W swych "Świadectwa dla Zboru" (t. I str. 9-58), E.G. White przedstawia długi opis swojego dzieciństwa, młodości, nawrócenia i przyjęcia adwentyzmu na skutek nauczania Williama Millera. Jej rodzice i cała rodzina należała do Kościoła Metodystów, skąd jednak zostali wyłączeni za zdecydowane popieranie doktryn Millera.
.....
Po raz kolejny słuchała Millera w 1842 roku; w oparciu o swoje wyliczenia udowadniał, że Chrystus powróci już za rok. Znów bardzo się bała. Mówi: "Potępienie dźwięczało w moich uszach dzień i noc" (str.23). "Lękałam się, że postradam zmysły" (str.25). "Przepełniała mnie rozpacz. Często trwałam w modlitwie przez całą noc, jęcząc i drżąc w niewypowiedzianym bólu" (str. 26).
To daje świadectwo o jej stanie umysłowym. W snach poszła do nieba i spotkała Jezusa, i została uwolniona (str. 28). Potem wzięła udział w spotkaniu modlitewnym, podczas którego zemdlała, i w tym stanie pozostała przez całą noc (str. 31). Powtarzało się to często...
Opisując to wszystko, Ellen Harmon stara się wywołać wrażenie, jakoby te doświadczenia były dziełem Ducha Bożego. Ale czy tak rzeczywiście było? Naszym zdaniem: Nie. Były one po prostu rezultatem jej kondycji fizycznej i psychicznej; zrodziła je ekscytacja religijna, i rozemocjonowani ludzie, którymi była otoczona. Alarmujące przepowiednie Millera niemal wytrąciły z równowagi jej histeryczny umysł funkcjonujący w jej wątłym ciele.
Zresztą sama przyznaje, że tak było. Mówi: "Gdyby prawda została mi przedstawiona tak, jak ją rozumiem obecnie, to zaoszczędzono by mi wiele błądzenia i smutku" (str. 25). Miała po prostu wypaczoną koncepcję Boga i prostoty Ewangelii.
.....
Potem podaje opis tego, jak kilka różnych osób podczas tych pełnych ekscytacji spotkań padało bez czucia na podłogę (str. 47). Nietrudno sobie wyobrazić, jak działało to na dzieci. Tego samego doświadczali także adwentowi kaznodzieje (str. 49). W czasie tygodni poprzedzających wyznaczoną datę przyjścia Jezusa Chrystusa, odłożono na bok interesy, a spotkania odbywały się bez przerwy (str. 51).
.....
W grudniu 1844, zaledwie dwa miesiące po "pomyłce", Ellen Harmon zaczęła miewać "widzenia". O jednym z nich powiada: "Bóg pokazał mi w świętym widzeniu..."
.....
Próbując usprawiedliwić pomyłkę w 1843 roku, E.G. White mówi: "Widziałam, że w 1843 obliczenia były prowadzone ręką Boga, i nie można ich było odmienić: liczby były takie, jakich chciał Bóg; Jego ręka zakryła pewien błąd w obliczeniach, tak że tego nie mógł dostrzec nikt, dopóki on nie odjął swojej ręki" ("Wczesne pisma", str. 64).
W ten sposób "prorokini" odpowiedzialność za pomyłkę 1843 roku usiłuje zrzucić na Boga. Czyż nie jest to szalony pomysł? I czyni to tylko po to, by usprawiedliwić i zakryć błędy ludzi, i swoje własne!
....
Widzenia tej biednej dziewczyny pojawiły się w ruchu adwentowym w roku 1844. Potem miewała wizje niemal codziennie, lub przynajmniej co tydzień. Na początku adwentyści uznawali je, niemal powszechnie, za zwykłe halucynacje jej własnego umysłu. Tłumaczono je złym stanem jej zdrowa, a także wpływem otoczenia. Nawet niektórzy z jej najlepszych przyjaciół myśleli o nich podobnie. Sama E.G. White w "Słowie do Małego Stadka" (str. 22) opublikowanym w 1847 roku, cytuje słowa jednego z jej przyjaciół, obeznanego z jej przeżyciami.
Cytaty z:
http://ellenwhite.dekalog.pl/przeciw/zycie_egw.htm
Albowiem łaską zbawieni jesteście, przez wiarę i to nie z was, Boży to dar, nie z uczynków, aby się ktoś nie chlubił.