderatorów aby wyjątkowo pozostawili w całości także te historie na aby każdy Polak mógł poznać prawdę o bałwochwalczym obrazie w Częstochowie, na którym budowana jest przez Watykańczyków fałszywie tożsamość narodowa Polaków.


„W Częstochowie, na Jasnej Górze był piękny słowiański klasztorek dla dziewic poświęconych Bogini i wielka szkoła duchowa, kapłańska dla Ofiarnic Bogini Lajli. Został spalony razem z załogą przez przybyłą z Węgier do Polski militarną sektę Paulinów. Zamordowano około 80-100 kapłanów i kapłanek, paląc ich żywcem. Łącznie w pogromie najazdu paulińskiego zginęło ponad 3 tysiące wyznawców kultu bogini Lajli. Łysa Góra Świętokrzyska powinna być jak najbardziej odrestaurowana jako miejsce na kult BOGINI Lajli, który tam czasem jeszcze po cichu ktoś okazjonalnie sprawuje! Jan Długosz w swoich Kronikach wspomina Lailę jako boginię powszechnie czczoną na całym Mazowszu. Bogini jako Lada była czczona powszechnie w całym dorzeczu Warty. Słowo Ladacznica w swym pierwotnym znaczeniu wskazywało na dziewice poświęcające się świątynnej służbie Bogini Lada, nie miało żadnej konotacji seksualnej z wyjątkiem dziewictwa i świątynnej służby dla Bogini. Służebniczki bogini były brutalnie brane w niewolę i sprzedawane do ówczesnych burdeli chrześcijańskich, stąd późniejsze pejoratywne określenie ladacznica oznaczające kobiety zmuszane do niewolniczego seksu przez chrześcijańskich najeźdźców.

Wszystkie starsze, budowane w Polsce kościoły katolickie i sanktuaria pod wezwaniem maryjnym były pierwotnie miejscami kultu słowiańskiej Bogini, a ich chrystianizacja polegała głównie na przypisaniu cech lokalnej Bogini do katolickiej Maryi, pozostawiając tytuły, jak Królowa Nieba czy Matka Boska. Każde znajdowane miejsce kultu słowiańskiej bogini zamieniano w kościół lub sanktuarium maryjne, a proceder ten był powszechny jeszcze w XVI-XVIII wieku, podczas gdy w XIX wieku mamy jedynie pojedyncze takie incydenty.”
https://opolczykpl.wordpress.com/2012/1 ... mitologii/


Dlaczego należałoby zdetronizować Maryję z tronu królowej Polski? :
http://epafroditos.blogspot.de/2010/01/ ... 4d11f2ffc2


Ciemna strona Jasnej Góry
W szwedzkim potopie roi się od mitów
Próżno kule ogniste padały na dachy, próżno najdzielniejsi puszkarze nadludzkie czynili usiłowania. Ilekroć wiatr zwiał morze dymów, klasztor ukazywał się nietknięty, wspaniały jak zawsze". "Mueller, wyprawiwszy się do Jasnej Góry, miał trudniejsze zadanie, porwał się bowiem na Pana Boga. (...) Ale starcie z siłami nadprzyrodzonymi Szwedom się nie powiodło: ich pociski odpadały od murów albo przelatywały ponad dachami kościoła, nie wyrządzając żadnej szkody" - te cytaty, pochodzące z Trylogii Henryka Sienkiewicza oraz z kronik siedemnastowiecznego historyka Wespazjana Kochowskiego, odzwierciedlają wiedzę przeciętnego Polaka o obronie Jasnej Góry. Powszechnie wiadomo, że to właśnie obrona sanktuarium zmieniła niekorzystny dla nas przebieg wojny polsko-szwedzkiej - stała się bowiem zarzewiem powstania przeciwko najeźdźcom. Czy tak było rzeczywiście? Osławiony potop szwedzki wprost roi się od półprawd i mitów.

Fakty
Kiedy w lipcu 1655 r. czternastotysięczna armia szwedzka dowodzona przez feldmarszałka Arvida Wittenberga przekroczyła granice Rzeczypospolitej, nasz kraj stanął na krawędzi katastrofy. Rosjanie, pokonawszy słabe siły polskie, zajęli i spustoszyli prawie całą Litwę, a Kozacy Bohdana Chmielnickiego, mszcząc się za Beresteczko, podchodzili pod Lwów, ścigając zdemoralizowane i zmęczone długotrwałymi walkami pułki kwarciane.
Zgromadzone pod Ujściem pospolite ruszenie wielkopolskie, wsparte garścią piechoty łanowej, dla zachowania pozorów wystrzeliło kilka razy z dział na wiwat, a potem z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku poddało się Szwedom. W ciągu kilku miesięcy wojska Karola Gustawa opanowały prawie całą Koronę. Szlachta w większości województw wypowiedziała posłuszeństwo Janowi Kazimierzowi, sam król uszedł do swoich prywatnych włości na Śląsku, a wojska kwarciane, zachęcone wypłatą zaległego żołdu, przeszły na stronę wroga. Kiedy wydawało się, że Karol Gustaw osiągnie wymarzone Dominium Maris, a Rzeczpospolita zostanie rozdrapana przez Siedmiogrodzian, Rosjan i Kozaków, w Polaków wstąpił nowy duch. Wyzwolili Warszawę i wyparli Szwedów na Pomorze. Przy pomocy Tatarów, którzy stali się sojusznikami Korony, rozgromili Siedmiogrodzian i spacyfikowali Ukrainę. Gdy zaś wojna ze Szwedami skończyła się w dwóch bit-wach pod Połonką i Cudnowem, rozgromili Rosjan. Rzeczpospolita została uratowana. Tyle fakty. Momentem zwrotnym w wojnie była obrona klasztoru Jas-nogórskiego - czytamy w jednym z leksykonów. To już nie fakt, to mit.

Biała flaga Kordeckiego
Rozpowszechniony jest sąd, że klasztor był słabo przygotowany do obrony. Już współcześni mieli jednak na ten temat rozbieżne zdania. Jedni pisali: "Forteca bardzo silna", a inni: "Nie dość silna" albo "Forteczka mała i mało na ten czas obronna". Najwięcej wiedzy o stanie umocnień miał Stanisław Kobierzycki, magnat z przygotowaniem wojskowym, często bywający na Jasnej Górze, który pisał: "Klasztor miał bardzo wysokie mury, ziemią obsypane, cztery bastiony i bardzo szeroki rów okólny". Umocnienia znajdowały się na skalistym wzgórzu, dominującym nad okolicą. Gen. Mueller, dowódca oblegających wojsk, informował Karola Gustawa, że nie ma szans na sukces bez silnej artylerii i długotrwałych szturmów.
Szwedzkie siły liczyły nieco ponad 1500 żołnierzy, z tego przynamniej połowę stanowiły polskie oddziały kwarciane, które przeszły na szwedzką stronę. Polacy nie kwapili się do ataków na sanktuarium. Załoga częstochowska liczyła 200-250 ludzi. Obrońcy dysponowali dużo silniejszą artylerią niż Szwedzi (przede wszystkim o większym zasięgu). Dopiero pod koniec walk dotarły pod klasztor nowe oddziały szwedzkie oraz sześć ciężkich dział. Prawdą jest, że Jasna Góra była ostrzeliwana, a ciężkie działa uszkodziły mury, lecz do bezpośrednich szturmów nie dochodziło. Szwedzi raczej blokowali klasztor, niż go atakowali. Przez cały czas trwały rozmowy między stronami. Przeor jas-nogórskich paulinów, ks. Augustyn Kordecki, złożył nawet akt poddańczy, w którym wyrzekał się Jana Kazimierza i oddawał pod opiekę króla szwedzkiego. W tajemnicy przygotowywano się do kapitulacji. Okazało się również, że część klasztornej załogi próbowała podnieść bunt. Te nastroje spacyfikowano, podwajając żołd. Szwedzi jednak, dla których oblężenie oznaczało wiązanie sił tak potrzebnych w innych miejscach (szczególnie na Pomorzu, gdzie bronił się Gdańsk), postanowili odejść.
Obraz Matki Boskiej został wywieziony z sanktuarium i zastąpiony kopią, a część kosztowności ukryto. Polacy służący w szwedzkiej armii wyłowili ten skarb z pobliskiego stawu. Opis oblężenia umieszczono w "Nowej Monachomachii", którą podpisał przeor Kordecki. Ten pamiętnik, uważany przez długi czas za najważniejsze źródło informacji, omija niewygodne fakty, na przykład nie przytacza w całości dokumentu, w którym uznawano władzę Karola Gustawa.
https://www.wprost.pl/42001/Ciemna-strona-Jasnej-Gory


Legenda Jasnej Góry zaczęła narastać dopiero za sprawą broszury księdza Kordeckiego „Nowa Gigantomachia” wydanej trzy lata po oblężeniu. Przeor przyrównał w niej obronę klasztoru do… wojny trojańskiej.
http://wolnemedia.net/cud-jasnogorski/


Historia i symbolika obrazu Matki Boskiej w Częstochowie

Posted by husyta w dniu Maj 27, 2009

Artykuł ten zredagowałem po zapoznaniu się z informacjami na temat pochodzenia i symboliki obrazu Matki Boskiej na Jasnej Górze w Częstochowie, które znajdujemy na stronach Paulinów w Częstochowie i w Toruniu.
Przyznam szczerze, byłem zaszokowany.

Legenda o powstaniu obrazu
Na stronie Paulinów z Częstochowyprzytoczona jest legenda o tym, że autorem obrazu jest św. Łukasz.
„Św. Łukasz ewangelista namalował własnoręcznie obraz Najświętszej Maryi Panny na deskach stołu, przy którym modliła się i zasiadała do posiłku. Uczynił to na prośbę niektórych wiernych tudzież na pamiątkę piękności Bogurodzicy. Obraz przedstawiał Ją trzymającą Dziecię Jezus na ręku. …”

Pod koniec tekstu w zakładce –Legenda powstania – jest informacja, że
Dzisiaj można z całą świadomością stwierdzić, że ikona ta nie jest autorstwa św. Łukasza, gdyż tylko opierała się na bizantyjskiej legendzie, która towarzyszyła czczonej na Wschodzie ikonie Matki Bożej z Dzieciątkiem.

Przez wieki jednak ta legenda była obowiązującą prawdą o powstaniu obrazu. Na stronie Paulinów z Torunia ta legenda o Łukaszowym autorstwie obrazu nadal jest mocno uwypuklona.

Legendy o Łukaszu jako autorze różnych ikon musiały być w średniowieczu bardzo popularne. Ks. Jan Kracik podaje w artykule pt. „Jak Władysław Opolczyk Jasnej Góry nie fundował” , że
„Poczynając od V w. św. Łukaszowi przypisano autorstwo ok. siedmiu tys. obrazów, choć ewangelista nie namalował żadnego, jako że pierwsi chrześcijanie rygorystycznie przestrzegali zawartego w I przykazaniu Dekalogu zakazu jakichkolwiek wizerunków religijnych.”

Ks. Kracik odwołuje się tutaj do przykazania z księgi Wyjścia
Księga Wyjścia 20,4 Nie czyń sobie podobizny rzeźbionej czegokolwiek, co jest na niebie w górze, i na ziemi w dole, i tego, co jest w wodzie pod ziemią.
20,5 Nie będziesz się im kłaniał i nie będziesz im służył, gdyż Ja Pan, Bóg twój, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze winę ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia tych, którzy mnie nienawidzą.

I tutaj pewna obserwacja:
Skoro pierwsi chrześcijanie rygorystycznie przestrzegali zakazu tworzenia i czczenia jakichkolwiek wizerunków religijnych, to czy współcześni chrześcijanie nie powinni czynić podobnie? Czy Pan Bóg odwołał to przykazanie i zakaz ten przestał już obowiązywać? Oczywiście, że nie, zatem oddawanie czci obrazom nadal jest łamaniem Bożego przykazania.

Przybycie obrazu do Polski
Paulini z Torunia podają że obraz trafił do Polski za sprawą Władysława Opolczyka, który miał go przywieść z Rusi, ale interesująca jest też legenda, jak trafił on na Ruś.
„Święty Łukasz Ewangelista miał namalować w Jerozolimie dwa obrazy Matki Bożej, z których jeden dostał się do Italii i jest czczony we Florencji, a drugi został przeniesiony z Jerozolimy do Konstantynopola przez cesarza Konstantyna i złożony w jednej z tamtejszych świątyń. Służący w wojsku cesarskim książę ruski Lew zapragnął ten Obraz przywieźć z Konstantynopola do swoich posiadłości i umieścić w specjalnie na ten cel wzniesionej świątyni. Konstantyn ustąpił jego usilnym naleganiom i podarował mu cenny Wizerunek, który został przeniesiony na Ruś. Książę Lew przyozdobił Obraz złotem, szlachetnymi kamieniami i kosztownościami i polecił czcić go poddanym.”

Paulini tworzą legendę o cudach związanych z obrazem.
„Obraz zasłynął licznymi cudami. Zbiegały się do niego coraz większe tłumy. W czasie walk prowadzonych na Rusi przez Kazimierza Wielkiego, a następnie przez Ludwika Węgierskiego, Obraz Matki Bożej ukryto w zamku w Bełzie. Ludwik Węgierski powierzył zarząd Rusi Władysławowi księciu opolskiemu, który znalazł Obraz w Bełzie i postanowił go stamtąd zabrać do swoich posiadłości. Władysław zapałał szczególną czcią do Maryi z Cudownego Wizerunku z chwilą, kiedy za Jej przyczyną odniósł zwycięstwo nad oblegającymi Bełz wojskami litewskimi i tatarskimi. W czasie tego oblężenia książę prosił Najświętszą Pannę o pomoc. Jedna ze strzał wypuszczona przez Tatarów zraniła szyję Maryi na Wizerunku. Po tym wypadku mgła otoczyła oblegających, ogarnął ich strach, a książę, wykorzystując okazję, rzucił się z wojskiem na nieprzyjaciół i rozpędził ich.”

Legendy związane z przewiezieniem obrazu do Polski
Paulini tak piszą o tych okolicznościach:
Pod koniec rządów Władysława Opolczyka na Rusi, załadowano Cudowny Obraz na wóz i chciano go przewieźć na Śląsk. Konie nie mogły jednak ruszyć z miejsca. Książę kazał powiększyć zaprzęg, lecz i to nie pomogło. Wówczas Władysław Opolczyk ukląkł i złożył ślubowanie, że jeżeli przewiezie Obraz na wybrane miejsce, to wybuduje tam kościół na cześć Boga Wszechmogącego, Błogosławionej Maryi Panny i Wszystkich Świętych, umieści w nim Cudowny Wizerunek oraz ufunduje klasztor, w którym osadzi zakonników paulinów, odpowiednio ich uposażając. Gdy książę z otoczeniem powstał z modlitwy, konie ruszyły bez trudu. Obraz przywieziono do miejscowości zwanej Jasną Górą, w pobliżu miasta Częstochowy i złożono w tamtejszym kościele. Książę zgodnie ze ślubowaniem wybudował tu klasztor i sprowadził do niego Ojców Paulinów, którym oddał w opiekę tę cenną relikwię.
Obraz Maryi zasłynął tu licznymi łaskami i cudami. Oryginał pergaminowego dokumentu z aktem fundacji Jasnej Góry przez Władysława Opolskiego z 1382 roku zachował się do dziś w bibliotece klasztornej.

Tak więc według Paulinów obraz był przez jakiś czas ukryty w Bełzie, gdzie pomógł odnieść Władysławowi Opolczykowi zwycięstwo nad Litwinami i Tatarami, a potem został przewieziony na Jasną Górę po tym, jak Władysław Opolczyk złożył ślub, że ufunduje klasztor.
Te informacje są sprzeczne z tym, co ustalili historycy. Ks. Jan Kracik pisze, że według ustaleń historycznych, wspomnianego obrazu nigdy nie przechowywano w Bełzu, a Opolczyk nie był tam oblegany ani nie ślubował zbudowania klasztoru i oddania paulinom wizerunku …

Ks. Kracik tak pisze o pochodzeniu i przybyciu obrazu do Polski
Z podsumowań prowadzonych w XX w. badań historyków i historyków sztuki wynika, że jasnogórski obraz Matki Boskiej został wykonany najprawdopodobniej na początku XIV w. w Italii, przez malarza wzorującego się na ikonie bizantyńskiej. Do Polski obraz przywiozła zapewne królowa Jadwiga, przybywając do Krakowa po koronę w 1384 r. i przekazała go paulinom z Częstochowy (być może spełniając wolę swej matki Elżbiety), niewykluczone że przez Władysława Opolczyka…
Ks. Kracik dodaje, że Władysław Opolczyk nie miał kompetencji do tego, aby być fundatorem klasztoru. Więcej, w pewnym momencie był organizatorem buntu wobec królowej Jadwigi i króla Jagiełły. Planował nawet rozbiór Polski.

Gdy w 1387 r. Jadwiga wyruszyła na Ruś, by przyłączyć ją do Polski, Opolczyk wezwał mieszkańców Rusi do stawienia królowej oporu. Nie złożył jej też hołdu. Zrozumiawszy, że Jagiełło nie dopuści do utrwalenia jego wpływu na rządy krajem ani do zawłaszczenia przezeń lennych ziem, książę wkroczył na drogę zdrady. Po nieudanych próbach usunięcia króla z Polski oddał w zastaw krzyżakom ziemię dobrzyńską. Odmówił złożenia Jagielle hołdu i w 1392 r. zorganizował koalicję (krzyżacy, Brandenburgia, Węgry), która miała dokonać rozbioru Polski, a Opolczykowi umożliwić uwłaszczenie się na lennych terytoriach. Z paru powodów nie doszło do agresji na Polskę …

Otaczanie obrazu nimbem cudowności
Ks. Kracik tak pisze o kreowaniu tego nimbu:
Jeśli jednak obraz miał się stać obiektem czci i przyciągać pątników, potrzebował czegoś więcej niż sucha informacja o jego pochodzeniu. Niezbędna była legenda i wieści o cudach. Legenda, jak zwykle, nie odtwarzała historii, lecz opowiadała o niej tak, by uwiarygodnić niezwykły charakter wizerunku towarzyszącymi jego początkom nadprzyrodzonymi wydarzeniami. Miały się one dziać przy jego powstawaniu czy znalezieniu, wskazywały też wybrane nie przez ludzi miejsce, na którym ma być czczony.
Pierwsza legenda nobilitująca obraz częstochowski (potrzebowali jej paulini i pątnicy, o których napływie świadczą pierwsze relacje o cudach z lat 1420-35) powstała przed 1430 r., trzy następne w latach 1515–1524. Każda przypisała namalowanie wizerunku św. Łukaszowi, włączając w szereg posiadaczy obrazu cesarzy Konstantyna i Karola Wielkiego, księcia ruskiego Lwa oraz Władysława Opolczyka, który oblężony w Bełzu przez Tatarów i Litwinów ocalał dzięki temu wizerunkowi. Gdy książę wiózł obraz do Opola, konie nie mogły ruszyć z miejsca, dopóki Władysław nie złożył ślubu, że zbuduje paulinom klasztor i odda im wizerunek Matki Boskiej.

Cierpienia obrazu
Same legendy nie wystarczyły. Trzeba było jeszcze uczynić z obrazu obiekt prześladowań. Ks. Kracik tak o tym pisze:
W Wielkanoc 1430 r., podczas napadu na klasztor jasnogórski, obraz został odarty ze złota, pereł i wotów oraz uszkodzony. Podejrzenie padło na husytów z pobliskiego Śląska. … Z czasem okazało się jednak, że świętokradztwa – aczkolwiek nie dla profanacji, lecz dla rabunku – dokonali polscy katolicy, kilku szlachciców, którzy dobrali sobie kompanów z Czech, Moraw i Śląska. Ukarano ich więzieniem. Kilkadziesiąt lat później opisał to dokładnie i uczciwie Długosz. W legendach napastnikami pozostali oczywiście husyci (naród wolał tę wersję i jej trzymali się kaznodzieje), którzy mieli znieważyć wizerunek, plując nań i uderzając dwukrotnie mieczem w policzek Maryi.
Widoczne na nim dwie rysy – jak wykazały badania obrazu – powstały nie w wyniku uderzenia ostrzem (autor pierwszej legendy przypisał blizny tatarskiej strzale w Bełzu), lecz przez pociągnięcie pędzlem, a uczynił to malarz naśladujący obraz, na jakim się wzorował, skaleczony w nieznanych okolicznościach.

(Zobacz jak pisał Jan Długosz o rzekomej napaści Husytów na Jasną Górę)

Według Paulinów z Torunia, napadu dokonali łotrzy, którymi według tradycji byli Husyci. Odwołują się do Jana Długosza, ale przekręcają jego narrację i nadają napadowi wymiar polityczny, że był próbą rozbicia Unii Polsko-Litewskiej.
Długosz w swych kronikach opisuje napad łotrów na Jasną Górę w roku 1430, a więc 48 lat po zbudowaniu klasztoru. Wzięli w nim udział bezbożni rabusie, których przyciągnęły liczne cenne wota, a także – według tradycji – husyci … Napad miał ponadto charakter polityczny, był próbą rozbicia Unii Polsko-Litewskiej.

Symbolika obrazu
Tutaj odwołam się do tekstu podanego przez Paulinów z Torunia, którzy łączą symbolikę obrazu z objawieniami fatimskimi.
W 1917 roku zabłysło nowe światło dla ludzkości. Były to objawienia w Fatimie, podczas których Maryja ostrzegała i ukazała sposoby ratunku dla współczesnego świata. Papież Pius XII w 1942 roku uznał orędzie fatimskie za prawdziwe i nazwał żądania Najświętszej Panny „jedynym ratunkiem dla świata”.
W tym świetle warto jeszcze raz zastanowić się nad wymową obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej, który Maryja wybrała sobie jako znak pełnego łask królowania nad naszym Narodem. Przyjrzyjmy się pod tym kątem gestom Matki Bożej i Pana Jezusa na Obrazie Jasnogórskim. Dzieciątko Jezus wskazuje rączką na Matkę Bożą i jakby odwdzięczając się za słowa, które Ona powiedziała w Kanie Galilejskiej: „Zróbcie wszystko cokolwiek wam powie”, mówi do nas dzisiaj: „zróbcie wszystko cokolwiek Ona wam powie”. (Maryja mówi bowiem do nas w swych objawieniach przez cały wiek dziewiętnasty i dwudziesty, aż do tej pory). Matka Boża zaś wskazuje ręką na swoje Serce jakby chciała powiedzieć: „Wtedy moje Niepokalane Serce zatriumfuje”.

To ostatnie zdanie można w pełni zrozumieć w świetle objawień fatimskich, gdzie Najświętsza Panna, przepowiadając z bólem cierpienia ludzkości, wojny i kataklizmy, obiecuje jednak: „Ale na końcu Moje Niepokalane Serce zatriumfuje.” Zatriumfuje zaś wtedy, gdy wypełnimy Jej żądania, gdy zaprzestaniemy grzeszyć i będziemy czynić pokutę, gdy oddamy się całkowicie Jej Sercu, gdy różaniec stanie się naszą codzienną modlitwą jednoczącą nas z Królową. W Fatimie w 1917 roku Maryja wezwała całą ludzkość do poświęcenia się Jej Niepokalanemu Sercu.

Sprzeczność symboliki obrazu z Pismem Świętym.
Według Paulinów, Pan Jezus wskazuje na Marię i mówi: zróbcie wszystko cokolwiek Ona wam powie.
Paulini odwracają tutaj sens słów Marii wypowiedzianych w Kanie Galilejskiej, kiedy złożyła świadectwo o Jezusie:
„Co on wam powie, czyńcie” (Jan 2:5). Maria wskazała na Jezusa i wezwała uczniów do posłuszeństwa wobec tego, co On mówił. Pan Jezus z obrazu wskazuje paluszkiem na Marię i wzywa do posłuszeństwa wobec tego, co ona mówi. Papież Pius XII naucza, że mamy słuchać tego, co Maria mówi w objawieniach fatimskich.

Po drugie,
Bóg Ojciec złożył świadectwo o Jezusie:
Marek 9: (7) I powstał obłok, który ich zacienił, a z obłoku rozległ się głos: Ten jest Syn mój umiłowany, jego słuchajcie.

Bóg Ojciec i Maria wskazują na Jezusa i mówią: Jego słuchajcie. To, co Pan Jezus nauczał, mamy w Piśmie Świętym. Aby wprowadzać w czyn nakaz Boga Ojca i Marii, musimy je poznawać. Nie znając Pisma, nie jesteśmy w stanie być posuszni Jezusowi, a tym samym znieważamy polecenie Boga Ojca i Marii.

Paulini posługują się symboliką namalowanego obrazu w celu odwrócenia uwagi od Pisma Świętego i skierowania jej na objawienia fatimskie, które są sprzeczne z Pismem Świętym. Papież Pius XII nazywa je nowym światłem dla ludzkości i jedynym ratunkiem dla świata.
Papież Pius XII odrzuca Jezusa jako światłość i ratunek dla świata, a oczy wiernych kieruje na Marię z jej rzekomymi objawieniami.

Paulini, aby uwiarygodnić kult obrazu, posługują się legendami, tworzeniem historii, tworzeniem symboliki, za pomocą której chcą powiedzieć, że Jezus wskazuje na Marię i każe nam jej słuchać. Można śmiało powiedzieć, że działania te nie są inspirowane przez Ducha Świętego, który sprawia uwielbianie i wywyższanie Jezusa.
Jan 16: (13) lecz gdy przyjdzie On, Duch Prawdy, wprowadzi was we wszelką prawdę, bo nie sam od siebie mówić będzie, lecz cokolwiek usłyszy, mówić będzie, i to, co ma przyjść, wam oznajmi. (14) On mnie uwielbi, gdyż z mego weźmie i wam oznajmi.

W obrazie jasnogórskim Pan Jezus jest potrzebny po to, aby wskazać rączką na Marię i uwiarygodnić jej rzekome przesłanie, w którym domaga się czci dla siebie, oraz tego aby modlitwy były zanoszone do niej.

Maria z Pisma Świętego wskazywała na Jezusa i mówiła do uczniów – Co On wam powie, czyńcie,
a Jezus nauczał, że nikt nie przyjdzie do Ojca, jak tylko przez niego.

Drodzy katolicy, za kim chcecie iść, za nauczaniem Jezusa i Marii z obrazka, czy za nauczaniem Jezusa i Marii z Pisma Świętego?
https://husyta.wordpress.com/2009/05/27 ... stochowie/


Jan Długosz o rzekomej napaści Husytów na Jasną Górę

Posted by husyta w dniu Maj 14, 2009

Czasem ludzie opowiadają, jakoby cięcie na twarzy cudownego obrazu Marii na Jasnej Górze zostało zadane przez Husytów. Legenda ta została stworzona po to, aby ludzi straszyć Husytami i zrażać ich do nauk, które głosili.
Pisze o tym ksiądz Kracik w artykule „Jak Władysław Opolczyk Jasnej Góry nie fundował”
„W Wielkanoc 1430 r., podczas napadu na klasztor jasnogórski, obraz został odarty ze złota, pereł i wotów oraz uszkodzony. Podejrzenie padło na husytów z pobliskiego Śląska. Król Jagiełło zamierzał nawet uderzyć na nich zbrojnie. Z czasem okazało się jednak, że świętokradztwa – aczkolwiek nie dla profanacji, lecz dla rabunku – dokonali polscy katolicy, kilku szlachciców, którzy dobrali sobie kompanów z Czech, Moraw i Śląska. Ukarano ich więzieniem. Kilkadziesiąt lat później opisał to dokładnie i uczciwie Długosz. W legendach napastnikami pozostali oczywiście husyci (naród wolał tę wersję i jej trzymali się kaznodzieje), którzy mieli znieważyć wizerunek, plując nań i uderzając dwukrotnie mieczem w policzek Maryi.”

Poniżej fragment z Dziejów polskich Długosza, do którego odwołuje się ks. Kracik.

str. 376
NIEKTÓRZY Z POLAKÓW BEZBOŻNI, KTÓRZY ZŁUPILI KOŚCIOŁ N. P. MARYI W CZĘSTOCHOWIE, ODNOSZĄ KARĘ.

Z Jedlny przez Sandomierz i inne miasta przybył Władysław król Polski do Krakowa, gdzie zatrzymawszy się przez dni kilka, udał się zwykłemi drogami do Wielkiej Polski i święta Zmartwychwstania Pańskiego obchodził w Kaliszu. Pod ten czas niektórzy z szlachty Polskiej, wyniszczeni marnotrawstwem i obciążeni długami, mniemając, że klasztor Częstochowski na Jasnej górze, zakonu Ś. Pawła pierwszego, pustelnika, posiadał wielkie skarby i pieniądze, z tej przyczyny, że do niego z całej Polski i krain sąsiedzkich, jako to Szlązka, Moraw, Prus i Węgier, w święta uroczyste N. Maryi Panny, której obraz cudowny i przedziwnej roboty (sculpturae?) w tem miejscu zachowywano, zbiegał się lud pobożny, a to dla zadziwiających cudów, jakich tu chorzy, za przyczyną Najświętszej Panny i Orędowniczki naszej uzdrawiani, doznawali, zebrawszy z Czech, Moraw i Szlązka kupę łotrzyków, w dzień świąteczny Wielkiejnocy napadli na rzeczony klasztor Paulinów. A nie znalazłszy w nim spodziewanych skarbów, zawiedzeni w nadziei, ściągnęli ręce świętokradzkie do naczyń i sprzętów kościelnych, jako to kielichów, krzyżów i ozdób miejscowych. Sam nawet obraz Najchwalebniejszej Panny odarli z złota i klejnotów, któremi go ludzie pobożni przyozdobili. Nie przestając wreszcie na łupieży, twarz pomienionego obrazu mieczem na wylot przebili, a ołtarz, na którym był zawieszony, pogruchotali, tak iż zdawało się, że to nie Polacy ale Czesi kacerze dopuścili sie czynów tak srogich i bezbożnych. Po dopełnieniu takowego gwałtu, raczej skalani zbrodnią niż ubogaceni, z nie wielką

Str. 377
zdobyczą, pouciekali. Długi czas mniemano, że ów gwałt popełnili Czescy kacerze, mieszkający w przyległych Polsce miastach i zamkach Szlązkich. I już Władysław król i panowie Polscy poczęli byli myśleć o wydaniu wojny Czechom; ale gdy się sprawa wydała i rzeczy wyjaśniły, karano srodze owych z szlachty Polskiej złoczyńców, a wielu wtrącono do więzienia. Ale i miecz sprawiedliwy kary Bożej pomścił się wkrótce tej zniewagi wyrządzonej N. Bogarodzicy: niemal wszyscy bowiem, którzy się tym czynem świętokradzkim pokalali, w ciągu tegoż samego roku zginęli pod mieczem morderczym. Przywódcami zaś rzeczonej zbrodni byli: Jakób Nadobny z Bogowa herbu Działosza, Jan Kuropatwa z Łaczuchowa herbu Szreniawa, których król Władysław schwytanych przez niejaki czas w wieży zamku Krakowskiego trzymał; tudzież książę Ruski Fryderyk.
https://husyta.wordpress.com/2009/05/14 ... asna-gore/


Awatar użytkownika
Samolub
Posty: 4751
Rejestracja: 12 wrz 2015, 22:28
wyznanie: Protestant
Lokalizacja: Loch Ness
Gender: Male
Kontaktowanie:

Re: Czy Polska w 2017 roku będze płonąć?

Postautor: Samolub » 07 lut 2017, 04:28

Dziku o okrągłym stole wkrótce kilka ważnych rzeczy napiszę które wywrocą dotychczasowe postrzeganie historii przez zwykłego Polaka. I nie chodzi o Bolka czy jakieś kompromisy... powiedzieć nie powiem bo temat porusze na blogu. Gwarantuje że mam tak mocne argumenty które każdy logicznie myślący może łatwo połączyć i ocenić czy mam rację. Narazie niczego nie zdradzę i to nie jest auto reklama. Ale temat który porusze predzej czy później zostanie przyjęty przez opinie publiczną z prostej przyczyny opisuje gorzką prawdę choć to może uderzyć w Nas wszystkich i Naszą tożsamość. Ale są też pozytywne aspekty tej całej "historii"


Obrazek HAPPYSAD- Jałowiec
Od połowy stycznia'17 nie udzielam się na forum bojkotując działania części moderacjii (Efendi oraz Kaan'a) jeśli obie te osoby ustąpią ze swoich funkcjii na forum rozważę powrót. Spotkasz mnie na moim >blogu< zapraszam
Awatar użytkownika
Dzik
Posty: 974
Rejestracja: 18 lut 2011, 14:00
wyznanie: Protestant
Lokalizacja: Polska
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Re: Czy Polska w 2017 roku będze płonąć?

Postautor: Dzik » 02 kwie 2017, 20:08

Obrazek

Wstyd mi z a taki sejm który uchwala uchwały 100 rocznicy wymysłów watykańskich służących rozszerzaniu i utrwaleniu watykańskiej władzy polityczno-pieniężnej która szkodzi Polsce i Polakom trzymając naród polski w ubóstwie materialnym i duchowym nauczając go wymysłów i fałszywych dogmatów watykańskich zamiast Biblii i nauk Jezusa.

Na stronach sejmu znaleźć możemy projekt uchwały… w sprawie uczczenia setnej rocznicy objawień fatimskich. „Sejm, który o wydarzeniach i postaciach fikcyjnych mówi tak, jakby przynależały one do porządku faktów, ośmiesza się i odbiera sobie powagę w oczywisty sposób”
http://krytykapolityczna.pl/kraj/fatims ... polskiego/

Obrazek
"W sposób niezwykle dramatyczny, poprzez przekazanie trzyczęściowej tajemnicy oraz spektakularny cud słońca, Matka Boża przypomniała ewangeliczną prawdę, że ludziom do szczęścia (...) potrzebny jest tylko Wszechmocny Bóg" - to słowa z projektu uchwały Sejmu, który wpłynął do laski marszałkowskiej. Autorzy - grupa posłów PiS - chcą, by izba niższa parlamentu uczciła w tej sposób setną rocznicę objawień fatimskich. Pod projektem uchwały podpisało się 55 posłów, m.in. wiceszef MSWiA Jarosław Zieliński czy były przewodniczący NSZZ "Solidarność" Janusz Śniadek. Posłem wnioskodawcą jest Anna Sobecka. http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju, ... 23863.html

Obrazek
Obrazek
"Prorok"strona 26 i 27:
http://www.alberto.pl/index.php/rozne-a ... rorok.html
Jest pan jedną z nielicznych osób, które znają prawdziwy charakter tzw. tajemnic fatimskich. Czy rzeczywiście pochodzą one w pełni z wizji, czy też może zostały stworzone w późniejszym czasie przez Kościół? Dlaczego trzecia tajemnica ma tak odmienny charakter niż dwie pozostałe?

Dwie pierwsze części sekretu pojawiły się jako element tzw. Fatimy 2 - czyli historii dopisanej po jakimś czasie do oryginalnego incydentu. Były one bardzo dogodne dla ówczesnych prawicowych reżimów. Co ciekawe, w wizjach całkowicie przemilczany został faszyzm, nazizm, eksterminacja 6 milionów pobratymców Maryi (bo przecież nie można zapominać, iż była Żydówką) oraz zrzucenie bomb atomowych na Japonię. Demonizowana jest za to Rosja, jako główny podżegacz do wojny. Co ciekawe, trzecia tajemnica fatimska nie ma nic wspólnego ani z rzeczywistym przebiegiem objawienia, ani z Fatimą 2, stąd też ogrom niezrozumienia i rozczarowania w tej sprawie.

To, co większość ludzi wie o objawieniach w Fatimie zostało ustalone w procesie tworzenia jej oficjalnego wizerunku, który nazwałem właśnie "Fatimą 2". Stało się tak głównie dlatego, że oryginalne dokumenty dotyczące tej sprawy zostały utajnione. W 1921 r. biskup Leirii przejął kontrolę nad sprawą fatimskich objawień i postanowił podłączyć je pod nauczanie Kościoła. Miało to bardzo znamienne skutki.

Po pierwsze, siostra Łucja (jedyna z wizjonerek, która przeżyła kolejne lata po objawieniu, a następnie wstąpiła do klasztoru) została zmuszona do przebycia swoistej "kwarantanny". Niebawem została wywieziona z kraju i usunięta w cień. Stworzono także specjalny komitet ds. cudu, który faworyzował jego katolicką interpretację, bowiem składał się z samych księży.

Sekret fatimski powoli ewoluował. W 1917 r. nie był niczym znaczącym i ten stan rzeczy nie zmienił się do 1924. Dopiero w 1927 r. powstały z niego dwie tajemnice, a w 1942 r. dokooptowano trzecią część - wizję obrazu plus słowa. Do 2000 r. sekret pozostawał opisem doświadczonej wizji. Ujawnianie informacji zawierających "sekrety", barwnie opisanych dla uzyskania odpowiedniego wpływu na odbiorców nie jest ograniczone jedynie do objawień natury religijnej.
http://strefatajemnic.onet.pl/cuda/fati ... ieta/hdrsp


Czy objawienia Marii, takie jak Pani Fatimska, są prawdziwymi przesłaniami od Boga?
https://www.gotquestions.org/Polski/obj ... Marii.html

Szatańskie objawienie w Fatimie część I – Pierwsze spotkanie:
http://panjezusjedynadroga.pl/szatanski ... spotkanie/
Pierwsza rozmowa trójki dzieci z kobietą – duchem wyglądała w następujący sposób:

KOBIETA: Nie bójcie się, nie zrobię wam nic złego.
ŁUCJA: Skąd Pani jest?
KOBIETA: Jestem z nieba (i wzniosła rękę wskazując na niebo).
ŁUCJA: A czego Pani ode mnie chce?
KOBIETA: Przyszłam was prosić, abyście przychodzili tu przez sześć kolejnych miesięcy, trzynastego dnia, o tej samej godzinie. Potem powiem wam, kim jestem i czego chcę. Następnie powrócę tu jeszcze siódmy raz.
ŁUCJA: A ja też pójdę do nieba?
KOBIETA: Tak, pójdziesz.
ŁUCJA: A Hiacynta?
KOBIETA: Także.
ŁUCJA: A Franciszek?
KOBIETA: Również, ale musi jeszcze odmówić wiele różańców.
ŁUCJA: Czy Maria das Neves jest już w niebie?
MATKA BOŻA: Tak, jest.
ŁUCJA: A Amelia?
KOBIETA: Będzie w czyśćcu do końca świata.
Czy chcecie ofiarować się Bogu, aby znosić wszystkie cierpienia, które On zechce na was zesłać, jako zadośćuczynienie za grzechy, którymi jest obrażany, oraz jako wyproszenie nawrócenia grzeszników?
ŁUCJA: Tak, chcemy.
KOBIETA: A więc będziecie musieli wiele wycierpieć. Ale łaska Boża będzie waszą pociechą.
http://panjezusjedynadroga.pl/szatanski ... spotkanie/


Awatar użytkownika
Dzik
Posty: 974
Rejestracja: 18 lut 2011, 14:00
wyznanie: Protestant
Lokalizacja: Polska
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Re: Czy Polska w 2017 roku będze płonąć?

Postautor: Dzik » 22 kwie 2017, 23:00

"Odkąd król polski Jan II Kazimierz (1648-68) ogłosił Królowę Niebios "Królową Polski". Historyk katolicki Malachi Martin napisał, że zawarty z nią pakt "nigdy nie został odwołany, ani odrzucony przez naród polski, rząd polski, katolicki czy komunistyczny, od 1655 roku." Odtąd, na Polskę spadły trzy rozbiory, przetoczyły się przez nią dwie światowe wojny, dotknęły ją nazistowskie zbrodnie, stalinowskie czystki i inne plagi"
http://eliasz.dekalog.pl/goscie/palla/krolowa.htm
Między innymi potop szwedzki 1655-1660 w którym zginęło 4, 4 mln Polaków i stracono wielkie dobra materialne i majątki,spalono 188 miast i 168 wsi zniszczono 81 zamków 136 kościołów i 89 pałaców. Przy obronie klasztoru w Częstochowie żadnego cudu nie było: http://wolnemedia.net/cud-jasnogorski/
"Królowa" nie zdołała powstrzymać dalszej fali zbrodni i łupiestwa pomimo licznych błagań, modlitw, litanii, różańców i procesji. Dalej na Polskę spadły trzy rozbiory , dwie wojny światowe. Nawet po 2 wojnie fala zbrodni nie ustała, prześladowania UB,stalinowskie czystki, Polak zabijał Polaka,
"Sejm ustanowił w czwartek (15.12.2016) rok 2017 Rokiem 300-lecia Koronacji Obrazu Matki Bożej. Za podjęciem uchwały głosowało 349 posłów; 30 było przeciw, 24 wstrzymało się od głosu. W uchwale Sejmu przypomniano, że 8 września 2017 roku przypada 300. rocznica koronacji Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej Królowej Polski koronami papieża Klemensa XI.
"Sejm Rzeczypospolitej Polskiej przekonany o szczególnym znaczeniu kultu maryjnego dla naszej Ojczyzny nie tylko w aspekcie religijnym, ale i społecznym, patriotycznym oraz kulturowym, ustanawia rok 2017 Rokiem 300-lecia Koronacji Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej" - czytamy w uchwale.
http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/ ... -sejm.html
"PIS rzuca na Polskę klątwę; Sejm ustanowił w czwartek rok 2017 Rokiem 300-lecia Koronacji Obrazu Matki Bożej.:"
http://detektywprawdy.pl/2016/12/16/pis ... tki-bozej/
Przecież obraz matki Boskiej częstochowskiej nie jest obrazem Maryi,matki Jezusa lecz jest w rzeczywistości obrazem afrykańskiej czarownicy:
https://uderzwfalsz.wordpress.com/2015/ ... ca-voodoo/
Jaka kara jeszcze może spotkać kraj w którym bojaźń przed Bogiem-Stwórcą jest okazywana poprzez bałwochwalstwo i koronację obrazu czarownicy woodu z Afryki ?
"I rzekł Pan: Ponieważ ten lud zbliża się do mnie swoimi ustami i czci mnie swoimi wargami, a jego serce jest daleko ode mnie, tak że ich bojaźń przede mną jest wyuczonym przepisem ludzkim,dlatego też Ja będę nadal dziwnie postępował z tym ludem, cudownie i dziwnie, i zginie mądrość jego mędrców, a rozum jego rozumnych będzie się chował w ukryciu." Iz 29,13

Czy od czwartku 15.12.2016 rozum rozumnych tego kraju schował się w ukryciu i zginęła mądrość jego mędrców?:

Mamy już pierwsze owoce ukrycia się rozumu rządzących w ukryciu. Pani głupota zawładnęła myślami i rękami do głosowania posłów. Skutki dla polski i Polaków mogą być
tragiczne. Depopulacja i zniszczenie Polski na pokolenia. Rząd chyba nie polski wprowadza na siłę uprawy GMO w Polce teraz !!!

Faktycznie w tej ustawie mogli wprowadzić całkowity zakaz wysiewu, handlu i obrotu nasionami GMO a go nie wprowadzili celowo. Co więcej nawet minister nie będzie miał możliwości wprowadzenia takiego zakazu rozporządzeniem. A celowo dopuszczają ponadto uprawy GMO w Polsce.
Druk nr 1424 Rządowy projekt ustawy o zmianie ustawy o mikroorganizmach i organizmach genetycznie zmodyfikowanych oraz niektórych innych ustaw.:
http://www.sejm.gov.pl/Sejm8.nsf/druk.xsp?nr=1424

W rejestrze genetycznie zmodyfikowanej żywności i pasz prowadzonym przez Komisję Europejską znajduje
się 60 produktów dopuszczonych w UE do obrotu (kukurydza (29), rzepak (6), soja (12), burak cukrowy (1),
produkty pochodzące z mikroorganizmów GMO (2), bawełna (10)).
http://www.sejm.gov.pl/Sejm8.nsf/druk.xsp?nr=1424


Pierwsza ustawa o GMO (Ustawa z dnia 22 czerwca 2001 r. o organizmach genetycznie zmodyfikowanych) i rozporządzenia do niej:
http://dziennikustaw.gov.pl/Wyszukiwani ... fault.aspx


Postępują całkowicie przeciwnie niż obiecywali (obiecywali całkowity zakaz GMO a wprowadzają strefy upraw GMO w Polsce). Czas chyba wyjść na ulice. To jest przecież planowana depopulacja Polski i Polaków. Przecież każdy wie że podstawowym skutkiem ubocznym spożywania żywności GMO oprócz wielu chorób jest bezpłodność. Tak to rządzący PIS chce zabijać Polaków:

Obrazek

PiS się dogadał z korporacjami w sprawie wytrucia Polaków za pomocą GMO. J. Łopata, Sir Julian Rose:

https://www.youtube.com/watch?v=1Jax9GwhMKw



Politycy chcą wymordować Polskę i Polaków Jerzy Zięba protestuje i ma rację mówiąc o burdelu prawnym w Polsce odnośnie nasion GMO - teraz zwierzęta w Polsce są karmione paszami GMO pomimo pozornego zakazu GMO
Ogólnie wiadomo, ze technologia GMO od kilku ładnych lat jest przemycana co bogatszym gminom w Polsce i rypana w obrót, niezależnie od "koronkowych" ustaw, przez szmuglowane dostawy ( próbek) nasion z Zachodu! GMO to 46% naszej żywności, bo bydło żre niemal wyłącznie kukurydzę GMO. Dowodem są zbiory kukurydzy w ub. roku, gdzie 40% zginęła od suszy a reszta się ostała... To właśnie ostała się kukurydza GMO ( z taką "czerwoną krwinką" na początku nasion
http://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/sejm- ... ent-353152


Alarm - Stop GMO - Jerzy Zięba w Sejmie - Poruszające i mocne wystąpienie

https://www.youtube.com/watch?v=og8nC4bIp9w

OSTRO Rozpatrzenie rządowego projektu ustawy o GMO

https://www.youtube.com/watch?v=cvKOu6Kjs_M

Kiedyś także próbowali "poprawić" doskonałe dzieła Boże tworząc genetyczne hybrydy i nasz Stwórca te ichnie "dzieła" musiał zalać potopem.
Te dzisiejsze "dzieła" genetyczne też może wkrótce zje zaraza albo może ogień spali jeśli tylko Bóg się zlituje nad nami.


Crussing
Gender: None specified

Re: Czy Polska w 2017 roku będze płonąć?

Postautor: Crussing » 23 kwie 2017, 18:23

A dlaczego Polska miałaby płonąć? Bo jakiś król koronował pogańskie bóstwo na królową? Z jakiej racji cały naród miałby ponieść tego konsekwencje?


Awatar użytkownika
Dzik
Posty: 974
Rejestracja: 18 lut 2011, 14:00
wyznanie: Protestant
Lokalizacja: Polska
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Re: Czy Polska w 2017 roku będze płonąć?

Postautor: Dzik » 31 lip 2017, 00:42

Niestety źle się zaczyna dziać w naszym pięknym kraju. I znów z winy bałwochwalstwa rządzących. Zgadnijcie gdzie pojechała głowa naszego państwa się poradzić w trudnej sprawie? Do Moskwy? Berlina? Waszyngtonu? Do Jarosława? Do kompetentnych doradców? NIE. Pojechał radzic się martwego obrazu na którym jest namalowana czarnoskóra afrykańska czarownica voodoo (Maria matka Jezusa nie miała czarnej karnacji skóry) i słuchać porad skompromitowanych Paulinów. Zamiast wierzyć w Boga i kochać i czcić Boga i jego się radzić nasi rządzący a w szczególności prezydent jadą klękać i szukać rady do martwego obrazu...
" Protesty w całej Polsce a Duda w... Częstochowie"
https://www.tvp.info/20196335/andrzej-d ... estochowie
Obrazek
Widzimy jaki siedzi smutny. Pokłony przez tym obrazem nie przynoszą pożytku.Także rady Paulinów są niewiele warte. Panie prezydencie czy nie lepiej zaufać Bogu? Może jako chrześcijanin przeczytałby pan i zastosował w swoim życiu drugie przykazanie dekalogu mówiące o tym aby nie kłaniać się przed obrazami częstochowskimi i im nie służyć:
"Nie czyń sobie podobizny rzeźbionej czegokolwiek, co jest na niebie w górze, i na ziemi w dole, i tego, co jest w wodzie pod ziemią.
<>: Wyjś 34,17; Licz 19,4; Licz 26,1; Powt 4,15; Powt 27,15;
Nie będziesz się im kłaniał i nie będziesz im służył, gdyż Ja Pan, Bóg twój, jestem Bogiem zazdrosnym, wyj 20:4-5"


W trudnym politycznym momencie prezydent Andrzej Duda odwołał się do najważniejszych dla siebie wartości. Prezydent Polski modlił się przed obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej.
Prezydent Andrzej Duda wziął udział w Apelu Jasnogórskim w Częstochowie. Najwyższy przedstawiciel państwa polskiego modlił się wraz z wiernymi przed obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej
— czytamy na RadioMaryja.pl
https://wpolityce.pl/polityka/350071-pr ... ochowskiej

Obrazek

Już mamy pierwsze skutki oddziaływania demonicznego obrazu "matki boskiej częstochowskiej" na złe decyzje polityczne prezydenta dla Polski.
Może lepiej by było jakby nie podpisał żadnej ustawy o sądownictwie czyli 3 x weto to ulica i zagranica byliby zadowoleni. Albo jakby podpisał wszystkie ustawy to by rząd polski był zadowolony i traktował go jako swojego dalej.
A tak jedna podpisana dwie zawetowane to i ulica i zagranica i rząd polski niezadowolone. Dalej trwają protesty pomimo dwóch wet i szykują się jeszcze większe. Komisja europejska i tak wszczyna procedury karne przeciwko Polsce (bo jedną podpisał)Rząd polski niezadowolony, ma pretensje że zablokował reformę sądownictwa być może już na wieki... Wszyscy niezadowoleni... (bo jak wiemy w kraju będącym pod wpływem demonicznego kultu królowej niebios w normalnym trybie nie można nic zrobić i uchwalić bo będą bez przerwy protesty dlatego sejm pracuje nocą) Modlitwy do obrazu i klękanie przed obrazem na którym jest namalowana afrykańska czarownica voodoo nic nie pomogły a nawet zaszkodziły prezydentowi. Wcześniej także nie podejmował dobrych decyzji. Podpisał przecież planowaną depopulację Polaków poprzez przymusowe szczepienia:

Obrazek

Niestety poparcie protestanckiej Ameryki i protestanta Trumpa (on zaprasza na narady do białego domu na zebrania pastorów ze wszystkich wyznań) za Polską choć trochę pomaga nie wystarczy gdyż nad Polską ciąży jak wiemy klątwa:
http://eliasz.dekalog.pl/goscie/palla/krolowa.htm
Już na jesieni w czasie koronacji tego bałwochwalczego obrazu możemy się spodziewać słusznej bożej kary na polski sejm za jawne i obrzydliwe w Bożych oczach bałwochwalstwo rządzących...


kontousunieteMtl
Posty: 1618
Rejestracja: 02 kwie 2017, 13:11
wyznanie: nie chce podawać
Gender: Female
Kontaktowanie:

Re: Czy Polska w 2017 roku będze płonąć?

Postautor: kontousunieteMtl » 19 sie 2017, 11:21

Dzik pisze:
W trudnym politycznym momencie prezydent Andrzej Duda odwołał się do najważniejszych dla siebie wartości. Prezydent Polski modlił się przed obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej.
Prezydent Andrzej Duda wziął udział w Apelu Jasnogórskim w Częstochowie. Najwyższy przedstawiciel państwa polskiego modlił się wraz z wiernymi przed obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej
— czytamy na RadioMaryja.pl



"Nie wstydze sie Polski...wstydze sie Dudy, PiSu i polskiej ciemnoty."

To zdanie krazylo na facebooku...Podpisuje sie pod nim... :-(


wuka2
Posty: 86
Rejestracja: 21 sie 2017, 12:10
wyznanie: Protestant
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Re: Czy Polska w 2017 roku będze płonąć?

Postautor: wuka2 » 21 sie 2017, 13:35

Na razie to prawie płonie Europa. Nie lubię PiSu, ale Bogu dziękuję, że nie wpuszczają tych "nachodźców", bo już i my byśmy płonęli.Co do koronacji obrazu wiadomego... Już wiele różnych obrazów MB zostało ukoronowanych, odzianych w różne szatki itd. Jedne mniej uroczyście inne bardziej.
Czy wiązać takie gesty z tragediami narodu? Nie wiem. Sprawy nie badałam i raczej mało mnie to interesuje.
Bóg i tak zrobi co zechce.


saracen
Posty: 720
Rejestracja: 21 sie 2017, 12:58
wyznanie: nie chce podawać
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Re: Czy Polska w 2017 roku będze płonąć?

Postautor: saracen » 21 sie 2017, 21:33

Godność każdego człowieka na ziemi jest niepodważalna, niekwestionowalna.
Zło, przestępstwo nie zna wyznania, koloru skóry, pochodzenia itd.
Zło jest złem, niezależnie, czy czyni je biały, katolik, muzułmanin, czy protestant.
Czyniących zło należy karać wg. prawa karnego danego kraju.

Uchodźcy to są ludzie jak my nimi jesteśmy. Ludzie, którzy przyszli w taki sam sposób na ten świat, tylko w różnych jego częściach.
To, że niektórzy czynią zło, nie oznacza, że wszyscy to terroryści, czy "nachodźcy".
W każdym kraju są mordercy, złodzieje, źli ludzie. W każdym. Nie ma żadnego wyjątku. Nawet w Watykanie...

To, że akurat teraz na wokandzie są terroryści islamscy wynika ze złożoności relacji między różnymi narodami, religiami, kulturami.
Moim zdaniem, kluczem do poprawienia sytuacji na świecie jest wykształcenie - w tym zwłaszcza kobiet w biednych krajach.


wuka2
Posty: 86
Rejestracja: 21 sie 2017, 12:10
wyznanie: Protestant
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Re: Czy Polska w 2017 roku będze płonąć?

Postautor: wuka2 » 22 sie 2017, 11:37

saracen pisze:Godność każdego człowieka na ziemi jest niepodważalna, niekwestionowalna.
Zło, przestępstwo nie zna wyznania, koloru skóry, pochodzenia itd.
Zło jest złem, niezależnie, czy czyni je biały, katolik, muzułmanin, czy protestant.
Czyniących zło należy karać wg. prawa karnego danego kraju.

Uchodźcy to są ludzie jak my nimi jesteśmy. Ludzie, którzy przyszli w taki sam sposób na ten świat, tylko w różnych jego częściach.
To, że niektórzy czynią zło, nie oznacza, że wszyscy to terroryści, czy "nachodźcy".
W każdym kraju są mordercy, złodzieje, źli ludzie. W każdym. Nie ma żadnego wyjątku. Nawet w Watykanie...

To, że akurat teraz na wokandzie są terroryści islamscy wynika ze złożoności relacji między różnymi narodami, religiami, kulturami.
Moim zdaniem, kluczem do poprawienia sytuacji na świecie jest wykształcenie - w tym zwłaszcza kobiet w biednych krajach.

Częściowo masz rację, ale zauważ taką sprawę. Polacy i też inne narody nie raz w historii zmuszeni byli emigrować. Nawet na dużą skalę (choćby do Ameryki "za chlebem"), ale nie jechały tam chordy młodych ludzi, z wypasionymi komórkami, laptopami, ubrani jak na bal i nie wprowadzali natychmiast swoich porządków i zasad. Jechały rodziny z jednym tobołkiem i cieszyli się miską strawy.
Sama przez 3 lata pracowałam za granicą, bo trzeba było studia córki opłacić, syn był nastolatkiem, a jak nie miałam nikogo. Jednak nigdy w życiu nie przyszło mi do głowy, aby swoje "porządki" i zasady narzucać ludziom, którzy byli z zupełnie innej bajki (jak dla mnie).



Wróć do „Polityka i ekonomia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości